Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak doktor Judym - leczył Ślązaków za darmo, trafił do więzenia

Maria Zawała
Jan Nepomucen Stęślicki przede wszystkim był lekarzem
Jan Nepomucen Stęślicki przede wszystkim był lekarzem arc.
Jan Nepomucen Stęślicki do Siemianowic trafił z Wielkopolski. Pokochał Ślązaków, ale zawsze czuł się Polakiem. Robotników leczył za darmo, a do chorych jeździł nawet nocą. No i był wielkim przyjacielem Korfantego. Choć jego imieniem nazwano szkołę i dwie ulice, mało kto wie, kim on był. A był świetnym lekarzem oraz politykiem i społecznikiem zasłużonym dla naszego regionu. Wspomina go jego wnuczka dr Ewa Piaskowska, dziekan w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. W. Korfantego.

W katowickim mieszkaniu Ewy Piaskowskiej, próżno szukać pamiątek po jej dziadku, Janie Nepomucenie Stęślickim, znanym śląskim lekarzu i wielkim przyjacielu Wojciecha Korfantego.

- Zaginęły podczas wojny - wyjaśnia dr Ewa Piaskowska, która historię życia swojego słynnego przodka zna tylko z opowieści rodziców.

- Umarł w 1922 roku, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie - przyznaje, dodając z dumą, że coś ich jednak łączy. - On prawdopodobnie był świadkiem na ślubie Korfantego, a ja jestem dziekanem i współzałożycielką Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach - uczelni imienia Wojciecha Korfantego.

Biedny zięć

Jan Nepomucen Stęślicki był synem nauczyciela Aleksandra z Kąkolewa pod Lesznem i Cecylii z domu Osieckiej. Urodził się w maju 1866 r. w Rastenburgu, czyli dzisiejszym Kętrzynie na Mazurach. Jego brat Stanisław był administratorem dóbr hrabiego Dohna Schlobitten na Pomorzu, a następnie należącego do Jana majątku Hohenstein (dziś Kamienica), położonego między Wałczem a Stargardem.

Z tym ostatnim majątkiem wiąże się rodzinna anegdota. - Dziadek Jan zakochał się w pannie Helenie Sypkowskiej, mojej późniejszej babci, która mieszkała w Wyszkach. Jej ojciec nie chciał się zgodzić, by jego bogata córka wyszła za mąż za biednego lekarza, ale w końcu uległ. Teść obawiał się jednak, że niedoświadczony zięć roztrwoni majątek i dlatego spieniężył go, zmieniając na dożywocie i wspomagając finansowo młodą parę - opowiada wnuczka.

Ślub odbył się 1894 roku w Grażynie pod Kaliszem. Jan był jednak ambitny i za pieniądze od teścia kupił, jak na Polaka-patriotę przystało, kawałek niemieckiej ziemi w Hohenstein. Administratorem majątku uczynił starszego brata.

- Niestety, ojciec panny Sypkowskiej nie pomylił się w ocenie zięcia, bo obaj z bratem tak się rządzili, że ich w końcu zlicytowali. Za resztę pieniędzy dziadek kupił kamienicę w Siemianowicach - wyjaśnia Ewa Piaskowska.

Polski lekarz

To wtedy Stęśliccy trafili na Śląsk, a Jan Nepomucen przeszedł wkrótce do historii tego regionu jako lekarz, społecznik i działacz narodowy.
- Był niezwykłym człowiekiem. Takich dzisiaj prawie nie ma - przyznaje dr Zdzisław Janeczek, biograf Stęślickiego, autor m.in. "Słownika biograficznego", w którym przedstawił wiele nieznanych życiorysów ważnych dla Śląska postaci.

- Stęślicki to był taki nasz własny doktor Judym. W nocy o północy wsiadał na swój rower i gnał do chorych - opowiada dr Janeczek.

I rzeczywiście, Stęślicki chętnie leczył robotników, pobierając przeważnie najniższe honoraria. - Czasem w ogóle nic nie brał. No bo jak brać od tych, co nie mają, a przecież choroba nie wybiera - dopowiada wnuczka, dr Piaskowska

Niezdolnym do pracy pomagał w zdobyciu należnej renty, występując nierzadko w ich imieniu do sądu. Niemcy wielokrotnie starali się ograniczyć tę jego działalność, proponując mu dobrze płatne stanowisko radcy, ale odmawiał.

- Był bardzo popularnym lekarzem. Wzywano go do chorych także w powiecie bytomskim i pszczyńskim, a nawet poza ówczesną granicę państwową do Czeladzi i Sosnowca. Wyjeżdżał także nocą, często na rowerze. Nigdy nie pracował mniej niż 12 godzin na dobę - przypomina dr Janeczek.

Pieniądze dla Korfantego

Z poślubioną Heleną Sypkowską Stęślicki miał pięcioro dzieci: Stefana, Halinę, Wło-dzimirę, Zdzisława Tadeusza i Wandę Emilię. W tym czasie, gdy Jan poświęcał się pacjentom i Polsce, jego żona Helena prowadziła w Siemianowicach otwarty Dom Polski. Organizowała też polską Czytelnię dla Kobiet. Razem z Janem pomagali materialnie w kształceniu młodzieży, zachęcając do studiów uniwersyteckich. W gronie ich przyjaciół znaleźli się m.in. znani działacze narodowi: Wojciech Korfanty, Konstanty Wolny i lekarz Maksymilian Wilimowski.

- Z Korfantym łączyła go nie tylko przyjaźń, Steślicki wspierał go finansowo. Na pewno dopłacał mu do jego zagranicznych studiów - dodaje dr Janeczek.

