Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Szymon Hołownia radzi sobie z hejterami w sieci? ZDJĘCIA

Jolanta Pierończyk
Szymon Hołownia w Tychach
Szymon Hołownia w Tychach Jolanta Pierończyk
Szymon Hołownia spotkał się w tyską młodzieżą, by powiedzieć jej, do czego prowadzi mowa nienawiści i jak jej przeciwdziałać. Mówił też o tym, jak sam sobie radzi z hejterami. Spotkanie było jednym z elementów tyskiej kampanii przeciwko hejtowi.

Uważajcie na słowa. Słowo jest wstępem do czynu. Jak się słowa napompuje, jak się je nakręci, to w pewnym czasie musi nastąpić wybuch

– mówił Szymon Hołownia do tyskiej młodzieży.
Od takich właśnie słów zaczęło się m.in. ludobójstwo w Rwandzie. Od tekstów nienawiści.
- _Tamtejsze radio Tysiąca Wzgórz cały czas nadawało audycje o tym, że ludzie pochodzenia Tutsi to karaluchy, które trzeba rozgnieść, zrobić porządek, itd. I w końcu ktoś chwycił za maczety i poszedł zrobić porządek _– mówił gość,tłumacząc, że tak się dzieje, gdy słowa nienawiści trafią na jednostki, które z różnych powodów nie mają zahamowań, jakie mają normalni ludzie i w tym nakręceniu mogą pójść o krok za daleko. I zachęcał do przyjęcia zasady, że nie wszystko mamy prawo powiedzieć. Możemy pomyśleć, ale nie musimy mówić.

- _Jeżeli coś mówię, czyli wprowadzam to do systemu, to muszę pamiętać, że to się może skończyć czynem i mogę się potem zarzekać, jak się zarzekali antysemici w latach 30. : Nam nie chodzi o eksterminację fizyczną, jesteśmy porządnymi chrześcijanami, to by nam nigdy do głowy nie przyszło. Ale komuś przyszło i twórczo wykorzystał to, co oni mówil_i – przypomniał Szymon Hołowni.

Nie można było nie wspomnieć też o niedawnych wydarzeniach w Gdańsku, które były głównym powodem rozpoczęcia w Tychach wielkiej kampanii na temat skutków mowy nienawiści.

Gość zachęcał do osobistej walki z hejterami oraz wszelkimi osobami, które nie mają nic do powiedzenia w zaproponowanym temacie, natomiast od razu obrażają autora. Nie ukrywał, że on na swoim portalu od razu blokuje osoby, które albo używają wulgaryzmów, albo odnoszą się ad personam. I nie uważa, by to miało być ograniczanie wolności słowa.

- _To jest jak wchodzenie do prywatnego domu, gdzie przecież nie pozwolimy, by ktoś sobie zrobił nam kupę na środku salonu. Tak samo w internecie, jak ktoś wchodzi na moje terytorium poprzez wejście ze mną w dyskusję, to musi się stosować do ogólnie przyjętych zasad dobrego zachowania. Nie ma mowy o tym, by ktoś wszedł i wypróżnił się w mojej obecności _– mówił Szymon Hołownia, zwracając uwagę na źle rozumianą olność wypowiedzi, która wcale nie oznacza, że można powiedzieć wszystko, co się myśli.

Sfera debaty publicznej jest jak plac zabaw, gdzie obowiązuje pewien regulamin, którego trzeba przestrzegać. Nie tylko tam, ale w żadnym innym miejscu publicznym nikt nie może robić, co mu się podoba. Bo wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Wchodząc w przestrzeń publiczną, ogranicza nas wolność innych ludzi. Musimy pamiętać, że w tej przestrzeni jest jeszcze ktoś inny oprócz nas

– podkreślał.

Zaznaczył też, że to jest ostatni dzwonek, by zacząć mądrze korzystać z internetu. Żebyśmy nie chłonęli wszystkiego jak jamochłony, ale próbowali selekcjonować profile, na które wchodzimy. - Nauczmy się odobserwowywać, odlajkowywać, a nawet wysyłać ostrzeżenia, zgłaszać na FB, bo mam wrażenie, że wchodzimy w pełzająca wojnę domowę – mówił.
Nade wszystko jednak zachęcał do szacunku.

Żyj i pozwól żyć innym, zrób miejsce dla ludzi którzy są obok ciebie. Na ich wolność

– powiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!