Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nas karmią w szpitalu? Fatalnie. Szpitalne wyżywienie to dramat

Agata Pustułka
Szpitalna dieta przez wielu pacjentów jest nie do zaakceptowania
Szpitalna dieta przez wielu pacjentów jest nie do zaakceptowania
70 procent polskich pacjentów jest wypisywanych ze szpitali z objawami niedożywienia. Specjalne mieszaniny żywieniowe, stosowane w czasie terapii, pomagają w powrocie do zdrowia. Jak nas żywią w szpitalach? CZYTAJCIE I SKOMENTUJCIE

Kierowca rajdowy Michael Schumacher, który po wypadku na nartach przebywa w stanie śpiączki, w czasie choroby schudł kilkadziesiąt kilogramów. Nie powinien. Spadek wagi jest zbyt duży. To syndrom niedożywienia. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku papieża Jana Pawła II. Lekarze przyznali się, że pod koniec życia był niewłaściwie odżywiany. Sprzymierzeńcem w takich sytuacjach jest tzw. żywienie kliniczne, podawane drogą tradycyjną albo dożylną lub jelitową w postaci specjalnych mieszanin ze wszystkimi potrzebnymi składnikami.

Za dużo soli i złych wędlin
Dwa lata temu cała Polska żyła historią 29-letniej Doroty z Malborka, u której po zażyciu powszechnie dostępnych środków przeciwbólowych wystąpił Zespół Lyella.W tej zagrażającej życiu chorobie dochodzi do błyskawicznie postępującej utraty naskórka, obejmującej duże powierzchnie ciała - 60-80 proc. Skóra, która chroni nas przed drobnoustrojami chorobotwórczymi, przestaje pełnić tę funkcję i nasz organizm otwiera drzwi bakteriom i wirusom.

U chorej, która trafiła do Wojewódzkiego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej, w czasie hospitalizacji wiele razy dochodziło do krwotoków z dróg oddechowych i przewodu pokarmowego, miała wysoką gorączką, w końcu doszło do sepsy. Gdyby nie włączenie do terapii żywienia klinicznego, pacjentka nie miałaby szans na przeżycie.

- To był nasz sukces i dowód na to, jak istotną rolę spełnia żywienie dożylne, jelitowe - mówi dr Łukasz Drozd, który był wówczas jednym z lekarzy opiekujących się panią Dorotą, a dziś jest prezesem pierwszego w Polsce Centrum Badawczo-Rozwojowego Żywienia Klinicznego, które powstało w Sosnowcu.

Sprawa odżywiania pacjentów to w ogóle jeden z najbardziej wstydliwych problemów ochrony zdrowia, bo w polskich szpitalach niedożywienie, niestety, nie należy do wyjątkowych sytuacji. Gdy sprawę zbadała Najwyższa Izba Kontroli, okazało się, że od 30 do 50 procent chorych - trafiających do polskich szpitali - z powodu różnych chorób jest niedożywionych. Co gorsza, ponad 70 proc. z nich z objawami niedożywienia jest wypisywanych do domów. Raport NIK ujawnił, że w co drugim kontrolowanym szpitalu wartość kaloryczna posiłków oparta była na niewłaściwie zbilansowanych składnikach.

We wszystkich kontrolowanych szpitalach jadłospisy były sporządzane nierzetelnie, bo nie zapewniały odpowiedniej wartości odżywczej posiłków oraz właściwego udziału warzyw i owoców. W diecie stwierdzono też niedobory produktów zbożowych i nabiału, stosowanie wędlin niskiej jakości, a także nadużywanie soli. Także z powodu dramatycznych wyników NIK-owskiej kontroli, od 1 stycznia 2012 r. każdy pacjent, którego leczenie jest refundowane przez NFZ, powinien zostać również zbadany według jednej ze skal niedożywienia. Czy tak się dzieje? Cóż, uznajmy, że to pierwszy krok, by wdrożyć żywienie kliniczne, a więc "szyte na miarę", które spełniałoby przede wszystkim funkcje terapeutyczne.
Udowodniono, że indywidualne mieszaniny żywieniowe wspomagają leczenie. W zależności od stanu pacjenta, lekarz ordynuje żywienie drogą przewodu pokarmowego, tradycyjne, dożylne lub jelitowe.

Szczególną grupą chorych są osoby, które muszą być odżywiane dożylnie. To chorzy z nieodwracalną niewydolnością jelit. Roztwory zawierające białko, węglowodany, tłuszcze, elektrolity, pierwiastki śladowe i witaminy, dostają wprost do układu krwionośnego. W przypadku żywienia dojelitowego pacjenci otrzymują płynny pokarm bezpośrednio do żołądka lub do jelita cienkiego.

Chore dzieci są zagrożone niedożywieniem
Przewlekle lub ciężko chory, mimo najlepszej opieki, jest szczególnie narażony na niedożywienie i wynikające z tego konsekwencje. Niedożywiony pacjent będzie wykazywał objawy apatii, osłabienia, spadku masy ciała, obniżenia odporności. Gorzej będą goiły się rany, większe będzie też ryzyko zgonu w okresie okołochorobowym.

Żywienie kliniczne przynosi też wymierne korzyści ekonomiczne. Z badań amerykańskich wynika, że całkowity średni koszt pojedynczej hospitalizacji prawidłowo odżywionego pacjenta chirurgicznego jest mniejszy o 10 tys. dolarów w stosunku do pacjenta niedożywionego, a całkowity średni koszt pacjenta leczonego zachowawczo jest niższy o 5 tys. dolarów. To efekt mniejszej liczby powikłań, infekcji, a przede wszystkim zmniejszenia incydentów zapalenia płuc. Zastosowanie żywienia klinicznego skraca też czas hospitalizacji oraz ogranicza śmiertelność.

Szpitale w Polsce jeszcze rzadko korzystają z możliwości, jakie daje żywienie kliniczne. Obawiają się przede wszystkim kosztów. Niewiele osób korzysta z takiej możliwości w domu. Np. w województwie mazowieckim to 150 osób, w śląskim - zaledwie 15. W większości mieszają składniki swojego pożywienia sami, co nie jest najlepszym wyjściem. Każda mieszanina przygotowywana "fabrycznie" jest projektowana dla konkretnego pacjenta, podpisywana jego imieniem i nazwiskiem. Jest dobierana do jego stanu metabolicznego. Może być codziennie modyfikowana.

- Podstawą naszego programu żywieniowego jest wyrównywanie zapotrzebowania na główne elementy u chorych leczonych w szpitalach, hospicjach, zakładach opiekuńczo-leczniczych, którzy z różnych przyczyn nie mogą się odżywiać samodzielnie. W pierwszej kolejności to ciężko chore dzieci, osoby poparzone, pacjenci z niewydolnością nerek i wątroby oraz pacjenci onkologiczni - mówi dr Łukasz Drozd.

Najbardziej zagrożoną grupą są wcześniaki, noworodki i niemowlaki krytycznie chore, leczone na oddziałach intensywnej terapii. To właśnie dla nich gotowe mieszaniny są idealnym rozwiązaniem.

Każdy kraj stosuje różne rozwiązania związane z żywieniem klinicznym. W niektórych funkcjonują centralne instytucje zapewniające mieszaniny wszystkim potrzebującym. Przygotowywanie tego specjalistycznego menu w szpitalu to zbyt duża komplikacja i zbyt duże koszty.

Wpływem menu na zmniejszenie wystąpienia danej choroby zajmuje się specjalny dział nauki, czyli nutrigenomika. Odkrywa ona związki, jakie zachodzą między składnikami pożywienia a naszym genomem. Celem tej bardzo twórczo rozwijającej się dziedziny jest profilaktyczne stosowanie określonej diety, by uchronić np. przed rakiem, chorobą Parkinsona. Czy już niebawem w aptekach, a może specjalnych sklepach, będziemy kupować zindywidualizowane porcje żywnościowe? Nie można wykluczyć takiego scenariusza i mówiąc szczerze, nie jest on wcale taki zły, choć oczywiście w tej sytuacji musimy się pożegnać z widokiem suto zastawionych stołów.

JAK OCENIASZ SZPITALNE WYŻYWIENIE? NAPISZ KOMENTARZ


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ KSIĄŻKĘ
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!