Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Haperowiec, czyli historia słynnego wieżowca w centrum Katowic [ZDJĘCIA]

Justyna Przybytek
Koncepcja zagospodarowania katowickiego rynku. Zachodnią pierzeję al. Korfantego architekci zaprojektowali rozrzutnie.
Koncepcja zagospodarowania katowickiego rynku. Zachodnią pierzeję al. Korfantego architekci zaprojektowali rozrzutnie. fot. archiwum
Jak w Katowicach przełamano barierę dźwięku, co miał Ziętek do... gaci, a co Le Corbusier do ślepych kuchni - pisze Justyna Przybytek.

Nikt się nie łapał za głowę? Nie, wszyscy byli dumni. Ale centrala warszawska Haperowca nienawidziła i jak przyjeżdżali na kontrolę, to Ziętek kierowcy kazał ich tak obwozić po centrum, żeby budynku widać nie było - śmieje się Jurand Jarecki, architekt Skarbka, Zenita, osiedla Paderewskiego czy Biblioteki Śląskiej. A także pierwszego w Polsce 24-kondygnacyjnego budynku mieszkalnego: Haperowca przy Sokolskiej. Pierwszy katowicki wysokościowiec swoją nazwę wziął od Hutniczego Przedsiębiorstwa Remontowego, które go wybudowało. - Warszawiacy nie mogli znieść, że coś takiego się górnikom udało - wspomina Jarecki. A inwestycja prosta nie była, bo i pierwsza taka, i na podmokłym gruncie, do tego pokiereszowanym przez górniczą eksploatację. - Konkurs był wtedy na całą zachodnią pierzeję alei Korfantego. Wygrał Mieczysław Król Superjednostką i separatorem. A my z Marianem Skałkowskim zaprojektowaliśmy tam cztery wysokościowce. Powstał jeden z nich - opowiada Jarecki.

Budowę Haperowca ukończono w 1968 roku, na ówczesne czasy był szczytem osiągnięć technologicznych. 24 kondygnacje utrzymuje stalowa konstrukcja. Fundamenty są dwukondygnacyjne. To żelbetowa skrzynia, pełniąca funkcję piwnic. - Wtedy mieszkania budowało się z betonu i prefabrykatu, królowała wielka płyta, od Bałtyku po Tatry wszystkie domy były te same, różniły się tylko kolorami - opowiada Jarecki.

W Katowicach budowali pod prąd. - Mieliśmy bardzo zdolnego faceta od konstrukcji, niestety pod koniec budowy uciekł do RFN, ale na szczęście zostawił po sobie dobre obliczenia statyczne i świetnie ta budowa poszła - dodaje architekt. Haperowiec jest jedną z niewielu realizacji Jareckiego, która po modernizacji wygląda dobrze.

Budynek w połowie wysokości jest bez balkonów - to kondygnacja techniczna. - Wykonana specjalnie, aby ciśnienie wody spadającej z wysokości 24 kondygnacji nie rozerwało urządzeń sanitarnych, dodatkowo pomieściła pralnie i suszarnie - wyjaśnia Jarecki. Wszystkich mieszkań w budynku jest prawie 200. - Zrobione tak, aby można je było dowolnie modyfikować. Taki powtarzalny moduł: wzdłuż korytarza kuchnia, łazienka i WC, a bliżej elewacji pokój, który można było podzielić ścianką działową na dwa, albo trzy, albo zostawić jeden przestronny - wspomina. - Tak to sobie wyobrażałem, że lokatorzy zdecydują - dodaje. Ale wyobrażenia wyobrażeniami, a spółdzielnia zaplanowała mieszkania po swojemu.

Za to ślepe kuchnie w Haperowcu to dzieło Jareckiego.

- Zamknięte, ale nie ciemne, bo u góry miały przeszklenie. To postulował Le Corbusier, dla którego przestrzeń do życia była ważniejsza niż praca w kuchni. Wyliczył nawet, ile kobieta w XIX- wiecznej kuchni potrafi przejść kilometrów. Doszedł do tego, że im kuchnia mniejsza, tym kobieta mniej się męczy, dlatego cała technologia ma być pod ręką - tłumaczy.
Biuro w kuchni

Dziś panie domu przeklinają te - w założeniach - humanitarne kuchnie. - Wiem, ale to wynikało też z przepisu, że M3 ma mieć 38 m kw., więc jakbym wtedy zrobił dużą kuchnię, to zostałby mały, biedny pokoik - broni się Jarecki.

