Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Szarańska: Nie planowałam, że będę pisać komedie kryminalne, ale czytelnicy bardzo fajnie przyjęli „Kalinę w malinach" WYWIAD

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Joanna Szarańska
Joanna Szarańska Aleksandra Dudziak
Zawsze marzyła o tym, żeby pisać książki, ale nie wierzyła, że to marzenie się spełni. Dziś pisze popularne i lubiane przez czytelników komedie kryminalne. Joanna Szarańska, największa optymistka wśród polskich pisarek, mówi DZ m.in. o tym, jak chciała napisać lekką powieść w stylu „Dziennika Bridget Jones", a wyszła komedia kryminalna i o pisarskich inspiracjach. Zdradza też, że napisała poważną książkę.

Czy pani jest z natury optymistką?
Oczywiście! Dużą optymistką!

Pytam, bo zawodowo rozśmiesza pani czytelników pisząc komedie kryminalne.
Mam nadzieję, że to mi się udaje.

Pisanie książek to pani marzenie?
Wielkie marzenie od zawsze! Zawsze marzyłam, by pisać, ale nigdy nie wierzyłam, że mogłabym to robić, dlatego fajnie, że to tak się udało.

Jaka była pani droga do zawodowego pisania powieści?
Zaczęło się od prowadzenia bloga książkowego z recenzjami. W ten sposób nawiązałam współpracę z wydawnictwem Czwarta Strona jako recenzentka. A kiedy wydawnictwo rozpoczęło serię „Z babeczką” - teraz już jej nie ma - ja akurat kończyłam „Kalinę w malinach” (pierwszą część serii – red.), więc przez myśl mi przemknęło, że mogłabym wysłać moją książkę i spróbować, czy się uda.

To był 2016 rok.
Tak. Udało się i tak piszę książki (uśmiech).

„Kalinę w malinach” zaczęłam pisać dla moich przyjaciółek. To była taka powieść w odcinkach, którą dzieliłam się właśnie z moimi przyjaciółkami. W zamierzeniu miała to być powieść kobieca, lekka, coś w stylu „Dziennika Bridget Jones”.

Dlaczego pisze pani akurat komedie kryminalne?
To było takie troszeczkę niezamierzone. „Kalinę w malinach” zaczęłam pisać dla moich przyjaciółek. To była taka powieść w odcinkach, którą dzieliłam się właśnie z moimi przyjaciółkami. W zamierzeniu miała to być powieść kobieca, lekka, coś w stylu „Dziennika Bridget Jones”: ze zwariowaną bohaterką, która będzie się pakowała w tarapaty. Tylko że w którymś momencie ta bohaterka wplątała się w aferę kryminalną i tak już zostało. Czytelnicy bardzo fajnie to przyjęli, a mnie spodobało się tworzenie humorystycznych historii kryminalnych.

A czy te humorystyczne sytuacje, które przytrafiają się pani bohaterkom, zdarzają się również pani?
I tak, i nie. Niektóre wymyślam, ale inne mi się przytrafiają i ja to sobie notuję, aby wykorzystać w książkach.

Pisarz powinien być bardzo dobrym obserwatorem rzeczywistości. Pani chyba lubi podpatrywać innych.
Tak, bardzo lubię obserwować ludzi, to, jak się do siebie zwracają, jak się zachowują na co dzień, jak się zmieniają w sytuacjach, kiedy myślą, że ich nikt nie widzi, a jak postępują, gdy mają świadomość, że ktoś patrzy. Lubię obserwować dość osobliwe zachowania. Człowiek to bardzo interesujące stworzenie, naprawdę, składamy się z tylu interesujących, śmiesznych i poważnych cech, jedne są irytujące, inne są rozczulające. I z tych cech można skleić takiego bohatera, który przypadnie do serca!

Czytaj także

Czy któraś z wykreowanych postaci ma cechy Joanny Szarańskiej?
Wszystkie główne, czyli Kalina i Zojka. Uwielbiam książki i z dużym sentymentem traktuję biblioteki i bibliotekarzy, dlatego Kalina została bibliotekarką, taką niespełnioną, bo ona poszukiwała pracy. Marzyły mi się studia dziennikarskie, nie udało mi się tego marzenia zrealizować, więc stworzyłam sobie dziennikarkę w powieści - Zojkę. Oczywiście cechy charakteru też mają moje. Jestem osobą bardzo roztrzepaną - jak Zojka. Myślę, że w ogóle więcej jest mnie w Zojce. Ona mieszka pod Wadowicami, w moich okolicach, bardzo pięknych. Poza tym życie na wsi, w domku na wzgórzu, babunia – nie miałam takiej babuni i takiego domku, ale zawsze chciałam mieć. Wspomnienia Zojki z dzieciństwa, zabawy – to wszystko jest moje, dałam to tej postaci.

