RUDA ŚLĄSKA

Satanistyczny mord w Halembie

Artykuł multimedialny - kliknij by odtworzyć

Krzycząca w sądzie kobieta to zrozpaczona matka Kariny, dziewczyny, przed którą było całe życie, a zakończyło się przedwcześnie. Nastolatka niewłaściwie ulokowała uczucia... Sprawcy zwabili parę do przedwojennego bunkra w dzielnicy Halemba w Rudzie Śląskiej. Przy lesie, z dala od ludzi, w pobliżu ulicy Skośnej. W środku nocy, odpalili czarne świece, otworzyli biblię szatana, kupioną wcześniej w jednym z katowickich antykwariatów. Karina i Kamil uklękli w narysowanym wcześniej pentagramie.
Nie wiedzieli, że ich koledzy, czytający łacińskie wersety z biblii, których sami
nie rozumieli, chowają przed nimi dwa noże – łudząco podobne do średniowiecznych sztyletów...

Dokładnie 24 lata po jedynej tak okrutnej w powojennej historii Śląska zbrodni
na tle satanistycznym wracamy do bunkra, gdzie wygrało zło.

Kamil, jak mogłeś!!! – kobiecy, donośny krzyk, prawie pisk, rozlega się na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Katowicach. Pani Irena zasłania twarz rękoma, łka, ociera łzy.
Jest 28 luty 2000 roku. Rusza proces dwóch młodych mężczyzn – 19-letniego Roberta K.
–  w satanistycznym zborze nazywano go Syriuszem – i 21-letniego Tomasza S. –  oskarżonych o rytualny mord.

W imię Szatana zasztyletowali w nocy
z 2 na 3 marca 1999 roku dwójkę młodych ludzi: 19−letnią Karinę M. i 18−letniego Kamila W.

Tekst: Jacek Bombor – 25.04.2023
Karina i Kamil nie wiedzieli,
że idą na śmierć
Złożyli ofiarę dla Szatana.
PROLOG
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord w Halembie

Kliknij
w odbitki

– Okultyzmem zainteresowałem się dwa lata temu przez Kamila. Opowiedział,
że wywoływał duchy i łączył się z Belzebubem, a talerzyk powiedział nam potem,
że warto spotykać się z Tomkiem S. – opowiada w jednej z rozpraw Robert K.

Kamil nie wie jeszcze, że tą fascynację i przyjaźń przyjdzie mu przypłacić życiem.
Nie wie, że już w październiku 1998 roku Tomek z Robertem planowali przypodobać się Szatanowi i złożyć ofiarę z dwóch osób. Później wystarczy popełnić samobójstwo,
by dołączyć do złego bóstwa. Tak powstał scenariusz zbrodni.

Wciąż wyraźnie widać go na ścianie. Czas się zatrzymał. Łatwo wyobrazić sobie pentagram na podłodze. Łatwo oczami wyobraźni zobaczyć czarne świece zapalone przed zbrodnią. Przenieśmy się w czasie. Jest środek nocy z 2 na 3 marca 1999 roku. W środku
są już Robert i Tomasz, przygotowując rytuał. Nieświadomi niczego Kamil i Karina marzną przed wejściem, bo koledzy zabronili im wchodzić, aż „miejsce będzie gotowe”. Młodzi niczego nie podejrzewają, czują dreszcz emocji. Nie pierwszy raz uczestniczyli tutaj w czarnych mszach, nie pierwszy raz uprawiali tutaj seks, orgie zdarzały się co jakiś czas. A teraz mieli wywoływać duchy i przejść inicjację...

Bunkier w Halembie istnieje do dziś. Wejście do środka przyprawia o ciarki. Na ścianach wciąż widnieją napisy, sporządzone przez satanistów. Na ścianie widać narysowany przez morderców odwrócony czerwony krzyż, symbole satanistycznych bóstw, przebijają się
z murów trzy litery F (to szósta litera alfabetu łacińskiego, co w przełożeniu
na Apokalipsę św. Jana oznacza liczbę bestii – 666). Ciarki wzbudza napis, sporządzony tuż przed dokonaniem zbrodni.

Oznacza: "Ta podwójna ofiara dobra jest dla miejsca dwóch żyć".

