Jakub Arak: Na szczęście strzeliliśmy jedną bramkę więcej. Ale na uśmiech losu też się pracuje

Lepszego debiutu nie mógł pan sobie chyba wymarzyć. Trafił pan na Cichą z pierwszoligowego Zagłębia Sosnowiec i na dzień dobry zdobył gola w ekstraklasie.
Mam wrażenie, że to była najlepsza akcja w całym meczu. Bardzo szybko wymienialiśmy podania, a na końcu świetnie wypatrzył mnie Martin Konczkowski. Przy strzale dopisało mi trochę szczęścia, ale na nie też trzeba sobie zapracować. Zresztą trener kiedyś mi mówił, że nie można być dobrym napastnikiem, jeśli los się czasami nie uśmiechnie.

Niewiele jednak brakowało, aby pana gol dał Ruchowi tylko remis.
Straciliśmy bramkę w dziwnych okolicznościach i to tuż przed końcem meczu. Na całe szczęście Mariusz Stępiński jest w kapitalnej formie i wystarczyło mu właściwie pół okazji, żeby dać nam zwycięstwo. Super się stało, bo bardzo chcieliśmy zacząć sezon od trzech punktów.

Poczuł pan różnicę między pierwszą ligą, a ekstraklasą?
Tak, to się czuje. Przede wszystkim inaczej wygląda organizacja gry. Poza tym to był pierwszy mecz, a one zawsze są zagadką. Nie wiadomo, jak naprawdę będzie wyglądała gra i nasza, i przeciwników. Po sparingach nie zawsze da się wszystko zanalizować. Dopiero walka o punkty daje odpowiedzi.

Zwycięstwo dało wam pewność siebie?
Trochę tak, ale nie można popadać w jakiś wielki optymizm po jednej wygranej. Tym bardziej, że teraz czekają nas dwa trudne wyjazdy.

O co będzie walczył Ruch w tym sezonie?
O zwycięstwo w każdym meczu, a co to nam da ostatecznie, zobaczymy na mecie rozgrywek.

Notował: Rafał Musioł

*Transformersy zniszczą Katowice. Tak to ma wyglądać ZDJĘCIA
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"