W serii o Zojce bardzo pięknie pokazuje pani relacje rodzinne. Rodzina jest dla pani ważna?
Bardzo ważna. Może troszeczkę jest też we mnie tęsknota, bo nie znałam swojego ojca, a urodziłam się w takim momencie, że już nie było dziadków, była tylko jedna babcia, która była sędziwą staruszką i daleko jej było do dziarskiej babuni Łyczakowej z siekierką, bardziej była to babcia, która robi na drutach. Podobnie nie mam już mamy. A rodzina faktycznie jest dla mnie bardzo ważna.

Uwielbiam książki i z dużym sentymentem traktuję biblioteki i bibliotekarzy, dlatego Kalina została bibliotekarką, taką niespełnioną, bo ona poszukiwała pracy.

Babunia Łyczakowa to bardzo wyrazista postać.
Bardzo lubię charakternych bohaterów, którzy zapadają w pamięć. Dużym sentymentem darzę babunię Łyczakową, chyba nawet czytelnicy bardziej się przywiązali do niej niż do Zojki, a to ona przecież jest główną postacią tej serii. Babunia zapisała się najmocniejszym akcentem razem z aspirantem Chochołkiem, który miał być gdzieś w tle, a stał się ważną postacią. Muszę pani powiedzieć, że kiedyś na spotkaniu autorskim czytelnicy zapytali mnie, dlaczego ja nie lubię policji, bo zawsze przedstawiam policjantów śmiesznie, jako mało rozgarniętych. Rzeczywiście w „Kalinie...” jest komisarz Karol Broszko, który jest takim samozwańczym Herculesem Poirot i jak Chochołek marzy o wielkim śledztwie.

Może czytelnicy chcieliby poważnego policjanta?
Chochołek miał taki być! Miał być przeciwwagą dla szalonej Zojki, ale zupełnie mi to nie wyszło (śmiech). Okazało się, że powagę przejął Kordecki, a Chochołek ma różne zabawne perypetie.

Czyli bohaterowie żyją własnym życiem.
Dokładnie tak!

Jak wygląda dzień z życia pisarki Joanny Szarańskiej?
Dzień zaczyna się bardzo wcześnie. Uwielbiam pisać o poranku, a raczej o świcie.

Czytaj także

Jest pani skowronkiem.
Tak! Czytelniczki się śmieją, że takim świeżo opierzonym, bo o godzinie piątej z minutami Szarańska wita się na grupie na Facebooku (uśmiech). Lubię ciszę panującą o poranku, kiedy nikt nie przeszkadza: ani dziecko niczego nie che, ani mąż o nic nie pyta, nawet pies się nie dopomina o spacer. Jest cisza, spokój, można się skupić. To jest zupełnie inna cisza niż wtedy, kiedy jestem w domu sama, na przykład w południe.

I już o świcie pani pisze?
Tak, chyba że oglądałam do późna w nocy seriale i późno poszłam spać, to wstaję później i zaczynam później, ale mam wrażenie, że nie jest już tak kreatywna jak o tej piątej rano.

Wyznacza pani sobie dzienny limit znaków lub stron do napisania?
Staram się, ponieważ obowiązują mnie terminy. Staram się trzymać dyscyplinę jak mój ulubiony pisarz Stephen King. On wstawał i pisał osiem godzin. Ja aż taka wytrzymała nie jestem, ale też piszę o wiele cieńsze książki (uśmiech). Staram się wyznaczyć sobie limit: rozdział, scena albo dokończenie wątku. Ale czasami pisanie nie idzie, wtedy nic na siłę, bo u mnie pisanie idzie prosto z serca.

Inspiracje czerpie pani z życia?
Jasne! Pierwszy przykład z brzegu: inspiracja do drugiego tomu Zojki narodziła się pewnego razu w Wadowicach. Jeździłam wtedy często z córką do Wadowic na terapię. Pewnego dnia spotkałyśmy na ulicy starszego pana w słomkowym kapeluszu i z ogromnym naręczem czerwonych róż. Szedł Zatorską w Wadowicach i zaczęłam się zastanawiać, gdzie on idzie. Czy idzie na randkę? I tak pojawił się pomysł na agencję matrymonialną i uwodzenie starszych osób.

Staram się trzymać dyscyplinę jak mój ulubiony pisarz Stephen King. On wstawał i pisał osiem godzin. Ja aż taka wytrzymała nie jestem, ale też piszę o wiele cieńsze książki.

Wspomniała pani, że jest miłośniczką powieści Kinga. Jakie jeszcze książki pani czyta?
Bardzo różne: mało lekkich, mało komedii, mało romansów, sporo reportaży i dużo kryminałów. Najbardziej lubię kryminały o seryjnych mordercach. Czytam też powieści obyczajowe: Magdaleny Majcher, Edyty Świętek, Sylwii Trojanowskiej. Lubię historyczne tło w powieściach, literaturę piękną. Obiecałam sobie, że będę więcej czytać klasyki.

Joanna Szarańska napisze kiedyś poważną książkę? Na przykład kryminał?
Oczywiście! Nawet już napisała (śmiech). Ta książka ukaże się wiosną przyszłego roku, ale to nie będzie kryminał. To będzie poważna powieść obyczajowa, która zapoczątkuje nową serię. Będę poruszać w niej ważne problemy społeczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera