Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Smolorz o bracie i Piekarach: Michał wiarę traktował serio [WSPOMNIENIE]

Jacek Smolorz
Jacek Smolorz
Jacek Smolorz arc.
Michał był głęboko wierzący. W każdym razie pierwsze z dwóch podstawowych przykazań traktował na serio. I to w praktyce. To drugie o bliźnim traktował bardziej swobodnie.

Przed bogiem miał respekt i okazywał to przez całe swoje życie. Docenił to dobitnie i refleksyjnie w swojej pogrzebowej homilii emerytowany ksiądz proboszcz z parafii w Podlesiu. Homilia ta brzmi mi jeszcze w uszach. Nie często można usłyszeć słowa tak starannie dobrane. A i nie powtórzą się więcej, bo brata miałem jednego.

Stosunek do kościoła i posługi kościelnej różnił nas od wczesnego dzieciństwa. Gdy ja, śpioch chorobliwy, wsuwałem się niedzielnym porankiem głębiej pod pierzynę, on, kilkuletni chłopak wstawał niebudzony przez nikogo i zapychał służyć do mszy. Ciemną ulicą, przez nieodgarnięty śnieg (zimy wówczas były regularne, normalne), i dalej po wysokich schodach katowickiej katedry. To była jego rzeczywista pasja. Tam spotykał swoich przykładowych księży, nawiązywał trwałe koleżeńskie przyjaźnie i z nową refleksją wracał do domu. I tak mu chyba zostało do końca swojego aktywnego, dość krótkiego życia.

Wspólny za to był dla nas zawsze i to przez wiele lat majowy wypad do Piekar Śląskich. Piekary ze swoim wzgórzem to przedziwnie duchowe, stuprocentowo śląskie miejsce. Po latach zdradziłem je dla bawarskiego Altoetting, choć nie całkiem, bo Matka Boska pozostała przecież ta sama.

Pielgrzymowanie to wspaniała pasja. Kto choć raz tego nie przeżył - nie zrozumie i śmiać się będzie z marznących lub spoconych, niosących jakieś dziwne sztandary i figurki, opatrujących zdeptane stopy. Jak mówię: kto sam nie przeżył, ten nie może obejść się nawet tego smakiem.

Bawaria, rejon najlepszej aktualnie prosperity gospodarczej w całej Europie (może i na świecie), świat zieleni, czystej wody i najnowszych technologii, nie zerwała nawet na moment kontaktu ze swoim katolickim korzeniem: ciągną więc od wiosny do jesieni, z północy na południe, z lewa na prawo pielgrzymki ludzi niezagonionych, rozśpiewanych i szukających czegoś więcej niż materialne satysfakcje.

Tak bardzo przypomina mi to lata siedemdziesiąte i nasze wspólne z bratem Piekary. Tłumy spokojnych, skupionych śląskich karlusów, przyklejonych do piekarskiego wzgórza, słuchających swojego biskupa z autorytetem, a potem gościa z Krakowa, w homilii długiej, niełatwej ale emocjonalnej, aktualnej i budującej. Do dzisiaj jest mi zagadką jak to mrowie nieuczonego śląskiego ludu w jednym i tym samym momencie potrafiło rozpoznać nie wkładane przecież łopatą do głowy Wojtyłowe przesłania, reagując spontanicznie aplauzem jaki już nigdy potem nie przeżywałem.

Brak mi Piekarów!
Choć bazylika stoi, pielgrzymka ciągnie, a gardło aż prosi się melodii piekarskiego hymnu. Tylko biskup całkiem inny, a gość z Krakowa zamiast spodziewanej nauki animuje średniowieczne spektakle.



*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZAGŁOSUJ i ZMIEŃ WYNIK
*Matura 2013: Pytania egzaminacyjne na 100 proc. ZOBACZ
*Nudyści już zawitali na plaże ZOBACZCIE, gdzie spotkacie naturystów w woj. śląskim
*Tak zdasz egzamin na prawo jazdy kat. A na motocykl ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!