Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historyczna operacja na gliwickiej onkologii: Basia ma włosy, twarz, życie

Agata Pustułka
Zespół prof. Adama Maciejewskiego wczoraj opowiadał o tej wyjątkowej operacji.  To ich kolejny, zasłużony sukces
Zespół prof. Adama Maciejewskiego wczoraj opowiadał o tej wyjątkowej operacji. To ich kolejny, zasłużony sukces Arkadiusz Gola
Po raz pierwszy na świecie po tak wielu godzinach udało się replantować ludzki skalp. Operacja to efekt wyjątkowych umiejętności i organizacji. Pacjentka czuje się coraz lepiej.

Wczoraj nie była w stanie uczestniczyć w konferencji prasowej. Dla 26-letniej Basi z Lędzin, którą 2 sierpnia oskalpowała maszyna rolnicza, jeszcze za wcześnie na takie kontakty, choć efekt operacji przechodzi najśmielsze wyobrażenia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że podczas wypadku maszyna zerwała jej skórę z głowy wraz z włosami, skórę z okolicy czołowej, nasadę nosa, łuki brwiowe, część uszu, okolicę ciemieniową i część skóry szyi. Basia była okaleczona potwornie.
- Zgodnie z wiedzą medyczną właściwie nie powinno dojść do tej operacji, bo do tej pory, pod tak długim czasie od wypadku, replantacje były nieskuteczne. Minęło przecież ponad 6 godzin.

Nasi lekarze podjęli ryzyko, zresztą nie było innej możliwości, by pomóc pacjentce. I dzięki temu mamy kolejny milowy krok w rozwoju medycyny - mówił wczoraj podczas konferencji prasowej prof. Krzysztof Składowski, dyrektor Instytutu Onkologii w Gliwicach.

Dnia wypadku nie chciał wspominać mąż Basi, pan Krystian, który wraz rodziną stale towarzyszył jej w trudnych dniach.
- Dziś Basia jest szczęśliwa, na ile może być po tym, co się stało. Z dnia na dzień jest jednak coraz lepiej. Jak ona jest szczęśliwa, to ja też - przyznał wzruszony mężczyzna.

W czasie zabiegu Basi, pod kierunkiem prof. Adama Maciejewskiego, chirurdzy wykonali aż 21 mikropołączeń, co oznacza, że złączyli ze sobą naczynia, których średnica wynosiła jedną trzecią milimetra. Część z nich musieli przedłużać. Była to zegarmistrzowska praca. O perfekcji, z jaką to zrobili, świadczy obecny wygląd Basi, a także fakt, że nie ma żadnych infekcji i ubytków neurologicznych.

- Chciałbym podziękować całemu zespołowi, bo nasza siła tkwi w jedności, w wieloletnim wspólnym doświadczeniu - stwierdził prof. Maciejewski.

Perfekcyjna akcja

W przypadku Basi można mówić o perfekcyjnej całej akcji medycznej. Wróćmy na chwilę do dnia wypadku. Basia razem z rodziną zbiera w polu ziemniaki. Nagle maszyna prowadzona przez jej ojca zacięła się, została zatkana przez trawę. Kobieta chciała ją wyjąć. Traktor, choć stał, to niestety miał włączony silnik. Basia się schyliła, a maszyna wciągnęła najpierw włosy Basi, a potem częściowo jej twarz.

Krew, krzyk, wezwana karetka. Kobieta trafia na oddział ratunkowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego św. Barbary w Sosnowcu. Lekarze i ratownicy wiedzieli, co zrobić. Trzeba ocalić skalp, by można go było replantować. Szybko został włożony do wody z lodem. Z Sosnowca natychmiast zatelefonowali do Gliwic. Jeśli gdzieś w Polsce można było uratować Basię, to tylko w Instytucie Onkologii, To tam chirurdzy rekonstrukcyjni od piętnastu lat doskonalą swoje umiejętności, pomagając chorym, których rak pozbawił części twarzy, nosa, krtani. Mają na koncie tysiące zabiegów, w tym dwa wyjątkowe przeszczepy twarzy (ostatni to transplantacja twarzy ratująca życie mężczyźnie, któremu maszyna do cięcia kostki obcięła twarz). Basia, jak każdy pacjent, była wyjątkowa, a sytuacja wymagała natychmiastowego działania. Gdyby nie udało się replantować jej własnego skalpu, trzeba by skorzystać z innych metod. Żadna z nich nie przywróciłaby jej dawnego wyglądu. Nie urosłyby jej włosy, które teraz już nieśmiało pokazują się na głowie.

8 godzin, 5 chirurgów

Nasi lekarze po telefonie z Sosnowca zebrali się w ciągu trzydziestu minut. Chociaż był okres wakacyjny i wiadomo - urlopy. Bez słowa oderwali się od zajęć, od rodzin. To leczenie nie miało się prawa udać, zostało podjęte w trudnych warunkach, ale było jedynym możliwym wyborem - mówił wczoraj prof. Krzysztof Składowski.

Jak podkreślali lekarze, doniosłość operacji nie polegała jedynie na udanej replantacji skalpu, ale i na fakcie, że udało się go z powodzenie wszczepić po prawie 7 godzinach od wypadku. Dotychczasowe doświadczenia medyczne określały ostateczny moment replantacji i skutecznego przetrzymania skalpu na góra pięć godzin. Operacja rozpoczęła się o godz. 20.20. Wzięło w niej udział pięciu chirurgów, trwała osiem godzin.

- Umiejętne zabezpieczenie, przechowywanie i wychłodzenie skalpu stało się drogą do sukcesu - przyznali chirurdzy z Gliwic.
Jak dodał prof. Składowski, operacje chirurgów rekonstrukcyjnych powodują, że chorym po prostu chce się żyć.

- W naszym Instytucie Onkologii nie tylko „wycina się raka”, by ratować życie. Nasi lekarze poprzez rekonstrukcje powodują, że chorzy mogą żyć w komforcie psychicznym, bo odtwarzają zniszczony przez nowotwór narząd - mówił prof. Składowski.
Zespół prof. Maciejewskiego dokonał niedawno pierwszego przeszczepu, który objął krtań, tchawicę, gardło, przełyk i tarczycę z przytarczycami zniszczonymi przez nowotwór. Jednak tak rozległej replantacji skalpu, jak ta Basi, w Gliwicach też jeszcze nie było. Na świecie zresztą także. Prof. Maciejewski podczas jednej z konferencji zapoznał się z przypadkiem dziecka, któremu lekarze replantowali skalp, ale miał on 60 proc. powierzchni operowanej przez lekarzy w Gliwicach. Zresztą pacjentów do siebie porównywać nie można, bo zawsze są inne uwarunkowania medyczne.

Praca zespołu prof. Maciejewskiego jest doceniana za granicą. Otrzymał m.in. nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej za 2013 rok i za najlepszy przeszczep twarzy. W ten właśnie sposób wyróżniono pierwszą transplantację, jaką przeprowadzono u wspomnianego wyżej 33-letniego Grzegorza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!