"Dies Mies Jeschet boenedoesef douvena enithemaus".

satanistycznych orgiach
i składaniu ofiar z ludzi
O demonach
w starym bunkrze,
AKT I.
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny
mord w Halembie
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord w Halembie
AKT II.
O tym, jak trudno zabić człowieka.
I jeszcze trudniej zabić siebie

Tomek stoi nad nią z nożem w ręku. W bunkrze panuje półmrok, rozświetlany słabym światełkiem knotów czarnych świec. Dziewczyna klęczy w środku pentagramu, razem
z Kamilem. Nad chłopakiem stanął Robert. Błysnęły ostrza. Karina kątem oka widzi błysk stali, czuje ciepłą krew na twarzy, szyi. Tomek wali na oślep, zadaje ciosy w twarz, szyję, czoło, tryska krew. Karina błaga Roberta o pomoc, błaga, by darowali jej życie. Tyle krwi, a ona wciąż walczyła, wyrywała się, nie chciała się poddać. – Nie wiedziałem, że zabicie człowieka jest takie trudne – powie potem Tomek. Ostrze przebija w końcu brzuch, klatkę piersiową. Dziewczyna umiera. Kamilowi zadano osiem uderzeń nożem w plecy i w głowę.

Po zbrodni oprawcy ułożyli ciała na środku bunkra: głowę Kamila położyli między udami Kariny. Tomasz S. usypał stos ze znalezionego w lesie drewna, a do rozpalenia ognia użył kartek zawierających satanistyczne teksty. Na samobójstwo już zabrakło im odwagi. Tomasz S. resztkami woli wbija sobie nóż w brzuch. Potem biegnie do domu i błaga mamę, by zawiozła go do szpitala...

Dlaczego w ofierze sataniści postanowili złożyć przyjaciół: Karinę i Kamila? Ani Robert,
ani Tomek, podczas późniejszych przesłuchań nie byli w stanie tego wyjaśnić. Jak i tego,
kto tak naprawdę wpadł na ten pomysł.

– Pomysł wyszedł od Tomka – mówił Robert. – Ode mnie? Nie pamiętam
– odpowiadał Tomek.

W jednym się zgadzali, w zbrodni miał pomagać trzeci kolega, Piotr, ale nie pojawił się
w bunkrze 2 marca. Zwątpił. Może się wystraszył? Kamil miał zginąć, bo został wytypowany. A Karina? Na liście ofiar znalazła się przypadkiem, bo Tomek chciał początkowo zabić swoją ciężarną dziewczynę, Anię.

- Nie będzie jakiś obcy skur… wychowywał mojego dziecka – mówił Tomek. Ale Robert nie chciał.
I wtedy na horyzoncie pojawiła się Karina,
która akurat wróciła do Rudy Śląskiej z Londynu. Kochała się w Tomku, z Anglii słała mu listy
z wyrazami miłości…

– relacjonował podinspektor Szczepan Nieniczka, zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Rudzie Śląskiej.

Najpierw przesłuchano Roberta K. Mówił o planowaniu zbrodni. Patrzył pustym wzrokiem na prokuratora. Choć użył słowa: ”żałuję”, wydawało się to nieszczere.
Tomasz S. też przyznał się do rytualnego morderstwa. Chełpił się tym, że od lat zbiera literaturę satanistyczną. To pierwszy przypadek mordu satanistycznego w Rudzie Śląskiej. Sprawcy zbrodnię popełnili z pobudek zasługujących na szczególne potępienie – mówiła prokurator Wanda Dębska-Smetana szefowa Prokuratury Rejonowej w Rudzie Śląskiej.

Teraz planujemy organizowanie spotkań z uczniami, aby uświadomić im zagrożenie płynące ze strony satanizmu. W zajęciach uczestniczyć mają psycholodzy oraz osoby posiadające specjalistyczną wiedzę na temat sekt – tłumaczy Marian Dąbrowski pełnomocnik do spraw reformy Oświaty w Rudzie Śląskiej w tekście w Dzienniku Zachodnim z 6/7 marca 1999 roku pod tytułem: Liturgia sztyletów”.

