Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy Spodka w Katowicach PLEBISCYT Wybierz najpopulaniejszą gwiazdę

Marcin Zasada
Iron Maiden, ojcowie chrzestni heavy-metalu na Śląsk przyjeżdżali chętnie i często. Tu jeden z trzech koncertów w Spodku.
Iron Maiden, ojcowie chrzestni heavy-metalu na Śląsk przyjeżdżali chętnie i często. Tu jeden z trzech koncertów w Spodku. NAC
Tu Tina Turner grała 9 dni przed stanem wojennym. Na tej samej scenie Joe Cocker dał jeden z najlepszych koncertów w karierze. Tu Eric Clapton bronił fanów przez milicyjnymi pałami. W Spodku, rockowej eksklawie w głębokim PRL. Wybierz najpopularniejszego artystę katowickiego Spodka GŁOSUJ TERAZ

Choć repertuar uroczystego otwarcia najbardziej kosmicznej hali widowiskowej w Polsce (9 maja 1971 roku), był raczej dość swojski (zaśpiewała m.in. Anna German i Ewa Decówna), w kolejnych latach zgrzebnego PRL-u Spodek zapewniał polskiej widowni kontakt z wielkim muzycznym uniwersum. Jeszcze w maju 1974 roku na kinowym ekranie wyświetlono pierwszy kolorowy film produkcji włosko-jugosławiańskiej pod zagadkowym tytułem „Zbrodnia w klubie tenisowym”. Rok później, podczas akademii z okazji 30. rocznicy wyzwolenia województwa katowickiego śpiewem bawili Maryla Rodowicz, Adam Zwierz, Jerzy Połomski i Czerwone Gitary, ale już w 1978 roku Spodek zaczynał grał światowo. Na początku września dwa razy w Katowicach wystąpili The Rubettes.

„To najpopularniejsza angielska grupa” - ekscytowała się Trybuna Robotnicza. Redaktorzy trochę oczywiście przesadzili, choć trzeba przyznać, że hit popowego kwintetu „Sugar Baby Love” znał wtedy nawet Edward Gierek. Przedsmakiem muzycznych emocji z Zachodu był też grudniowy koncert Charlesa Aznavoura, w tym samym roku.

KLIKNIJ I GŁOSUJ
NAJPOPULARNIEJSZY ARTYSTA W HISTORII KATOWICKIEGO SPODKA

Artyści obalali tyranie

Pierwszym naprawdę wielkim rockowym idolem, który odwiedził Spodek był Clapton - 17 października 1979 roku. „Jest jedynym spośród mitycznych idoli rocka, którego niespożyte siły twórcze owocują wciąż nowymi płytami i występami dla wielotysięcznych widowni” - pisał Dziennik Zachodni. „Równie sławnego i znaczącego dla rozwoju rocka wykonawcy nie widzieliśmy na polskich estradach od czasu wizyty The Rolling Stones” - wtórował mu magazyn Jazz. Clapton, opromieniony znakomitym albumem „Slowhand” i kolejnym, dobrze sprzedającym się „Backless”, zjawił się nad Rawą prosto z Warszawy, gdzie dwukrotnie zagrał w Sali Kongresowej. Polski fragment europejskiej trasy muzyka zakładał jeszcze dwa koncerty w Spodku - 17 i 18 października. Odbył się tylko pierwszy - brutalna interwencja MO, która pałowała widzów pod sceną, na tyle oburzyła muzyka, że dnia następnego postawił ultimatum: „ja albo milicja”. Została milicja, Clapton nawet nie wyszedł na estradę.

