Po raz pierwszy do Bielska-Białej na swój zlot zjechały food trucki, czyli samochody z jedzeniem. A właściwie małe restauracje na kółkach, bo jak przekonuje Paweł Kuder, organizator „Inwazji Food Trucków”, niejednokrotnie dania serwowane przez food trucki przewyższają te, które znamy w restauracjach.
- W food truckach wszystko jest przygotowywane na bieżąco ze świeżych produktów, które właściciele food trucków zabierają na zlot - podkreśla. - Ta moda przyszła do nas dwa, trzy lata temu, a ludzie polubili tę formę spożywania posiłków.
Zainteresowanie food truckami nad Białą przeszło oczekiwania organizatorów. Do samochodów serwujących dania ustawiały się spore kolejki. Ale nic dziwnego - 20 food trucków, jakie zaparkowały przed Galerią Sfera oferowały różnorodne jedzenie - od orientalnych i meksykańskich dań mięsnych, po słodkie i delikatne ciasta, lody i inne smakołyki.
- Kurtoszkołacz węgierski to takie ciastko podobne do naszego drożdżowego - wyjaśniała Monika Gaca z „Kurtosz kołacz” z Jaworzna. Panie uwijały się w białym food trucku wyrabiając ciasto, a następnie według życzenia klienta podawały je np. z dodatkiem nutelli lub posypką cynamonową, kakaową, cukierkową lub orzechową.
Porozmawianie z osobami prowadzącymi food truck podczas zlotu graniczy z cudem. Klienci czekają, a jedzenie trzeba usmażyć, przyrządzić i podać. Zlot oznacza 10-11 godzin na pełnych obrotach, wcześniej dwa dni przygotowań. Wszystko po to, by sprzedać dobre danie.
- Ludzie lubią food trucki, bo to coś nowego - mówi w czasie krótkiej przerwy Mirosław Milanowski z Slow Food serwującego kuchnię amerykańską z burgerami na czele. - Dużo pracy trzeba w to włożyć, pół nocy poświęcić na wcześniejsze przygotowanie, by następnie handlować - mówi i znika w samochodzie, by stanąć za kuchenką.
Daniel Wojciechowski z Way Cup Cafe do Bielska-Białej brązowym food truckiem przyjechał aż z Sochaczewa. Sprzedaży 52-centymetrowych zapiekanek nie nazywa handlowaniem, ale… karmieniem ludzi.
- Karmimy ludzi, bo po to w końcu do nas przychodzą - uśmiecha się. Przyznaje, że praca nie jest lekka, ale za to przyjemna. - Można jechać do klienta i dać mu świetny produkt, jaki mamy. Karmimy ludzi tym, co najlepsze. Nie fast foodem, ale slow foodem: produkty są przygotowane na miejscu, nie ma żadnych gotowców. Wszystko świeże i najwyższej jakości od lokalnych dostawców. Dzięki temu klienci wracają - zaznacza Wojciechowski.
W food truckach pracują kucharze, osoby, które niegdyś były zatrudnione w dużych korporacjach, są studenci, osoby mające kapele muzyczne, rodzice z dziećmi. Przekrój jest szeroki. Każdy food truck ma ciekawą historię.
- Food trucki będą modne tak długo, jak długo będą serwowały dobre jedzenie, a co roku zaskakiwały klientów nowościami - przyznaje Paweł Kuder.
Choć klasyki, takie jak burger, burrito, czy hot dog, pewnie nigdy się nie znudzą.
*Drastyczna podwyżka cen wody na Śląsku od stycznia. Ile?
*Najpiękniejszy ogród w woj. śląskim należy Karoliny Drzymały z Lublińca! [ZDJĘCIA]
*Tragiczny wypadek w Koziegłowach. 2 osoby zginęły w zderzeniu fiata z ciężarówką ZDJĘCIA
* Zaginęły: 17-letnia Małgorzata Marzec i 15-letnia Angelika Kaczor. Gdzie są?
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?