Podobnie projektował zresztą w blokach na rogu Poniatowskiego i Mikołowskiej. To dwa sąsiadujące ze sobą budynki 5- i 11-kondygnacyjny, wyższy lata temu ochrzczono jako "Jurandówkę" . Jarecki projektem obu wygrał konkurs na zagospodarowanie tej części miasta. W nagrodę dostał mieszkanie w wyższym z budynków. We własnym "M" na 10. piętrze z kuchni - ślepej - 3,5 metra na 2,5 zrobił sobie biuro. - Kuchnię wydzieliliśmy w dużym pokoju, otwartą, z przeszkleniem na pokój córki, za co ta przeklina mnie do dziś, bo mówi, że czuła się non stop obserwowana. W końcu zasłoniła okienko firanką - śmieje się Jarecki.

Większy z budynków architekt zaprojektował tak, aby światło słoneczne od rana dochodziło do mieszkań, część z klatką schodową jest bardziej zaciemniona. - Dlatego, choć wydaje się klockiem, budynek jest rozchylony i składa się z dwóch kawałków. Tak sobie wtedy myślałem, że projektuje dla górników, którzy pod ziemią mają ciemno, to niech choć w mieszkaniach jest jasno - tłumaczy. Elewację bloków pokrył kostką klinkierową, dziś osłoniętą warstwą styropianu. Na parterze niższego budynku pomieścił handel i usługi, a za obydwoma budynkami zaprojektował garaże. - Pierwsze dwupoziomowe garaże naziemne - chwali się.

Zarówno Haperowiec, jak i 11-kondygnacyjna "Jurandówka" były kolejnymi realizacjami, które w Katowicach przełamały barierę dźwięku. Chodzi o wysokość. - Pierwsze 11-kondygnacyjne wieżowce powstały przy al. Korfa-ntego za Spodkiem. Wcześniej budowało się 3 do 4 kondygnacji. Wyżej się nie dało, bo teren pływał, więc budynki mogły się przechylić albo pęknąć. Dopiero zdolni faceci z "Górnictwa" doszli do tego, że wyżej też można, ale trzeba wykonać dylatacje (szczeliny, dzięki którym konstrukcja może się przemieszczać -przyp. red.) - wyjaśnia Jarecki.

Gacie przez głowę

Mimo to na wysokościowce mody nie było. - Bo trudno zbudować, a koszty wysokie. Wtedy oszczędnie ustalono, że przy realizacji paruset tysięcy mieszkań w całej Polsce, mają być budowane budynki do 5 kondygnacji bez windy i do 11 kondygnacji z windą - tłumaczy Jarecki. Dlatego na myśl o Haperowcu w Warszawie kręcono nosem.
- Pamiętam zresztą jak ten projekt został oceniony na Komisji Oceny Projektów Inwestycyjnych, byłem przerażony - dodaje. Ale jak wspomina, architektom udawało się w Katowicach i na Śląsku więcej. - Teraz wszyscy są dyrektorami i każdy fachowcem. Kiedy my projektowaliśmy, Ziętek decydował, mógł zatrzymać każdą budowę. Ale on nie czuł się fachowcem, on słuchał fachowców - wspomina Jarecki. Tak było, gdy o włos nie zabudowano al. Korfantego. Architekci Miastoprojektu rysowali właśnie przyszłe Katowice. Spod ich ołówków wyszedł już zarys szerokiej alei. Przy rynku stoi Zenit, Skarbka jeszcze brak. - I na placyku obok pomnika harcerzy "Górnictwo" obiecało Ziętkowi za własne pieniądze wybudować dom handlowo-restauracyjny. My chcieliśmy szerokiej alei, a ich budynek wychodził aż do linii tramwajowej - opowiada Jarecki. Udali się więc do Ziętka. - Tłumaczymy, że przecież można w innym miejscu. A mówił niejaki Preis. Ziętek na to: słuchajcie no, Preis, jak ktoś wam gacie daje, i to za darmo, to wkładajcie na d… i się cieszcie - relacjonuje Jarecki. Architekci nieśmiało obstawali przy swoim: że być może ta przestrzeń jeszcze się przyda.

- I w końcu Preis mówi: no dobrze, panie pułkowniku, ale jakby mi ktoś chciał portki zakładać na głowę, to bym się nie zgadzał. Ziętek patrzy. Myśli… I mówi: macie rację, nie robimy.

Architekci aleję obronili, dziś przed przebudową uchronić się już jej nie da.

Pamiętacie przebudowy centrum miasta? Zapraszamy do komentowania!

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO


*Marsz Autonomii 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Haperowiec, czyli historia słynnego wieżowca w centrum Katowic [ZDJĘCIA] - Dziennik Zachodni