Korfantego Stęślicki nie tylko wspierał, ale i w pewnym momencie rywalizował z nim w wyścigu do sejmu pruskiego. Mimo dużej popularności, Stęślicki przegrał kampanię wyborczą minimalną różnicą głosów z Korfantym - kandydatem "Centrum", którego rekomendowało pismo Adama Napieralskiego "Katolik". Jednak za działalność narodową, społeczną i oświatową Stęślicki został przez władze pruskie umieszczony na "czarnej liście". Trudno się dziwić. Był wszak przewodniczącym Okręgu Śląskiego Związku Sokołów Polskich w Państwie Niemieckim, a także działaczem Towarzystwa Elementarzy Polskich na Śląsku im. ks. Roberta Engla.

Coraz częściej w jego mieszkaniu przeprowadzano rewizje i w ich rezultacie nakładano na niego kary pieniężne, W 1903 r., przy współudziale prowokatora, osadzono go na 3 miesiące w katowickim więzieniu.
Niebezpieczny patriota

W sierpniu 1914 r. dowództwo niemieckie we Wrocławiu wydało nakaz aresztowania Stęślickiego, jako niebezpiecznego przywódcy śląskich Polaków i podejrzanego o rusofilstwo. Ostrzeżony o grożącym mu niebezpieczeństwie uniknął zatrzymania.
- Dziadek czuł się przede wszystkim Polakiem - wyjaśnia Ewa Piaskowska. - W 1918 r. stał się współorganizatorem punktu przerzutowego ochotników do armii polskiej i akcji zbierania i skupywania broni od żołnierzy niemieckich, którą przemycano przez granicę do Polski. Wśród cenniejszych zakupów były m.in. części do samolotów, które całymi skrzyniami nabywano od niemieckiego oficera w Brzegu - opowiada wnuczka.

Dr Krzysztof Brożek, autor książki o polskiej służbie medycznej w powstaniach śląskich i plebiscycie, wiele uwagi poświęca właśnie osobie Jana Nepomucena Stęślickiego.

W okresie powstań śląskich był on bowiem organizatorem służby zdrowia, zastępcą przewodniczącego Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Siemianowicach. W 1919 i 1920 roku opatrywał, leczył i ukrywał rannych powstańców. Jeszcze w czerwcu 1922 r., mimo choroby, wyszedł na katowicki Rynek, by powitać polskich żołnierzy generała Szeptyckiego.

Zmarł 11 września 1922 r. w Siemianowicach, pochowany został na nowym cmentarzu przy ulicy Michałkowickiej.

- Szkoda, że zachowało się tylko to jedno, jedyne zdjęcie dr Stęślickiego - ubolewa dr Janeczek, mając nadzieję, że może fotografią tego niezwykłego doktora dysponować będzie ktoś z Czytelników "Dziennika Zachodniego".

Silne kobiety

- W mojej rodzinie nie tylko dziadek zasłużył się dla Polski. Szczególnie silne były kobiety, na czele z jego żoną - wyjaśnia dr Ewa Piaskowska. Ale nie tylko. Felicja Stęślicka, najmłodsza siostra Jana, była działaczką towarzystw kobiecych na Górnym Śląsku, Stęślicka Halina, córka Jana i Heleny, brała udział we wszystkich powstaniach śląskich jako sanitariuszka i kurierka. Działała w Towarzystwie Polek, a w latach 1922-1927 była posłanką do Sejmu RP z okręgu pszczyńsko-rybnickiego w miejsce Wojciecha Korfantego, który zrezygnował z mandatu, by przyjąć go z listy państwowej.
- Przeszła do historii polskiego parlamentaryzmu jako osoba, która bezpośrednio po wyborze na posła nie była jeszcze pełnoletnia, nie ukończyła bowiem 25 lat. Z tego względu składała przysięgę później niż inni, co było sensacją w polskim Sejmie - mówi z dumą Ewa Piaskowska. Wanda Stęślicka z kolei, córka Jana Nepomucena, była współorganizatorką skautingu na Śląsku i wybitnym profesorem antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Muszę jeszcze wspomnieć o ojcu. Tadeusz Zdzisław Stęślicki także brał udział w powstaniach śląskich. W III pełnił służbę przy Komendzie Głównej. Był porucznikiem, a potem kapitanem Wojska Polskiego. W 1939 służył w Batalionie Ochrony Pogranicza. Do niemieckiej niewoli trafił dopiero 21 września, jako ostatni żołnierz swojej jednostki.

- Ojciec mówił mi, że dziadek miał ogromne poczucie humoru. Może był z niego taki trochę idealista, ale jedno jest pewne.

Całe życie marzył o Polsce - opowiada dr Piaskowska, dumna ze swojej rodziny. Dziś imię jej dziadka nosi szkoła w Siemianowicach a także dwie ulice: w Siemianowicach i Katowicach.

- Bardzo żałuję, że nie znałam go osobiście, bo to był ktoś - mówi dr Piaskowska i opowiada historię, która ostatnio przytrafiła się jej córce.

- Jechała z Warszawy do Katowic pociągiem o nazwie "Korfanty". Nagle, po zapowiedzi konduktora, miły człowiek zapytał ją po angielsku, co się stało, dlaczego konduktor wywołuje jego nazwisko. Tym rzekomo wywoływanym pasażerem okazał się być... Michael Korfanty, krewny Wojciecha, który przyjechał do Polski w interesach z USA. Podróż upłynęła im na opowieściach o historii ich rodzin, które kiedyś tak dobrze się znały - opowiada dr Piaskowska.


*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!