Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Spyra: Pomyślałem, dlaczego nie pokazać śląskiej kultury na estradzie? [WYWIAD]

Grzegorz Spyra
Szlagrów nie komponuję,  kolegom wykonującym moje piosenki nie zaproponowałbym byle jakiej muzyki
Szlagrów nie komponuję, kolegom wykonującym moje piosenki nie zaproponowałbym byle jakiej muzyki Bartek Syta
O pasji do muzyki, rodzinnych tradycjach i przyjaciołach, bez których życie nie ma smaku, kompozytor Grzegorz Spyra opowiada Henryce Wach-Malickiej.

Piękny pretekst mamy do spotkania - 70. urodziny i 50 lat na scenie… Nie bardzo mi się jednak pana życiorys zgadza!
A co pani nie pasuje?

Tu mam napisane tak: 9 płyt CD, 343 skomponowane piosenki, oprawa do ponad 100 programów telewizyjnych, z "Sobotą w Bytkowie" na czele, a nawet musical - "Zolyty". Powiedział mi pan jednak, że komponować zaczął dobiegając pięćdziesiątki. To kiedy pan zdążył te melodie napisać?!
Po pięćdziesiątce. Wcześniej byłem instrumentalistą (głównie klawisze i gitara basowa), aranżerem, nauczycielem, szefem zespołu Antyki (i domu kultury też), organizatorem imprez, nawet muzykiem w cyrku byłem (jak się pusto w domowej kasie robiło), ale komponowaniem się nie zajmowałem.

Mimo tego, że jest pan absolwentem Wydziału Teorii Kompozycji i Dyrygentury Akademii Muzycznej…
Wtedy jeszcze Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach. Kompozycję kończyłem pod kierunkiem mistrza Henryka Mikołaja Góreckiego, a na roku byłem m.in. z Piotrem Palecznym.

I proponowano panu asystenturę na tej uczelni. Ale życie pana pociągnęło gdzie indziej.
I nigdy nie narzekałem, że było nudne. Pewnie dalej byłbym zadowolony, nawet nie komponując (choć to dzisiaj moja wielka pasja), gdyby nie moplik.

Ten "Moplik"?
Jeśli ma pani na myśli przebój Kabaretu "Rak", to ten. Pewnego dnia przyszedł do mnie Krzysztof Hanke i przyniósł zabawny monolog z prośbą, żebym napisał do niego muzykę. Krzysiu, mówię, ja jestem, jak najbardziej, czynnym muzykiem, ale nigdy nie komponowałem. Ale on namawiał, więc w końcu skomponowałem. Tylko tak mi się własna robota nie podobała, że… wyrzuciłem nuty do kosza.

Dlaczego?
Bo zawsze jestem wobec siebie krytyczny, tak jakoś… Nuty znalazła jednak moja żona, która - dodam - jest moim duchem opiekuńczym i dzięki niej osiągnąłem, co osiągnąłem. Jadzia pokazała więc nuty Krzysiowi, on zaakceptował i poszło w świat. Wtedy pomyślałem, że może jednak powinienem komponować.

A nie martwi pana, że w przypadku tego przeboju, ale wielu innych też, teksty jakoś przykrywają muzykę?
To jest naturalne, przecież mamy do czynienia z piosenkami, a nie samodzielnymi utworami instrumentalnymi, gdzie kompozytor ma "szersze drzwi" do słuchaczy. Wyznaję zasadę, że w piosence muzyka musi pozostawać w zgodzie z tekstem, a nie chodzić "w poprzek". Jeśli komponuję melodie do pięknych wierszy Zbyszka Stryja, Rufina Podolskiego czy Damiana Morysa o Śląsku, to po prostu zależy mi na tym, żeby melodia podkreślała ich nastrój. Raz blues, raz waloszek. Na jedno kopyto się nie da.

Pana muzyka jest zróżnicowana i ciekawie aranżowana. "Szlagrów" pan nie komponuje?
Nie. Komponuję muzykę, inspirowaną śląskimi motywami, a one mają rozmaite korzenie. Taka muzyka otaczała mnie od dzieciństwa. Bo dla mnie Śląsk, proszę pani, i muzyka to są rzeczy poważne, a nie zestaw komercyjnych chwytów. Do wysiłku inspirowali mnie też aktorzy, wykonujący moje piosenki - Bernard Krawczyk, Robert Talarczyk i wielu innych. Ich interpretacja poezji jest tak wspaniała, że nie odważyłbym się zaproponować im byle jakiej muzyki. Śląska kultura i tradycja nie zasługują na to, żeby kojarzono je wyłącznie z jakąś jednostajną, niewyszukaną nutą. A tak się, niestety, często dzieje, nad czym szczerze ubolewam. Cóż, nie jest łatwo przebić się ambitniejszej śląskiej muzyce i śląskim tekstom poetyckim przez ten dziwny szlaban chałtury… Na szczęście mnie udało się współpracować z bardzo dobrymi muzykami, także jazzowymi, z których wielu to moi uczniowie - jak Tomasz Kałwak, Adam Szewczyk czy Aleksander Woźniak.

Pana ojciec był kościelnym organistą w Tychach. To on zachęcił pana do pójścia do szkoły muzycznej?
Tata był pierwszym moim nauczycielem, potem była szkoła muzyczna, ale generalnie to moja edukacja biegła krętą drogą. Regularnie zacząłem uczyć się grać późno, bo od dziesiątego roku życia. A w liceum miałem trzyletnią przerwę, bo nagle zapragnąłem zostać… sportowcem. Całkiem niezłe zresztą miałem wyniki w skoku w dal i wzwyż, na olimpiadę do Tokio się nawet wybierałem. Dziękuję Bogu, że zostałem przy muzyce. Choć to chyba jakaś prawidłowość w naszej rodzinie. Taki numer powtórzyli po latach mój syn Kamil i mój wnuk Paweł, który pięknie gra na skrzypcach, ale odgraża się, że rzuci muzykę dla sportu. Wierzę, że mu przejdzie… A wracając do ojca, to wierny był muzyce, jak mało kto. Grał na organach przez 70 lat, nawet dzień przed śmiercią!

Urodził się pan w Gliwicach…
Przez przypadek, po prostu mamę zawieziono tam do szpitala. Ale mieszkaliśmy w Tychach, a potem przeprowadziliśmy się do Chorzowa, w którym spędziłem całe dojrzałe życie i mówię zawsze, że czuje się chorzowianinem. Ostatnio jednak wyprowadziłem się w wiejskie plenery i nasz nowy adres to Szymocice, koło Raciborza. Nigdzie dalej. Bo mój śląski patriotyzm, a ja czuję się prawdziwym śląskim patriotą, ma głębokie korzenie. Prześledziłem kiedyś z rodzicami i wujostwem z Pszczyny dokumenty naszej rodziny. I wie pani, co się okazało? Zarówno ze strony mamy, jak ojca, wszyscy krewni od 1786 roku licząc (wcześniej może też, ale nie ma na to dowodów) pochodzą ze Śląska.

Któremu jest pan wierny.
Ja tego nie spekuluję, ja tak po prostu mam. Podchodzę do komponowania jak profesjonalista, ale nie działam w pustce. Dlaczego, pomyślałem, nie pokazać śląskiej kultury na estradzie, na koncertach? Jest w czym wybierać, ale trzeba podejść poważnie! Mówiła pani, że bardzo lubi piosenkę pt. "Śląski blues", to ja pani powiem, że nad jego melodią pracowałem dwa miesiące. No, a jak Elka Okupska to zaśpiewała, sam się wzruszyłem.

Często wspomina pan Śląsk swojego dzieciństwa?
Często. To był jednak trochę inny Śląsk, czemu trudno się dziwić, w końcu lata lecą. Mieszkałem w Starym Chorzowie, a tam trzymały się stare tradycje. Taka dzielnica jakby z innej epoki, jeszcze rolnicza, a już przemysłowa, gdzie ludzie dobrze się znali i trzymali razem. Zapamiętałem też Siemianowice, skąd pochodził ojciec. Tata był jednym z dziewięciorga rodzeństwa,
więc jak się bracia i siostry zebrali, a wujek Karluś zagrał na akordeonie i wszyscy śpiewali, to pani wie, jaka była zabawa?! Jasne, że dziś już tak nie jest, ale warto czasem do tamtych tradycji nawiązywać. Bo to one ukształtowały nas, współczesnych Ślązaków. Rzecz w tym, żeby złapać równowagę. Nie może być ani za sentymentalnie i w bardzo starym stylu, bo już tak nie żyjemy, ani zbyt nowocześnie, bo zabrzmi fałszywie. Ja filtruję wspomnienia przez czas współczesny i wychodzi mi jakaś średnia, która, mam nadzieję, trafia w potrzeby słuchaczy. Michał Smolorz np. mówił, że trafia.

Zespół Antyki, który działa do dziś, założył pan z przyjaciółmi 47 lat temu. Mieliście wtedy wszyscy około 20 lat, skąd więc taka nazwa!?
To był klasyczny band, siedmioosobowy, wtedy nowość na śląskim rynku muzyki rozrywkowej. Graliśmy z zacięciem, ale sprzęt nagłaśniający był kiepski, żeby nie powiedzieć - nie mieliśmy go wcale. A tu przyszło zagrać w WPKiW dla kilku tysięcy ludzi... To zbudowaliśmy sobie kolumny głośnikowe sami, z desek. Udało się, ale po koncercie ktoś ze słuchaczy podszedł i zapytał żartem, skąd mamy takie antyki zamiast wzmacniaczy. Uznaliśmy, że to fajna nazwa dla zespołu i tak zostało. Chciałbym dodać, że przez 47 lat w Antykach grali sami Ślązacy, ale konferansjera, Janusza Osińskiego, mieliśmy
z Sosnowca. Wspaniały chłop! To on wymyślił slogan: "Choć to nie są stare pryki, a sprzęt mają jak antyki". Teraz mamy
aparaturę, jak się patrzy…

A moplika pan ma?
No…, nie mam. I nigdy nie miałem. Co nie zmienia faktu, że na Śląsku moplik to jest pojazd legenda.

Rozmawiała: Henryka Wach-Malicka



*Nietypowe zjawisko! Tatry, Babia i inne góry widziane z Katowic i Sosnowca [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Klubowa Mapa Województwa Śląskiego już działa! [ZOBACZ, GDZIE SIĘ BAWIĆ]
*KATOWICE, SOSNOWIEC, BĘDZIN i CZELADŹ Z LOTU PTAKA [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*Zakaz palenia węglem w piecach: Ile to będzie nas kosztowało? [SZOKUJĄCE WNIOSKI]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!