Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieliśmy rację! Ogień w oczach, brak sukcesów - tym tekstem witaliśmy selekcjonera Jerzego Brzęczka

Rafał Musioł
Jerzy Brzęczek został zwolniony z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Z tej okazji warto przypomnieć tekst, którym w Dzienniku Zachodnim powitaliśmy go w tej roli. Bez satysfakcji stwierdzamy, że mieliśmy rację patrząc na tę nominację z dużą dozą krytycyzmu.

Informacja o wyborze Jerzego Brzęczka wywołała oczywistą sensację. Na Śląsku, co stało się od razu widoczne w mediach społecznościowych, sceptycyzm był chyba najsilniejszy.

Jego źródłem były wydarzenia w GKS-ie Katowice, który Brzęczek prowadził przed przeprowadzką do Wisły Płock. W klubie z Bukowej następca Adama Nawałki nie zrealizował celu, jakim był awans do Ekstraklasy. Nie on pierwszy i - znając katowickie realia - być może nie ostatni. Żaden z jego licznych poprzedników nie pożegnał się jednak w tak niezwykły sposób.

Telefoniczna dymisja

20 maja 2017 katowiczanie wciąż liczyli się w walce o promocję do krajowej piłkarskiej elity. Tego dnia zmierzyli się na własnym boisku z MKS-em Kluczbork i sensacyjnie przegrali 2:3, po meczu, który kibice zapamiętają na długo. Prowadząc 2:0 gospodarze zaczęli popełniać kompromitujące błędy, a gwóźdź do trumny wbił im 
w 94 minucie Tomasz Swędrowski, wykorzystując fakt, że bramkarz Sebastian Nowak pobiegł na pole karne rywali i zamiast wrócić do bramki próbował dryblingów na środku boiska. Na trybunach wrzało, ale równie gorąco zrobiło się na ławce rezerwowych, skąd trener Jerzy Brzęczek informował telefonicznie szefów klubu o swojej dymisji. Swoją deklarację powtórzył na konferencji prasowej po meczu, po czym, nie czekając na pytania, opuścił salę. O tym, że ruszył wtedy w kierunku najważniejszej posady w krajowym trenerskim świecie, nikt zapewne nawet nie pomyślał. Już sam fakt, że niespełna dwa miesiące później zasiadł na ławce Wisły Płock stanowił dla kibiców GKS-u nie lada niespodziankę.
Zwłaszcza że niepowodzenie w Katowicach nie było jedynym w karierze szkoleniowej byłego kapitana reprezentacji.

Sponsor miał już dość

4 listopada 2014 drugoligowy Raków Częstochowa poinformował o zwolnieniu trenera Jerzego Brzęczka, który pracował w tej roli przez blisko pięć lat. Na decyzji zaważył wniosek głównego sponsora klubu, który uznał, że zespół nie robi spodziewanych postępów, a ostatnie jego wyniki były zdecydowanie niezadowalające. Bilans szkoleniowca, czyli kolejno czternaste, jedenaste, dwunaste i dziesiąte miejsce, zdecydowanie nie wzbudzał zachwytów, więc decyzja była racjonalna.

Pechowa siódemka

Kolejną szansę Jerzy Brzęczek dostał w Lechii Gdańsk. Nad morzem przetrwał trzydzieści meczów. Przejął zespół na półmetku sezonu 2014/15, gdy zajmował w tabeli czternaste miejsce, finiszował z nim na piątej pozycji, tracąc do czwartego miejsca, oznaczającego grę w Lidze Europy, sześć punktów. A taki właśnie cel postawiono przed szkoleniowcem, sprowadzając mu nowych zawodników. W następnych rozgrywkach siedem punktów w siedmiu meczach oznaczało już kolejną w karierze dymisję, która stała się faktem 1 września 2015.

Deja vu na Bukowej

Miesiąc później Brzęczek był już trenerem w Katowicach. I przeżył deja vu. Znów na dzień dobry przyszło mu wyciągać nową drużynę z dna (15. miejsce), i znów finałowy przyzwoity dorobek (4. lokata) został uznany za rozczarowanie, ale znaczną część winy zrzucono na początkowe straty. Rok później miał już jednak świętować wymarzony na Bukowej awans. Przez pewien czas wszystko szło zgodnie z planem, Ekstraklasa wydawała się bliższa niż kiedykolwiek wcześniej. Dramat zaczął się w 30. kolejce od 0:1 z Sandecją Nowy Sącz, potem przyszło bardzo brzemienne w skutkach 0:1 z Górnikiem Zabrze i wspomniane 2:3 z Kluczborkiem.
Dezercja z Katowic, w sytuacji, gdy GKS miał jeszcze matematyczne szanse na awans (cztery punkty straty na dwie kolejki przed końcem), jak widać Brzęczkowi jednak specjalnie nie zaszkodziła, bo na telefon z Płocka nie musiał długo czekać.

