Z danych Kuratorium Oświaty w Katowicach wynika, że w woj. śląskim języka mniejszości niemieckiej uczy się ponad 10 tysięcy młodych osób (należących do mniejszości niemieckiej) ze 144 przedszkoli i szkół. Tymczasem Marek Plura, szef parlamentarnego zespołu ds. pielęgnowania śląskiej mowy, szacuje, że około 10 tysięcy uczniów uczy się też gwary śląskiej. Liczby są więc porównywalne, pomimo tego, że o nauce śląskiego w szkołach na jasnych i klarownych zasadach na razie możemy wyłącznie pomarzyć.
- Dwa lata temu stowarzyszenie Pro Loquela Silesiana w liczbie dwóch tysięcy egzemplarzy wydało "Górnośląski ślabikorz", prawie cały nakład rozszedł się błyskawicznie. Trafił do szkół czy domów kultury, instytucji, w których z jednego egzemplarza korzysta wiele dzieci - zauważa poseł Plura. I jak dodaje, to tylko dowód, że chętnych do nauki śląskiej mowy nie brakuje. - Także moja córka uczyła się w szkole mowy śląskiej, lekcje organizowane były w ramach godzin karcianych, które nauczyciele poświęcają na pozalekcyjną pracę z uczniami - dodaje.
Jednak Rafał Adamus, prezes Pro Loquela Silesiana Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy (jest jednym z inicjatorów nadania mowie śląskiej statusu języka regionalnego), zwraca uwagę, że używanie słowa "nauka i uczenie się" w odniesieniu do śląskiej godki bardzo często stosowane jest trochę na wyrost.
- Niestety, póki nie będzie ustawowo przyjętego języka śląskiego jako regionalnego, dzięki czemu mogłyby powstać konkretne programy nauczania tego przedmiotu, o uczeniu śląskiego trudno jest mówić - podkreśla Adamus. I jak dodaje, dziś dzieci w szkołach mają z nim kontakt w ramach lekcji z edukacji regionalnej, prowadzenie których jest dobrowolne. - Z moich doświadczeń wynika, że polegają one na pokazywaniu tradycyjnych strojów czy sięganiu do śląskich korzeni, nauka mowy śląskiej jest tylko małym elementem. My chcemy od tego odejść i pokazać, że język śląski żyje, używamy go przecież na co dzień w każdej sytuacji - dodaje.
Także Marcin Melon, pedagog z Klubu Nauczyciela Regionalisty, zauważa, że dzieci mają najczęściej kontakt z przestarzałym wizerunkiem godki. - Z naszych badań wynika, że w prawie co drugiej śląskiej gminie organizowane są szkolne konkursy godki. Niestety, bardzo często prezentują one godkę jako coś nienowoczesnego. Wywołują u dzieci skojarzenia ze strojem ludowym, tak jakby godać można było tylko w skansenie.
Tymczasem zapotrzebowanie na śląski w regionie jest duże. Widać to choćby w tyskim Przedszkolu nr 20 im. Karlika i Karolinki. Tam od 2001 r. swoją przygodę z tradycją i gwarą śląską zaczynają najmłodsi uczniowie.
- W Czułowie, gdzie mieści się nasza placówka, nadal są żywe śląskie tradycje, my chcemy pomóc obronić je przed zapomnieniem nawet, kiedy starsze osoby odejdą - mówi Alicja Stęchły, dyrektorka placówki.
Jak to robią? Na przykład szkołę odwiedza Teresa Jobczyk, Ślązaczka z dziada pradziada, której wnuczka chodziła do tej placówki. - Uczę dzieci nowych słówek śląskich czy opowiadam o tradycjach. Chętnych do słuchania nie brakuje - przyznaje.
Jaka powinna być przyszłość języka śląskiego w szkołach? Porozmawiaj z autorką
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?