Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kurek: Patriota jest zmęczony

Redakcja
FOT. ARKADIUSZ ŁAWRYWIANIEC
Nie szanujemy państwa. Nie przywykliśmy do myślenia, że ono się zmieniło - mówi dr Jacek Kurek, historyk w rozmowie z Teresą Semik

W Święto Niepodległości, 11 listopada, było jak zawsze smętnie i bogoojczyźnianie. Dlaczego nie potrafimy cieszyć się z dnia wolności tak jak inne narody?
Wynika to z naszej historii, romantycznej tradycji XIX-wiecznej, z czasu niewoli, a więc naznaczonego smutkiem okresu, w którym trudno było myśleć o ojczyźnie inaczej, jak tylko patetycznie i nostalgicznie. W XX wieku historia nadal nas nie oszczędzała. Odziedziczyliśmy ten XIX-wieczny ton i pielęgnujemy nadal. Do dziś nie zdążyliśmy wypracować innego modelu myślenia o ojczyźnie. Na aurę tegorocznych obchodów wpłynęły też znacząco temperatura życia politycznego i cień katastrofy smoleńskiej.

Od ponad 20 lat mamy znów upragnioną niepodległość i to ciągle za mało, by wyzwolić w sobie chęć radości?
To jest za krótki czas. W minionych 210 latach zaledwie 20 lat to okres pełnej wolności Polski (pomijam już, że nawet z tym ostatnim twierdzeniem niektórzy w kraju wciąż by się nie zgodzili). Pozostaje druga kwestia - Polacy głęboko nie ufali państwu od XIX i XX w. Było im obce: wpierw zaborcze, potem okupacyjne, w końcu zdominowane przez narzucony system komunistyczny. Generalnie więc - wrogie. Honorem były sprzeciw, bunt, lekceważenie takiego państwa i to wciąż pokutuje. Nie ufamy państwu. Nie przywykliśmy do myślenia, że ono się zmieniło.
Pokutuje stara maniera myślenia o ojczyźnie, czy może jest to wina obecnej klasy politycznej?
Gdyby nawet nasza klasa polityczna była jakościowo wyższa, to i tak wciąż trudno byłoby nam radykalnie się zmienić. Szacunku uczymy się długo i musi on się opierać na zaufaniu. Polacy w ostatnich ponad 200 latach bardzo rzadko mieli w państwie oparcie. My nie tylko nie ufamy politykom, ale czujemy, że nasze państwo jest słabe. Wciąż wielu nie znajduje powodów do jego szanowania.

Bolesław Prus napisał, że "Prawdziwy patriotyzm nie tylko polega na tym, ażeby kochać jakąś idealną ojczyznę, ale żeby kochać, badać i pracować dla realnych składników tej ojczyzny".

Chciałbym rozgraniczyć pojęcia - kraj i państwo. Kraj przecież kochamy bezwarunkowo. I tu nasz patriotyzm nie jest zagrożony. Ale i nasze nastawienie do państwa powoli się zmienia. Choć nie umiemy świętować Dnia Niepodległości, to jednak doceniamy, że ten kraj jest inny. Po śmierci papieża Polaka czy po katastrofie smoleńskiej poczuliśmy, że dotknęło nas coś ważnego, że w tych chwilach potrzebowaliśmy jedności. Szukaliśmy jej z determinacją. Chcieliśmy zobaczyć nawet w przeciwniku politycznym kogoś podobnie myślącego, czującego. Pojawił się rodzaj szacunku do samych siebie. To są przykłady na to, że myślenie patriotyczne nie jest martwe. Szkoda jedynie, że tak ulotne.

Ci, którzy najgłośniej mówią dziś o patriotyzmie, robią to ciągle w stylu grobowym, żywcem wziętym z romantyzmu. Ten ton zniechęca.
Wszystkie wzniosłe chwile w naszej historii kojarzą się z grobami, czy to będą powstania, wojna, czy niepodległość z 1918 r. Radość z wolnego państwa polskiego jest jednak przede wszystkim owocem martyrologii. Poczucie patriotyzmu dziś trzeba budować nowym językiem, tak jak np. zbudowaliśmy Muzeum Powstania Warszawskiego. Same symbole nie wystarczą. Musi za nimi kryć się ważna treść.

Może Święto Niepodległości przenieść na ciepły czerwcowy dzień? Wspominanie roku 1989 nie niesie z sobą tyle martyrologii.

To nie jest konieczne. Niepodległość, choć sama była dla Polaków wiosną, przyszła przecież jesienią. Jesienne świętowanie też może być radosne. Problem raczej w tym, że my wciąż nie mamy żadnego innego pomysłu niż ten, który znamy - akademia, kwiaty pod pomnikiem, marsze, choć to nas już oczywiście męczy i musi się zmienić. Najważniejsze, by zrozumieć, że świętowanie to nie kwestia emocji, dobrego humoru, a raczej świadomości.

W Ameryce wolność też nie przyszła bez ofiar, a jednak tam potrafią się cieszyć w Dniu Niepodległości.Patriotyzm nie musi kojarzyć się wyłącznie z weteranami i orderami czy z natchnionym, romantycznym poetą.
To prawda, wciąż nie umiemy zorganizować takiej uroczystości, która byłaby spontaniczna, a przy tym nie została odebrana jako lekceważenie dla narodowego etosu. To jest bardzo trudne, dlatego, że nam poczucie obowiązku nie daje powodów do radości w takich dniach. Nasze obowiązki były wzniosłe, ale i smutne. Obowiązkiem było pójść do powstania, stać na straży opuszczonego domu… Potem w czasach PRL-u obowiązkiem patriotycznym był bunt, na przykład nie pójść do wyborów czy na pochód pierwszomajowy. Tak czy inaczej, składać trzeba było ofiary. To oczywiście było wzniosłe, ale i wyczerpujące.

Rzadziej myślimy o tym, że dostaliśmy wolność, częściej - jaką zapłaciliśmy za nią cenę?
Tak. Myślę, że z tego też powodu nie jesteśmy generalnie gotowi, by inaczej zorganizować te obchody. Pocieszające jest jednak to, że pytamy już o tę radość, i to, że ta radość już się powoli ujawnia. Nasza wolność jest trudna. Żyjemy w kraju, który nie dopracował się ani dojrzałej demokracji, ani dobrobytu, a jednak cenimy to, co już zdobyliśmy.
Czy w XVIII w., kiedy utraciliśmy niepodległość, a potem także w połowie lat 40. ubiegłego wieku, Polakom zabrakło patriotyzmu?
Utraciliśmy niepodległość z powodu splotu wielu okoliczności. Kluczowy był kryzys państwa. Nie brakowało patriotów, ale narzędzi, które pozwoliłyby im skutecznie interweniować. Sejm był niewydolny, panowało prawo, którym było łatwo manipulować. Wielkie były dysproporcje społeczne między magnaterią a szlachtą i jej poddanymi, a sąsiedzi - agresywni. Pamiętać warto, że Rzeczpospolita nie upadła wtedy, kiedy kryzys był największy, ale wtedy, kiedy z tego kryzysu o własnych siłach zaczęła wychodzić. Zarówno w XVIII w., jak i w roku 1944 straciliśmy niepodległość nie tyle z powodu postaw Polaków, ile potęgi obcych armii i działań innych państw - w XVIII w. zwłaszcza Rosji, a w XX - Sowieckiego Związku (który dostał na to zgodę sojuszników).

W czym wyraża się patriotyzm czasu wolności? Pisał Horacy: "Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę". Umierać nie ma potrzeby.
Dziś nikt nie chce umierać za ojczyznę tylko dlatego, że tak zostało kiedyś napisane. Natomiast prawdą pozostaje to, że ofiara życia wciąż jest utożsamiana z czymś najważniejszym. I mocno to czujemy.

Patriotyzm to umiłowanie tego, co ojczyste, a więc także narodowych symboli. W Święto Niepodległości było w mieście mniej flag niż na niejednym meczu. Największymi patriotami są kibice?
Kibicowanie ułatwia identyfikację w grupie. Symbole są ważne i pozostaną, ale to tylko najbardziej zewnętrzna warstwa. Za nimi musi kryć się głębsza treść.

Czy globalizacja sprzyja postawom kosmopolitycznym?
Wszystko zależy od człowieka. Nie sądzę, by globalizacja musiała być zagrożeniem dla postaw afirmujących regionalizm, które obecnie mają się dobrze. Tak samo Unia Europejska w żaden sposób nie zagraża naszej tożsamości. Nikt nie zapomina, kim jest, tylko dlatego, że jest w Unii.

Coraz częściej dużą ojczyznę próbujemy zastąpić małą ojczyzną. Czy patriotyzm powinien kojarzyć się z budową społeczeństwa obywatelskiego?

Myślę, że to dobry kierunek. Jeżeli na niższym poziomie uda się zbudować silne społeczeństwo obywatelskie, odpowiedzialne za najbliższe otoczenie, to łatwiej będzie wziąć odpowiedzialność za sprawy ogólniejszej natury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!