Niesmak pozostał, w środowisku zapewne także. Do wybuchu stanu wojennego, z zaproszenia do Katowic skorzystały tylko trzy zagraniczne gwiazdy: John Mayall w 1980 roku, rok po Claptonie, Kraftwerk (dwa koncerty w sierpniu 1981 roku) oraz, przede wszystkim: Tina Turner. Dziś mówimy: przede wszystkim, ale w 1981 roku amerykańską divę udało się sprowadzić do Polski wyjątkowo „promocyjnie”. Po głośnym rozwodzie z Ikem Turnerem, jej kariera znalazła się na rozdrożu i Tina na kilka lat wypadła z obiegu w globalnym show-biznesie. Ponoć zagrała w Spodku za wyjątkowo niską stawkę, jak na artystkę tego formatu, ale i tak nie wszyscy doceniali tę okazję. Towarzysze od kultury i część gazet krytykowała Pagart (Polską Agencję Artystyczną, która organizowała koncerty zagranicznych wykonawców w Polsce), że zaprasza podstarzałą pieśniarkę, która najlepsze lata ma już dawno za sobą.

Turner najpierw zamknęła usta krytykom na scenie - w kusych fatałaszkach pokazała polskiej publiczności soulową energię, jakiej jeszcze w Spodku nie widziano (Ktoś był? Ktoś pamięta to legendarne „Proud Mary”?). A trzy lata później wróciła na szczyty list przebojów. I już nigdy nie było nas stać, by ściągnąć ją do Katowic.

Są badacze kultury popularnej, również w Polsce, którzy dowodzą, że to artyści obalali tyranie. Idąc ostrożnie tym tropem, możemy zastanawiać się, jaki wpływ na społeczne przemiany w naszym kraju miały incydentalne jeszcze wtedy wizyty zagranicznych idoli w szaro-burej rzeczywistości PRL, będące dla wielu możliwością spotkania się ze światem zza żelaznej kurtyny.

Tak czy inaczej, dziewięć dni po koncercie Tiny Turner w Spodku, gen. Jaruzelski ogłosił w Polsce stan wojenny. Jeszcze przed jego zawieszeniem, w sierpniu 1982 roku w Katowicach dwa razy zagrała grupa Budgie, o której mówiło się, że większą popularnością cieszy się w Katowicach niż w Cardiff (zespół pochodził z Walii). Ale największym, nieporównywalnym z niczym wydarzeniem pierwszej połowy lat 80. był w Spodku zwariowany recital Reginalda Kennetha Dwighta, 26 kwietnia 1984 roku. Kogo? Eltona Johna, rzecz jasna.

Wódka z Metalliką

Żeby wyobrazić sobie atmosferę tego koncertu, warto zajrzeć do internetu i odszukać w serwisie YouTube fragmenty występu Eltona na stadionie Wembley, niecałe dwa miesiące po tym, jak zabawił i zabalował na Śląsku. „Saturday Night Alright For Fighting”, „Crocodile Rock” czy „I’m Still Standing” - tego typu, rock&rollowe burleski zawsze brzmiały na żywo jeszcze bardziej energetycznie niż na płycie. Tak też było w Katowicach. Elton, ubrany w czerwony smoking i kapelusz, na rozświetlonej, kolorowej scenie, grał 2,5 (!) godziny. Dwukrotnie bisował.

Takiego show długo później w Katowicach nie było. A nie było, gdyż kosmiczną halą na kilka lat zawładnęli muzycy głośniejsi, bardziej krzykliwi i zdecydowanie bardziej długowłosy niż Elton John. Przełom lat 80. i 90. to w Spodku złota era heavy i thrash metalu. Jeden festiwal za drugim: Metalmania, Metal Battle, Odjazdy. Przyjeżdżają m.in. Accept, Saxon, Kreator, Overkill, Rage, Helloween czy Running Wild. No i przede wszystkim - Metallica. 10 i 11 lutego 1987 r. amerykańska grupa zagrała swoje 2 pierwsze koncerty w Polsce. Są fani Metalliki, którym wiążą się one ze szczególnymi wspomnieniami.