Mieszkańcy widzą dym unoszący się nad bunkrem. Wzywają policję. Śledczy nie wierzą
w to, co widzą. Już wiedzą, że to nie będzie zwykła sprawa a taka, którą zapamiętają
do końca życia. Doświadczonym policjantom zajęło kilka godzin dotarcie do potencjalnych sprawców. Z opowieści ludzi szybko ustalili imiona i nazwiska kilkunastu młodych ludzi, zafascynowanych satanizmem. Tak trafiają też na trop Tomka S. i Roberta K.
5 marca 1999 roku Dziennik Zachodni informuje o zatrzymaniu satanistów, podejrzanych
o dokonanie rytualnego mordu.

- Do zbrodni doszło w nocy z wtorku na środę w bunkrze obok ulicy Skośnej w Rudzie Śląskiej. Sprawcy zamordowali 19-letnią dziewczynę oraz 17-letniego chłopca, zadali
im kilkadziesiąt ran kłutych, następnie podpalili ciała. Parę godzin później rudzkim stróżom prawa udało się wykryć sprawców – wyjaśniał wówczas komisarz Andrzej Gąska
ze Śląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Gdy to mówił, Tomasz S. przebywał w jednym ze szpitali, gdzie zszyto mu ranę brzucha.
A Robert K. 4 marca usłyszał z ust prokuratora zarzut zabójstwa. O sprawie jest głośno.
Do Rudy Śląskiej zjeżdżają dziennikarze z całej Polski. W bunkrze tłumy gapiów.
Ludzie byli wściekli. Policja, w obawie przed samosądem, nie informuje,
w którym szpitalu leży morderca.

AKT III.
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord w Halembie
O porażce rodziców, kościoła i szkół.
I o udawanej skrusze

- Sprawcy znali przyszłe ofiary
z podwórka. Razem wzrastali, wspólnie zafascynowali się satanizmem. Rodzice nie mieli pojęcia o zainteresowaniach swoich pociech.
Nie przypuszczali, że mogą być związani
z satanistami. Ludzie ci przeżyli ogromny wstrząs.

- Zbrodnię trzeba traktować jako porażkę wychowawczą poniesioną przez rodziców, szkoły i kościół.

- Robert prosił mnie abym mu przebaczył, ale nie mam w sobie takiej siły. Teraz moje słowo „przebaczam” byłoby tylko pustym gestem.

Inaczej w sądzie zachowywał się Tomasz S. Ogolony prawie na zero, hardo spoglądał w oczy kamer.
- Spierdalaj - rzucił operatorowi jednej ze stacji telewizyjnych, sędzia musiał go uspokajać.

Nie jestem satanistą. Wierzę w Boga. Proszę rodziców Kamila oraz moich o przebaczenie.

Już podczas pierwszej rozprawy on także przyznał się do zabójstwa Kariny. Stwierdził, że to z powodu lojalności wobec kolegi, bo nie chcę go wrobić w mord, którego nie popełnił.

– powiedział Dziennikowi Zachodniemu Tadeusz, ojciec zamordowanego Kamila. –
Ulżyło mi, że proces się zakończył. Nie chcę komentować wyroku, ponieważ żadna kara dla zabójców nie przywróci życia mojemu synowi – mówi. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 lutego 2000 roku. To wtedy pan Tadeusz opowiadał, że oskarżony Robert przyjaźnił się z Kamilem. Często był gościem w domu, chłopcy grali razem w szachy. O śmierci syna dowiedział się 3 marca, dzień po bestialskiej zbrodni. Na policyjnym korytarzu minął skutego Roberta: Dzień dobry – miał mimochodem powiedzieć chłopak. –  Cześć Robert – odparł ojciec do mordercy swojego syna.

Już podczas procesu z niedowierzaniem słuchał jego słów. – Nie wierzę w miłość
i sprawiedliwość, ale drugi raz bym nie zabił – mówił. I nazwał siebie zdrajcą: bo nie miał odwagi, by popełnić samobójstwo. W sądzie siedział ze spuszczoną głową.

Ta tragedia będzie we mnie do końca dni – mówił Robert K. w sądzie. Tomasz S.
nie przepraszał. – Proszę sąd o najniższy wymiar kary – wycedził, nie okazując skruchy. Patrzył sędziemu w oczy. Wcześniej w areszcie planował ucieczkę, a nawet zlecił zabójstwo... siostry Roberta K.

