Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedną nogą w półfinale

Redakcja
Piłkarze Ruchu po raz drugi w odstępie trzech dni strzelili trzy gole i pewnie wygrywając pierwszy ćwierćfinałowy mecz Remes Pucharu Polski zrobili duży krok w kierunku wyeliminowania Zagłębia.

Lider I ligi przekonał się w Chorzowie jak duża różnica dzieli go od poziomu ekstraklasy. Wprawdzie lubinianie mają w zanadrzu za trzy tygodnie rewanż na własnym boisku, ale na otwartym w sobotę nowym stadionie Dialog Arena "niebiescy" powinni utrzymać wypracowaną wczoraj trzybramkową przewagę i awansować do półfinału. Zdobycie PP jest wiosną jednym z priorytetów chorzowian.
Mecz na Stadionie Śląskim odbywał się bez udziału publiczności. To kara, którą na chorzowski klub nałożył wojewoda śląski za burdy, jakie wywołali pseudokibice Ruchu podczas Wielkich Derbów Śląska z Górnikiem. Na trybunach mogącego pomieścić blisko 50-tysięcy widzów obiektu zasiadło wczoraj tylko kilkudziesięciu dziennikarzy i działaczy obu klubów. Piłkarski pojedynek na pustym chorzowskim gigancie sprawiał dość przygnębiające wrażenie.

Jak by tego było mało, przeciwko zawodnikom obu drużyn sprzysięgła się wczoraj także pogoda. Nie dość, że było przenikliwie zimno, to jeszcze równo z pierwszym gwizdkiem sędziego Piotra Wasielewskiego rozpętała się deszczowa zadymka. Podmuchy wiatru niosącego miliony kropel wody były tak silne, że najpierw przewróciły ustawione za jedną z bramek nie wiedzieć dla kogo reklamy, a później przestawiły również tunel, którym gracze schodzili do szatni.

Na szczęście po kwadransie gry aura się trochę uspokoiła i zawodnicy mogli skupić się na konstruowaniu akcji, a nie tylko utrzymaniu się na nogach i obserwacji jakie figle wyczynia piłka gnana wiatrem. Chorzowianie szybciej dostosowali się do trudnych warunków i przejęli inicjatywę. W zdobyciu prowadzenia wydatnie pomógł im jednak Costa Nhamoinesu. Ośmiokrotny reprezentant Zimbabwe w niezbyt groźnej sytuacji sfaulował tuż przy linii bocznej pola karnego aktywnego Wojciecha Grzyba, a pewnym egzekutorem jedenastki był Pavol Balaz. Okrzyk radości spikera po trafieniu Słowaka długo niósł się echem nad pustymi trybunami.

- Do karnych byłem wyznaczony ja i Wojtek Grzyb. "Grzybek" był faulowany, więc powiedział, żebym ja strzelał. No to strzeliłem - stwierdził Balaz.

Chwilę później Ruch prowadził już 2:0, a 23-letni obrońca z Afryki, który do Zagłębia jest wypożyczony z Wisły Ustronianki, znów się nie popisał dopuszczając do dośrodkowania Marcina Zająca. Z precyzyjnej centry skorzystał Michał Pulkowski i z bliska biodrem wepchnął piłkę do siatki.
- Marcin mnie nabił, a ja tylko dopełniłem formalności. Cieszymy się z tej wygranej, bo wbrew pozorom Zagłębie to dobry zespół, który powinien w tym sezonie awansować do ekstraklasy - powiedział Pulkowski.

Chorzowianie nie zamierzali jednak wcale spocząć na laurach i po przerwie dalej atakowali. Tuż po zmianie stron Balaz nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale za moment w trafieniu do siatki wyręczył go Grzyb. Znajdujący się w wysokiej formie kapitan drużyny "niebieskich" wykazał się najlepszą orientacją w zamieszaniu podbramkowym, jakie powstało po akcji Pulkowskiego i Martina Fabusza.

- Wygraliśmy 3:0 i jesteśmy jedną nogą w półfinale. W rewanżu musimy jednak również się sprężyć, żeby nie stracić tej zaliczki - stwierdził Michał Pulkowski, a trener Ruchu Bogusław Pietrzak dodał: - Fajnie byłoby, gdyby rewanż w Lubinie zakończył się takim samym wynikiem. Awans do półfinału PP jest ogromnym zaszczytem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!