Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak niedziela, to do zera!

Łukasz Klimaniec
Chcąc grać z takim zespołem, jak BKS, w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła trzeba zagrać na 150 procent - skwitowała Ewa Kowalkowska, kapitan Centrostalu Bydgoszcz.

W niedzielę bydgoszczankom do wspomnianego poziomu brakowało jednak bardzo wiele. W efekcie bielszczanki dość gładko zrobiły pierwszy krok w kierunku finału mistrzostw Polski wygrywając z zespołem Centrostalu Bydgoszcz w ciągu 72 minut.

Oba zespoły zmierzyły się niedawno w półfinale Pucharu Polski. Wówczas także górą był BKS Aluprof, ale tamto spotkanie było bardziej zacięte, a siatkarki z Bydgoszczy potrafiły wygrać seta.

- To już było dawno, nie ma co do tego wracać. Żyjemy teraźniejszością, teraz walczymy o mistrzostwo Polski. I jesteśmy w formie - podkreślała Anna Barańska, najlepsza zawodniczka wczorajszego spotkania.

Bielszczanki w pierwszych dwóch setach niedzielnego meczu zdemolowały zespół Centrostalu obnażając wszystkie jego braki.

- Poza przyjęciem zagrywki, w każdym innym elemencie byliśmy mocni - przyznał Igor Prielożny, trener BKS. Z tego faktu doskonale zdawały sobie sprawę jego zawodniczki, które w łatwy sposób uzyskiwały kilkupunktową przewagę (19:12 w pierwszym secie i 17: 6 w drugim). Bielscy kibice już w drugiej partii na widok tego, co się dzieje na parkiecie, zaczęli skandować: "dzisiaj niedziela, BKS wygra do zera". Gra bielszczankom układała się znakomicie i wydawało się, że w drugiej partii gospodynie nie pozwolą rywalkom na zdobycie nawet dziesięciu punktów (prowadziły nawet 24:9). Bydgoszczanki poderwały się jednak na tyle, by kolejne cztery akcje przesądzić na swoją korzyść. Na więcej siatkarki Aluprofu im nie pozwoliły.

Łatwo wygrane dwa sety i wysokie prowadzenie w trzecim (11:3) najwyraźniej spowodowało, że myślami gospodynie były już poza halą przy ul. Rychlińskiego. Niby kontrolowały grę, kolejnymi skutecznymi akcjami studziły ambicje bydgoszczanek, a mimo to przy stanie 24:18 stało się coś zupełnie nieoczekiwanego.

Najpierw autowa zagrywka, potem udany atak Joanny Kuligowskiej, a następnie gdy wszyscy fani już czekali na ostatni punkt w meczu - dwa razy w odbiorze serwisu pomyliła się Karolina Ciaszkiewicz. Trener Prielożny poprosił o przerwę, podczas której wymownymi gestami pokazywał, jak ułożyć ręce do przyjęcia zagrywki. Efekt był jednak taki, że rozpędzone bydgoszczanki doprowadziły do remisu 24:24! Wówczas, gdy zrobiło się nerwowo, najwięcej zimnej krwi zachowała Barańska, która skutecznie zaatakowała z prawego skrzydła. - Zupełnie niepotrzebnie doprowadziłyśmy do takiej nerwówki - przyznała Natalia Bamber, kapitan BKS Aluprof. -Najważniejsze, że zaczęłyśmy półfinał od wygranej i to w dobrym stylu. Jesteśmy w formie i niezależnie od godzin rozgrywania meczów (w niedzielę BKS grał o 12.00, a w poniedziałek zagra o 20.30 - red.) powinnyśmy utrzymać wysoką dyspozycję.

Ewa Kowalkowska z kolei zapowiedziała, że w poniedziałek ona i jej koleżanki po raz drugi spróbują podjąć walkę z BKS. - Chcemy zagrać o zwycięstwo - podkreśliła.

BKS Aluprof 3 Centrostal 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!