Wyrok przed Sądem Okręgowym w Katowicach zapadł 30 marca 2000 roku. Piętnaście minut po godzinie 14 policyjny konwój wprowadził na salę rozpraw oskarżonych.

Tomasz S. oczekując na ogłoszenie wyroku nerwowo przebierał palcami, natomiast Robert K. cały czas stał ze spuszczoną głową. Przewodniczący składu orzekającego odczytał, że łączną karą dla pierwszego będzie dożywocie, drugi trafi za kratki na ćwierć wieku - czytamy w tekście Dziennika Zachodniego z 1 kwietnia 2000 roku.

błaganiu o wybaczenie
i łzach rodziców
O cudownym
nawróceniu,
AKT IV.
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny
mord w Halembie
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord w Halembie
EPILOG
Mimo swej surowości kara nie ma charakteru odwetowego. Ważne jest rozróżnienie ról oskarżonych.

Tomasz S. zacierał ślady przestępstwa. Ukrył nóż. Chciał uciec
z aresztu śledczego. Jest głęboko zdemoralizowany i stanowi zagrożenie dla życia innych ludzi. Dokonując zbrodni był przekonany, że uniknie odpowiedzialności.

Natomiast Robert K. przyznał się do zarzucanych czynów - mówił sędzia Henryk Wach przewodniczący składu sędziowskiego.
W trakcie całego procesu przesłuchano 28 świadków 32 biegłych wydało swoje opinie po ogłoszeniu wyroku skazani w asyście czterech policjantów bez słowa opuścili salę rozpraw.

Jeden z morderców jest już na wolności.

Robert K., skazany na 25 lat więzienia, miał wyjść na wolność
w 2024 roku – w wieku 44 lat. Okazuje się, że cieszy się już wolnością od…2 lat.
 Robert K. został postanowieniem Sądu Okręgowego w Opolu warunkowo przedterminowo zwolniony w dniu 21 września 2021 roku – potwierdził nam sędzia Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego ds. Karnych w Katowicach.

Drugi spośród skazanych Tomasz S. odbywa karę dożywotniego pozbawienia wolności.
RUDA ŚLĄSKA

Satanistyczny mord w Halembie

Artykuł multimedialny
- kliknij by odtworzyć

Złożyli ofiarę dla Szatana.

Krzycząca w sądzie kobieta to zrozpaczona matka Kariny, dziewczyny, przed którą było całe życie, a zakończyło się przedwcześnie. Nastolatka niewłaściwie ulokowała uczucia... Sprawcy zwabili parę do przedwojennego bunkra w dzielnicy Halemba w Rudzie Śląskiej. Przy lesie, z dala od ludzi, w pobliżu ulicy Skośnej. W środku nocy, odpalili czarne świece, otworzyli biblię szatana, kupioną wcześniej w jednym z katowickich antykwariatów. Karina i Kamil uklękli w narysowanym wcześniej pentagramie.
Nie wiedzieli, że ich koledzy, czytający łacińskie wersety z biblii, których sami
nie rozumieli, chowają przed nimi dwa noże – łudząco podobne do średniowiecznych sztyletów...

Dokładnie 24 lata po jedynej tak okrutnej w powojennej historii Śląska zbrodni
na tle satanistycznym wracamy do bunkra, gdzie wygrało zło.

W imię Szatana zasztyletowali w nocy
z 2 na 3 marca 1999 roku dwójkę młodych ludzi: 19−letnią Karinę M.
i 18−letniego Kamila W.

Kamil, jak mogłeś!!! – kobiecy, donośny krzyk, prawie pisk, rozlega się na sali rozpraw Sądu Okręgowego w Katowicach. Pani Irena zasłania twarz rękoma, łka, ociera łzy. Jest 28 luty 2000 roku. Rusza proces dwóch młodych mężczyzn – 19-letniego Roberta K. –  w satanistycznym zborze nazywano go Syriuszem – i 21-letniego Tomasza S. –  oskarżonych o rytualny mord.

Karina i Kamil
nie wiedzieli,
że idą na śmierć
PROLOG
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord
w Halembie
Tekst: Jacek Bombor – 25.04.2023

Kliknij
w odbitki

– Okultyzmem zainteresowałem się dwa lata temu przez Kamila. Opowiedział, że wywoływał duchy i łączył się z Belzebubem, a talerzyk powiedział nam potem, że warto spotykać się z Tomkiem S. – opowiada w jednej z rozpraw Robert K.

Kamil nie wie jeszcze, że tą fascynację i przyjaźń przyjdzie mu przypłacić życiem. Nie wie, że już w październiku 1998 roku Tomek z Robertem planowali przypodobać się Szatanowi i złożyć ofiarę z dwóch osób. Później wystarczy popełnić samobójstwo, by dołączyć do złego bóstwa. Tak powstał scenariusz zbrodni.

Wciąż wyraźnie widać go na ścianie.
Czas się zatrzymał. Łatwo wyobrazić sobie pentagram na podłodze. Łatwo oczami wyobraźni zobaczyć czarne świece zapalone przed zbrodnią. Przenieśmy się w czasie. Jest środek nocy z 2 na 3 marca 1999 roku. W środku są już Robert i Tomasz, przygotowując rytuał. Nieświadomi niczego Kamil i Karina marzną przed wejściem, bo koledzy zabronili im wchodzić, aż „miejsce będzie gotowe”. Młodzi niczego nie podejrzewają, czują dreszcz emocji. Nie pierwszy raz uczestniczyli tutaj w czarnych mszach, nie pierwszy raz uprawiali tutaj seks, orgie zdarzały się co jakiś czas. A teraz mieli wywoływać duchy i przejść inicjację...

Oznacza: "Ta podwójna ofiara dobra jest dla miejsca dwóch żyć".

"Dies Mies Jeschet boenedoesef douvena
enithemaus".

Bunkier w Halembie istnieje do dziś. Wejście do środka przyprawia o ciarki. Na ścianach wciąż widnieją napisy, sporządzone przez satanistów. Na ścianie widać narysowany przez morderców odwrócony czerwony krzyż, symbole satanistycznych bóstw, przebijają się z murów trzy litery F (to szósta litera alfabetu łacińskiego, co w przełożeniu na Apokalipsę św. Jana oznacza liczbę bestii – 666). Ciarki wzbudza napis, sporządzony tuż przed dokonaniem zbrodni.

satanistycznych
orgiach i składaniu ofiar z ludzi
O demonach
w starym bunkrze,
AKT I.
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord
w Halembie

Tomek stoi nad nią z nożem w ręku. W bunkrze panuje półmrok, rozświetlany słabym światełkiem knotów czarnych świec. Dziewczyna klęczy w środku pentagramu, razem z Kamilem. Nad chłopakiem stanął Robert. Błysnęły ostrza. Karina kątem oka widzi błysk stali, czuje ciepłą krew na twarzy, szyi. Tomek wali na oślep, zadaje ciosy w twarz, szyję, czoło, tryska krew. Karina błaga Roberta o pomoc, błaga, by darowali jej życie. Tyle krwi, a ona wciąż walczyła, wyrywała się, nie chciała się poddać. – Nie wiedziałem, że zabicie człowieka jest takie trudne – powie potem Tomek. Ostrze przebija w końcu brzuch, klatkę piersiową. Dziewczyna umiera. Kamilowi zadano osiem uderzeń nożem w plecy i w głowę.

Po zbrodni oprawcy ułożyli ciała na środku bunkra: głowę Kamila położyli między udami Kariny. Tomasz S. usypał stos ze znalezionego w lesie drewna, a do rozpalenia ognia użył kartek zawierających satanistyczne teksty. Na samobójstwo już zabrakło im odwagi. Tomasz S. resztkami woli wbija sobie nóż w brzuch. Potem biegnie do domu i błaga mamę, by zawiozła go do szpitala...

- Nie będzie jakiś obcy skur… wychowywał mojego dziecka – mówił Tomek.
Ale Robert nie chciał.
I wtedy na horyzoncie pojawiła się Karina, która akurat wróciła do Rudy Śląskiej z Londynu. Kochała się w Tomku, z Anglii słała mu listy z wyrazami miłości…

Dlaczego w ofierze sataniści postanowili złożyć przyjaciół: Karinę i Kamila? Ani Robert, ani Tomek, podczas późniejszych przesłuchań nie byli w stanie tego wyjaśnić. Jak i tego, kto tak naprawdę wpadł na ten pomysł.