Trener last minute

„Nafciarzy” objął trzy dni przed startem sezonu, gdy niespodziewanie odszedł Marcin Kaczmarek, i na powitanie przegrał z Lechią Gdańsk. Na mecie okazał się już od swojego byłego klubu zdecydowanie lepszy, ale miejsce w pucharach znów okazało się nieosiągalne - lepszy okazał się Górnik Zabrze, który sezon wcześniej także uprzykrzył przyszłemu selekcjonerowi życie w I lidze, ruszając po awans tak na dobre właśnie po pokonaniu GieKSy.
Piąte miejsce uznano jednak w Płocku za umiarkowany sukces, a szefowie klubu już w kwietniu przedłużyli umowę ze szkoleniowcem do końca rozgrywek 2019/20. Zanim jednak ruszyły zmagania 2018/19, Brzęczek był już selekcjonerem reprezentacji...

Ogień w oczach

Jak widać z powyższego, Jerzy Brzęczek wielkich osiągnięć trenerskich na razie na koncie nie ma. Zbigniew Boniek ogłaszając swoją decyzję mówił jednak, że w oczach Brzęczka „widział ogień i chęć do ciężkiej pracy”, co w połączeniu z piłkarskimi osiągnięciami wykreowało idealnego kandydata do przejęcia schedy po Adamie Nawałce.

Gorący październik

Nowy selekcjoner otrzymał oczywiste zadanie - awans na mistrzostwa Europy 2020. Oficjalnym debiutem Brzęczka 
będzie wyjazdowy mecz z Włochami w Lidze Narodów (7 września), natomiast cztery dni później we Wrocławiu przywita się z polskimi kibicami towarzyskim meczem z Irlandią. Poważniejsza gra zacznie się w październiku na Stadionie Śląskim, gdzie czeka go dwumecz w LN. Najpierw Biało-Czerwoni zmierzą się z Portugalią (11 października), a potem z Włochami (14 października). Nie ma co ukrywać - cel uświęca środki, więc spotkania te będą przede wszystkim okazją do testów, prób i błędów, z których powinna się narodzić nowa reprezentacja, całkowicie już firmowana przez nowego selekcjonera. Tym niemniej wyniki, zwłaszcza dla kibiców, nie będą bez znaczenia. Zwłaszcza że po rosyjskim mundialu atmosfera wokół kadry jest daleka od idealnej.

W cieniu Nawałki

Niewątpliwie Brzęczek przejmuje kadrę w trudnym momencie także dla siebie. Nawałka startował niemal z dna, bez wielkiej presji, jego następca będzie tymczasem do niego porównywany. Także przez pryzmat rankingu FIFA, którego zasady właśnie się zmieniają (między innymi w efekcie sztuczek, dzięki którym Biało-Czerwoni znaleźli się w pierwszym koszyku).
Z poprzednikiem łączy Brzęczka kilka mianowników. Tych sportowych – obejmowali 
kadrę przychodząc z klubu, który zajął w lidze piąte miejsce, jak i pozasportowych, np. w postaci niewielkiego kredyt u zaufania na początku pracy. Nawał-ce towarzyszył jednak znakomity PR, który w dużej mierze został w Rosji wyczerpany...

Przygody na Śląskim

Jako piłkarz ze swoich 42 występów reprezentacyjnych Brzęczek w Chorzowie zaliczył trzy. 29 maja 1993 roku w eliminacjach mistrzostw świata zremisował z Anglią 1:1 w meczu pamiętnym m.in. z olbrzymiej zadymy na trybunach, 27 maja 1998 razem z kolegami towarzysko pokonał Rosję 3:1, a spotkanie obrosło wieloma anegdotami dotyczącymi formy rywali, i na koniec 31 marca 1999 przegrał w kwalifikacjach Euro 2000 ze Szwecją 0:1, a jedyny gol dla rywali padł po jego błędzie.

Jak Kocioł Czarownic będzie się kojarzył Brzęczkowi, gdy przyjdzie mu na nim zagrać w nowej roli? I czy - jak złośliwie żartuje się na Śląsku - przed wyjściem na ławkę trzeba będzie zabierać mu telefon?

Nie przeocz

Zobacz koniecznie

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera