Hotel Silesia w Katowicach. Księga pamiątkowa i słynni goście, jacy się wpisali. Ostatni dzień hotelu i ostatni goście, grudzień 2006

Zofia Plecinoga z Jeleniej Góry była pierwszym gościem Hotelu Silesia w Katowicach. Przyjechała do Katowic w maju 1971 roku i jako pierwsza wpisała się do pamiątkowej księgi.

Hotel działał 35 lat. W połowie grudnia 2006 wymeldowali się ostatni goście. Nie wpisali się do księgi, bo nikt nie miał do tego głowy. Personel jeszcze pracował, na pierwszym piętrze działał gabinet kosmetyczny, ale w pokojach nie było mebli, a cukiernia nie sprzedawał już swoich wypieków. Nie można było skorzystać ani z baru, ani usług fryzjera.

Ostatnimi gośćmi Silesii byli Marlen Melanie i Lucas Yannick z Paryża. Wyprowadzili się w piątek 15 grudnia 2006. Obsługa została do końca grudnia. Rezerwacji nie przyjmowano od kilku dni, chociaż wciąż dzwonili klienci, którzy chcieli zarezerwować pokój w styczniu czy lutym.

Los Silesii został przesądzony dwa lata wcześniej, w 2004. Strategia rozwoju Grupy Handlowej Orbis nie przewidywała ocalenia katowickiego hotelu. Zapadła decyzja o sprzedaży działki. Początkowo mówiło się, że na miejscu hotelu powstanie centrum handlowe, a Silesia zostanie wyburzona. obecnie, czyli latem 2019, trwa rozbiórka hotelu, w jej miejscu stanie kompleks biurowo-hotelowy firmy Vastint.

Tego grudniowego ostatniego dnia pracy hotelu, atmosfera nie była przyjemna. Nie tylko dlatego, że kończyła się pewna epoka. Pracownicy obwiniali Orbis, że zaniedbał hotel, dlatego trzeba go zamknąć. Dyrektor Silesii, zaprzeczała. - To nieprawda, że nie było tu żadnych remontów! -a pracownicy wyliczali, czego w hotelu nie robiono od lat i jak stare było wyposażenie.

- Nie kończymy pracy w dobrej atmosferze - przyznają zatrudnieni w Silesii. - Czujemy się traktowani jak stado wyrobników.

Hotel Silesia został otwarty w 4 maja 1971 roku. Był on częścią planu zapoczątkowanego w latach 60. XX wieku, który zakładał stworzenie z Katowic nowoczesnego, światowego miasta. Na parterze Silesii była restauracja mogąca pomieścić 240 gości, a także dwie sale konferencyjne. W późniejszych latach od strony ul. Piotra Skargi otwarto Pewex, a na terenie hotelu działała także kawiarnia. Specjalność: sernik duński z wiórkami kokosowymi.

W połowie grudnia 2006 ostatni goście wyprowadzali się z hotelu. Pani Anna pracowała w Silesii 25 lat. W 2003 została kierownikiem recepcji.

- Pamiętam swój pierwszy dzień w pracy - opowiadała. - Przyszłam w butach na bardzo wysokich obcasach, bo myślałam, że tak trzeba. Po kilkunastu godzinach nogi bolały mnie tak bardzo, że nie mogłam wytrzymać, to była wielka pomyłka! - dziś wspomina tę historię z uśmiechem, a od tamtej pory w pracy zawsze nosiła buty co najwyżej na kilkucentymetrowym słupku.

Pani Ewa była recepcjonistką w Silesii od ponad 20 lat. Razem z panią Bożeną pamiętały imprezy, które odbywały się w hotelowym nocnym barze. Był to pierwszy bar tego typu w mieście.
- Czego tam nie było! Artyści z całego świata, węże, egzotyka... - wspominają recepcjonistki. - Co miesiąc był nowy repertuar.
Bar zniknął kilka lat temu, podobnie jak sylwestrowe bale. Nie organizowano ich od 10 lat, bo się nie opłacało - imprezy były dość drogie, mało kogo było stać na noworocznego szampana.

Skąd się wzięła Silesia? Tak naprawdę to z Monopolu przy ul. Dworcowej. W 1971 roku całą załogę przeniesiono z jednego hotelu do drugiego. Architektonicznie jeden budynek nie ma z drugim nic wspólnego. Co miało zostać po Silesii wedle planów z 2006? Słynna cukiernia, która miała być przeniesiona do Bogucic.

- Będą te same stare receptury, żadnych proszków ani chemii - zapewniał cukiernik, pan Marek.

Grupa Orbis, właściciel Silesii, zdecydowała o likwidacji właśnie tego hotelu w Katowicach, bo uznała, że w najbliższych latach nie będzie przynosił zysków. Na dodatek budynek wymaga kapitalnego remontu.

Zostały za to sfotografowane wpisy z pamiątkowej księgi gości. Wpisał się do niej m.in. reżyser Kazimierz Kutz:

Szkoda, że nie jestem młody, bo chętnie bym u was poszedł w prokreację, 1 lutego 1998 roku.

Przed nim byli tu noblista Josif Brodski (podziękował za wyjątkowo miły pobyt), kompozytor Krzysztof Penderecki (narysował pięciolinię z nutami).

Po nich hotel odwiedzili m.in. piosenkarka Urszula Sipińska (pracownicy mówią, że była przemiłą klientką), a także kompozytor Jerzy Maksymiuk (też rysował w księdze) i kolejny noblista Czesław Miłosz, który 12 października 1999 roku napisał, że to trzecia jego wizyta w tym miejscu i ma nadzieję, że nie ostatnia. - Ale była ostatnia - wspominała pani Ewa, recepcjonistka w Silesii od ponad 20 lat.

Kilka dni przed zamknięciem do Silesii zadzwoniła kobieta, która pracowała przy jej projektowaniu i budowie. - Dowiedziała się o likwidacji hotelu i była tym zszokowana - opowiada pani Bożena. W piątek 15 grudnia co chwilę dzwonili też klienci, którzy chcieli zarezerwować pokój. Pytali, czy to przerwa przed świętami, czy remont.