– Pomysł wyszedł od Tomka – mówił Robert. – Ode mnie? Nie pamiętam
– odpowiadał Tomek.

W jednym się zgadzali, w zbrodni miał pomagać trzeci kolega, Piotr, ale nie pojawił się w bunkrze 2 marca. Zwątpił. Może się wystraszył? Kamil miał zginąć, bo został wytypowany. A Karina? Na liście ofiar znalazła się przypadkiem, bo Tomek chciał początkowo zabić swoją ciężarną dziewczynę, Anię.

I jeszcze trudniej zabić siebie
O tym, jak trudno zabić człowieka.
AKT II.
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord
w Halembie
OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA -
Satanistyczny mord
w Halembie

– relacjonował podinspektor Szczepan Nieniczka, zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Rudzie Śląskiej.

Najpierw przesłuchano Roberta K. Mówił o planowaniu zbrodni. Patrzył pustym wzrokiem na prokuratora. Choć użył słowa: ”żałuję”, wydawało się to nieszczere. Tomasz S. też przyznał się do rytualnego morderstwa. Chełpił się tym, że od lat zbiera literaturę satanistyczną. To pierwszy przypadek mordu satanistycznego w Rudzie Śląskiej. Sprawcy zbrodnię popełnili z pobudek zasługujących na szczególne potępienie – mówiła prokurator Wanda Dębska-Smetana szefowa Prokuratury Rejonowej w Rudzie Śląskiej.

Mieszkańcy widzą dym unoszący się nad bunkrem. Wzywają policję. Śledczy nie wierzą w to, co widzą. Już wiedzą, że to nie będzie zwykła sprawa a taka, którą zapamiętają do końca życia. Doświadczonym policjantom zajęło kilka godzin dotarcie do potencjalnych sprawców. Z opowieści ludzi szybko ustalili imiona i nazwiska kilkunastu młodych ludzi, zafascynowanych satanizmem. Tak trafiają też na trop Tomka S. i Roberta K. 5 marca 1999 roku Dziennik Zachodni informuje o zatrzymaniu satanistów, podejrzanych o dokonanie rytualnego mordu.

- Do zbrodni doszło w nocy z wtorku
na środę w bunkrze obok ulicy Skośnej w Rudzie Śląskiej. Sprawcy zamordowali 19-letnią dziewczynę oraz 17-letniego chłopca, zadali im kilkadziesiąt ran kłutych, następnie podpalili ciała. Parę godzin później rudzkim stróżom prawa udało się wykryć sprawców – wyjaśniał wówczas komisarz Andrzej Gąska ze Śląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Gdy to mówił, Tomasz S. przebywał
w jednym ze szpitali, gdzie zszyto mu ranę brzucha. A Robert K. 4 marca usłyszał z ust prokuratora zarzut zabójstwa. O sprawie jest głośno. Do Rudy Śląskiej zjeżdżają dziennikarze z całej Polski. W bunkrze tłumy gapiów. Ludzie byli wściekli. Policja,
w obawie przed samosądem, nie informuje, w którym szpitalu leży morderca.

I o udawanej skrusze
O porażce
rodziców, kościoła i szkół.
AKT III.

- Sprawcy znali przyszłe ofiary z podwórka. Razem wzrastali, wspólnie zafascynowali się satanizmem. Rodzice
nie mieli pojęcia
o zainteresowaniach
swoich pociech.
Nie przypuszczali, że mogą być związani z satanistami. Ludzie ci przeżyli ogromny wstrząs.

Teraz planujemy organizowanie spotkań z uczniami, aby uświadomić im zagrożenie płynące ze strony satanizmu. W zajęciach uczestniczyć mają psycholodzy oraz osoby posiadające specjalistyczną wiedzę na temat sekt – tłumaczy Marian Dąbrowski pełnomocnik do spraw reformy Oświaty w Rudzie Śląskiej w tekście w Dzienniku Zachodnim z 6/7 marca 1999 roku pod tytułem: „Liturgia sztyletów”.

- Zbrodnię trzeba traktować jako porażkę wychowawczą poniesioną przez rodziców, szkoły
i kościół.

OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord
w Halembie

Już podczas pierwszej rozprawy on także przyznał się do zabójstwa Kariny. Stwierdził, że to z powodu lojalności wobec kolegi, bo nie chcę go wrobić w mord, którego nie popełnił.