Autentyczna, legendarna wręcz historia: grupka wielbicieli thrash-metalowego kwartetu nocowała w tym samym katowickim Hotelu Warszawa (dziś Novotel), co muzycy. Po pierwszym występie w Spodku, w nocy z 10 na 11 lutego, udało im się ściągnąć Jamesa Hetfielda, wokalistę Metalliki do swojego pokoju i przy kilku butelkach polskiej wódki czystej umilono mu czas do białego świtu. Następnego dnia koncert był ponoć jeszcze lepszy.

Co było potem?

W latach 90. (jak i pierwszej dekadzie XXI wieku) Spodek stał się polską mekką zagranicznych gwiazd. Metallica wróciła do Katowic w 1996 r. Joe Cocker zagrał rok wcześniej i, jak potem przyznawał w wywiadach - był to jeden z najlepszych koncertów w jego karierze. W 1996 r. katowicka publiczność oklaskiwała m.in. Deep Purple, Bryana Adamsa, The Cure, Sepulturę i Prodigy. W 1997 grali: ZZ Top, Sting, Jethro Tull, Jean Michel Jarre, Emerson Lake & Palmer, Sting, Sinead O’Connor, Smashing Pumpkins oraz Faith No More. Dla ostatniego z wymienionych zespołów był to koncert z pożegnalnej trasy, tuż przed rozpadem. Lider FNM, Mike Patton, z właściwym sobie wdziękiem, krzyczał ze sceny Spodka: „killbasa!” oraz „ziurek!”.

Dziś po takim natężeniu muzycznych wrażeń w Spodku pozostały tylko wspomnienia. Dodajmy jeszcze, że tylko w 1998 roku, miesiąc po miesiącu, a czasem nawet tydzień po tygodniu, do Katowic zjeżdżali: Genesis, Page & Plant, Yes, Prodigy, Black Sabbath, Prodigy, Joe Cocker, Iron Maiden i Slayer. Z koncertem ostatniego z zespołów wiąże się pewne wstydliwe dla polskiej publiczności wspomnienie. 25 października 1998 roku, w roli supportu przed Slayerem zagrał mało znany wtedy jeszcze System of a Down (producentem obu kapel był słynny Rick Rubin). Thrashowi ortodoksi tak przywitali jego muzyków, że ci po zejściu ze sceny zapowiedzieli, że ich noga więcej nie stanie na polskiej ziemi.

Konserwatywnej widowni nie pasowały ani kolorowe stroje, ani makijaż, ani dość awangardowa, jak na suport Slayera muzyka. Goście w Spodku dosadnie wyrażali swoją dezaprobatę, pod sceną niosły się okrzyki: „dawać k….a Slayera!”. Miarka przebrała się, gdy wokalista SOAD dostał od kogoś w twarz… zgniłym bochenkiem chleba. Grupa nie doceniła pomysłowości krewkiego metalowca (ze zgniłym chlebem na koncert??) i skończyła grać. A Slayer? Było to, co zwykle, czyli dokładnie to, czego oczekiwali fani.

Głosujemy na gwiazdę

Dziś, niedługo po 45. urodzinach tego obiektu, tuż przed okrągłą pięćdziesiątką, pytamy Państwa o najlepszy, najbardziej pamiętny koncert, którego Spodek był gospodarzem. Zapraszamy do głosowania w plebiscycie.

KLIKNIJ I GŁOSUJ
NAJPOPULARNIEJSZY ARTYSTA W HISTORII KATOWICKIEGO SPODKA

Z kilkudziesięciu światowych gwiazd muzyki, które od lat siedemdziesiątych odwiedziły katowicką scenę, wybraliśmy dziesięć. Wiele z nich widzieliśmy na własne oczy. Eric Clapton czy Tina Turner? Elton John czy Joe Cocker? Sting czy Black Sabbath? Faith No More czy Iron Maiden? A może Metallica? Może duet Jimmy Page i Robert Plant, połowa legendarnego Led Zeppelin? Takiej obsady nie miała żadna hala widowiskowa w Polsce, może poza Salą Kongresową w Warszawie. Jak długo będzie to tylko odległym wspomnieniem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!