Jak działają SOR-y na Pomorzu? Wielki raport na temat stanu oddziałów ratunkowych w województwie pomorskim
Zabrakło rozporządzeń
- Ustawa o Ratownictwie Medycznym z 2001 r. pozwoliła stworzyć podstawy systemu, zabrakło jednak do niej aktów wykonawczych, rozporządzeń oraz jasnych zapisów dotyczących finansowania systemu - wylicza dr Raniszewska.
Ustawa określiła co prawda, że system składać ma się z dwóch części: przedszpitalnej i szpitalnej. Niestety, władze administracyjne zachwycone tą ideą postawiły tylko na modernizację transportu, inwestowaniu w nowe karetki i ich wyposażenie.
Efekt jest tak, że w przeliczeniu na liczbę mieszkańców mamy ich teraz najwięcej w Europie.
Pomoc szpitalną pozostawiono za to samą sobie. Nie określono też źródeł finansowania, głównie dla kadry lekarskiej i pielęgniarskiej, szpitale miały sobie same wygospodarować środki na ich zatrudnienie, co mści się do tej pory.
Dla zadłużonych i nękanych przez komorników szpitali to zadanie okazało się zbyt trudne. Nie było pieniędzy na realizowanie świadczeń w oddziałach ratunkowych. Próbowano opłacać je ryczałtem dobowym obliczanym za pomocą specjalnego algorytmu, ale nie o to w tym wszystkim chodziło.
Polskie Towarzystwo Medycyny Ratunkowej domagało się by NFZ płacił SOR-om nie tylko za „gotowość”, ale przede wszystkim za leczenie, opiekę i diagnostykę pacjentów. Od tamtej pory niewiele się zmieniło.