Inaczej w sądzie zachowywał się Tomasz S. Ogolony prawie na zero, hardo spoglądał w oczy kamer. - Spierdalaj - rzucił operatorowi jednej ze stacji telewizyjnych, sędzia musiał go uspokajać.

– powiedział Dziennikowi Zachodniemu Tadeusz, ojciec zamordowanego Kamila. –
Ulżyło mi, że proces się zakończył. Nie chcę komentować wyroku, ponieważ żadna kara dla zabójców nie przywróci życia mojemu synowi – mówi. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 lutego 2000 roku. To wtedy pan Tadeusz opowiadał, że oskarżony Robert przyjaźnił się z Kamilem. Często był gościem w domu, chłopcy grali razem w szachy. O śmierci syna dowiedział się 3 marca, dzień po bestialskiej zbrodni. Na policyjnym korytarzu minął skutego Roberta: Dzień dobry – miał mimochodem powiedzieć chłopak. –  Cześć Robert – odparł ojciec do mordercy swojego syna.

Już podczas procesu z niedowierzaniem słuchał jego słów. – Nie wierzę w miłość
i sprawiedliwość, ale drugi raz bym nie zabił – mówił. I nazwał siebie zdrajcą: bo nie miał odwagi, by popełnić samobójstwo. W sądzie siedział ze spuszczoną głową.

- Robert prosił mnie abym mu przebaczył, ale nie mam w sobie takiej siły. Teraz moje słowo „przebaczam” byłoby tylko pustym gestem.

Ta tragedia będzie we mnie do końca dni – mówił Robert K. w sądzie. Tomasz S. nie przepraszał. – Proszę sąd o najniższy wymiar kary – wycedził, nie okazując skruchy. Patrzył sędziemu w oczy. Wcześniej w areszcie planował ucieczkę,
a nawet zlecił zabójstwo... siostry Roberta.

Wyrok przed Sądem Okręgowym
w Katowicach zapadł 30 marca 2000 roku. Piętnaście minut po godzinie 14 policyjny konwój wprowadził na salę rozpraw oskarżonych.

Tomasz S. oczekując na ogłoszenie wyroku nerwowo przebierał palcami, natomiast Robert K. cały czas stał ze spuszczoną głową. Przewodniczący składu orzekającego odczytał, że łączną karą
dla pierwszego będzie dożywocie, drugi trafi za kratki na ćwierć wieku - czytamy w tekście Dziennika Zachodniego
z 1 kwietnia 2000 roku.

Nie jestem satanistą. Wierzę w Boga. Proszę rodziców Kamila oraz moich o przebaczenie.

błaganiu o wybaczenie
i łzach rodziców
O cudownym
nawróceniu,
AKT IV.
Tomasz S. zacierał ślady przestępstwa. Ukrył nóż. Chciał uciec z aresztu śledczego. Jest głęboko zdemoralizowany
i stanowi zagrożenie dla życia innych ludzi. Dokonując zbrodni był przekonany, że uniknie odpowiedzialności.

Natomiast Robert K. przyznał się do zarzucanych czynów - mówił sędzia Henryk Wach przewodniczący składu sędziowskiego.
W trakcie całego procesu przesłuchano 28 świadków 32 biegłych wydało swoje opinie po ogłoszeniu wyroku skazani w asyście czterech policjantów bez słowa opuścili salę rozpraw.

Jeden z morderców jest już na wolności.

Robert K., skazany na 25 lat więzienia, miał wyjść na wolność w 2024 roku
– w wieku 44 lat. Okazuje się, że cieszy się już wolnością od…2 lat.
 Robert K. został postanowieniem Sądu Okręgowego w Opolu warunkowo przedterminowo zwolniony w dniu 21 września 2021 roku – potwierdził nam sędzia Jacek Krawczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego ds. Karnych w Katowicach.

Drugi spośród skazanych Tomasz S. odbywa karę dożywotniego pozbawienia wolności.
EPILOG
Mimo swej surowości
kara nie ma charakteru odwetowego. Ważne jest rozróżnienie ról oskarżonych.

OBLICZA ZBRODNI.
RUDA ŚLĄSKA - Satanistyczny mord
w Halembie