Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia pewnego wypadku. Felieton Marka Szołtyska, historyka, znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Pomoc drogowa sprzed 85 lat nie dysponowała jeszcze lawetami. Unikalne zdjęcie przedwojennego rybnickiego fotografa Pawła Waltera
Pomoc drogowa sprzed 85 lat nie dysponowała jeszcze lawetami. Unikalne zdjęcie przedwojennego rybnickiego fotografa Pawła Waltera
Udało mi się zebrać informacje o zdarzeni sprzed prawie 85 lat. Było to we wtorkowe popołudnie 7 grudnia 1937 roku. Zaczęło się wszystko od tego, że na probostwie, w podrybnickim Golejowie, tamtejszy farorz, czyli proboszcz ks. Kasper Reginek szykował się do przeprowadzki i podróży, gdyż następnego dnia miał już być oficjalnie proboszczem w Lubomi koło Raciborza.

Było to dla niego znaczące wydarzenie i postanowił ostrzyc sobie włosy. Wsiadł do samochodu i pojechał do centrum Rybnika, do golacza, czyli fryzjera Majchrzaka. Auto zaparkował przy ul. Gliwickiej, blisko skrętu w handlową ul. Sobieskiego. Po wyjściu od fryzjera, z powodu wychłodzenia silnika, wystrzyżony już proboszcz nie potrafił uruchomić swojego auta. Szukając pomocy w rozwiązaniu problemu, zauważył golejowskiego parafianina, Pana Szulika i poprosił by usiadł za kierownicą i nacisnął pedał gazu. Proboszcz zaś usiłował uruchomić silnik przy pomocy korby. Wtedy samochód ruszył, gdyż był prawdopodobnie pozostawiony na biegu i to jeszcze wstecznym. Przypadkowy wystraszony pomocnik, Pan Szulik, który o kierowaniu nie miał zielonego pojęcia, kompletnie nie wiedział jak się w aucie zachować. Ono zaś odbiło się od krawężnika i dalej zjeżdżało w dół ul. Sobieskiego, gdzie dopiero zatrzymało się z hukiem na sklepie Kajzera, niszcząc tamtejszy szałfynster, czyli okno wystawowe. Ale to jeszcze nic. Niestety zjeżdżające bezwładnie auto potrąciło rowerzystę. Przejechało po 11-letniej Magdalenie Sznapce, łamiąc jej obie nogi. Auto okaleczyło też 21-letnią Bronisławę Wencel, która dłuższy czas była nieprzytomna. Wówczas na pomoc ofiarom przyjechała karetka pogotowia z rybnickiego szpitala św. Juliusza. Pielęgniarz jednak – czym wszystkich zdenerwował - swą pracę rozpoczął nie od pomagania poszkodowanym ofiarom wypadku, ale od pytania: Kto będzie płacił za leczenie? To nie wszystko, bo ponoć świadkiem zdarzenia był jakiś lekarz, lecz odszedł, zamiast udzielać pierwszej pomocy. Do tego jeszcze nieumyślny, ale jednak sprawca, ks. Kasper Reginek, był bratem rybnickiego proboszcza ks. Tomasza Reginka. Wszystko to sprawiło, że w Rybniku jeszcze przed długie miesiące plotkowano o tym wydarzeniu. Tematu tego karambolu nie były w stanie zdominować w Rybniku inne gorące informacje, jak doniesienia o niemieckim dyktatorze Adolfie Hitlerze czy nawet wchodzący wtedy na ekrany kin - kolorowy film Walta Disneya pt. „Królewna Śnieżka”.

Dzisiaj, prawie 85 lat po tym zdarzeniu, wiemy czym się skończyła polityka Hitlera, wiemy, że film Disneya był światowym sukcesem, ale nie wiemy czy do zdrowia wróciła Magdalena Sznapka, której auto połamało nogi. Albo jak to traumatyczne wydarzenie wpłynęło na przypadkowego szofera Szulika i odbiór społeczny obu księży Reginków? Oto kolejny przykład na to, że pamięć historyczna jest dziurawa jak ser szwajcarski.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera