18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Julia i Bercik liczą SMS-y

Ola Szatan, Regina Gowarzewska-Griessgraber
Julia Żytko
Julia Żytko TVN
Krzysztof Hanke z Rudy Śląskiej i Julia Żytko z Jastrzębia-Zdroju sięgają po sławę. Piszą o nich Ola Szatan i Regina Gowarzewska-Griessgraber

Przez kolejne odcinki "Jak oni śpiewają" w Polsacie idzie jak burza. Przypadł publiczności do serca. - Nie spodziewałem się, że tak daleko zajdę w tym programie - przyznaje szczęśliwy Krzysztof Hanke, członek lubianego kabaretu Rak i popularny Bercik z serialu "Święta wojna".

Kabaret Rak

W każdym odcinku nie tylko śpiewa, ale tworzy zabawne postacie, które publiczność bardzo polubiła. Jurorzy też. Wystarczy wspomnieć dosyć specyficznego kapitana Jacka Sparrowa, gdy śpiewał piosenkę "10 w skali Beauforta".

Lubię piosenki mocne, z temperamentem i charakterem. Nie czuję w ogóle w piosenek lirycznych, spokojnych, o miłości - mówi Hanek. Tak nazywają go koledzy z kabaretu.

Oryginale pomysły Krzysztof Hanke miał od dziecka. Ponoć już w szkole podstawowej wyróżniał się tym, że brał udział we wszystkich aferach. Z wykształcenia jest instruktorem kulturalno-oświatowym. Kabaret Rak powstał w stanie wojennym, na przekór smutkowi i szarzyźnie. Przez lata ustalał się jego obecny skład: Krzysztof Hanke. Grzegorz Poloczek i Krzysztof Respondek, który wygrał jedną z poprzednich edycji "Jak oni śpiewają". Publiczność uwielbia estradowe monologi Hanka.

Hubert Dworniok

Od wielu lat jest on znany jako Hubert Dworniok z serialu "Święta wojna". Tworzy w nim małżeńską parę z Joanną Bartel, serialową Andzią. - Chcę zaznaczyć, że moją prawdziwą żoną nie jest Andzia, ale Danuta. Niewysoka czarnulka, o bardzo spokojnym usposobieniu - śmieje się. - Lubię Bercika. Nie znam nikogo innego, kto miałby tak wysoką samoocenę. Uważa, że zna się na wszystkim. Ma sporo negatywnych cech, ale zawsze okazuje się, że to dobry człowiek, tylko nie wszystko mu wychodzi - opowiada o swoim bohaterze.

Ślązak z Ustki

Chociaż Krzysztof Hanke pochodzi z Rudy Śląskiej i najbardziej kojarzony jest z gwarą śląską, to pasja zawiodła go na drugi koniec polski, do Ustki. - Od 12 roku życia jestem żeglarzem - tłumaczy. Teraz ma patent kapitana i każdą wolną chwilę spędza na morzu. Co więcej, twierdzi, że gdyby nie był kabareciarzem i aktorem, to zostałby rybakiem i łowiłby dorsze.

Udział w piątej edycji "Jak oni śpiewają" jest dla niego nowym wyzwaniem. Zastrzega jednak, że wokalista to w stosunku do niego za duże słowo. Jego trenerem wokalnym w programie jest Janusz Tylman.

- Myślę, że publiczności przede wszystkim podobają się postacie, w które wcielam się co tydzień. Są one nie tylko moją zasługą, ale też pań, które mnie ubierają, wymyślają moje stroje. Mam do nich pełne zaufanie - tłumaczy. - Najgorzej to wyjść i ładnie zaśpiewać, bo to potrafi wiele osób. Trzeba umieć ująć publiczność, żeby chciała wysłać SMS-a.

Twierdzi też, że w każdym odcinku są dwa najgorsze momenty. Pierwszy wtedy, gdy czeka się na opinię jury w składzie: Edyta Górniak, Elżbieta Zapendowska i Rudi Schuberth.

- Drugi, gdy Krzysztof Ibisz odczytuje osoby które przeszły, a kto jest zagrożony. On to przeciąga ponad wytrzymałość uczestników. A człowiek stoi tam i wątpi w swoje możliwości - opowiada Hanke.

Wysokie ciśnienie

Gdyby podczas pierwszego programu ktoś zmierzył mi ciśnienie, to chyba by mu się bezpieczniki w aparacie przepaliły. To ogromny stres. Masz świadomość że 4 miliony ludzie patrzą na ciebie. Wchodzi się w tę rurę, serce bije, w ustach sucho i trzeba dośpiewać do końca.

Duet przyjaciół

Już w sobotę Krzysztof Hanke zaśpiewa ponownie, tym razem w duecie z... Krzysztofem Respondkiem. W ich wykonaniu usłyszymy "Mój przyjacielu" Krawczyka i Bregovica. - Przyjaciółmi jesteśmy już ponad 15 lat, więc tytuł piosenki dobrze pasuje - śmieje się Respondek.

Taniec od zawsze był niespełnionym marzeniem mojej mamy. Śmieję się, że "skazała" mnie swoją pasją - mówi niespełna siedemnastoletnia Julia Żytko, pochodząca z Jastrzębia-Zdroju, a mieszkająca w Zebrzydowicach. Dziewczyna, jako jedyna z naszego regionu, dostała się do finałowej szesnastki czwartej edycji programu "You Can Dance" (emitowanego na antenie TVN), pokonując po drodze tysiące utalentowanych tancerek i tancerzy z całej Polski.

Kiedy mała Julka miała pięć lat, mama zaprowadziła ją na zajęcia z rytmiki do klubu Kaktus w Jastrzębiu Zdroju.

Zmiana barw

Te nie przypadły jednak do gustu dziewczynce, dlatego wkrótce nastąpiła "zmiana barw" i Julka trafiła do jastrzębskiej Formacji Tańca Nowoczesnego Klips, prowadzonej przez Bugusławę Piechoczek. Tym razem był to strzał w dziesiątkę. Tak jej się spodobało, że z formacją związana jest do dzisiaj, czyli już od prawie 12 lat. - Jaka jest Julka? Przede wszystkim bardzo pracowita i niezwykle obowiązkowa. Nie przypominam sobie, żeby opuściła zajęcia, nawet jak zdarzały się kontuzję. Niezwykła dziewczyna i prawdziwy wzór dla innych - chwali swoją podopieczną Bogusława Piechoczek.

Dziewczyna z Revolty

W Klipsie tańczy się do piętnastego roku życia. Potem można przejść do Teatru Tańca Revolta. Julia kontynuuje swą przygodę taneczną zarówno w jednej jak i drugiej formacji. - Moja formacja zawsze była różnorodna. Tańczyłam w wielu różnych stylach muzycznych, zaczynając od disco dance poprzez tańce charakterystyczne, taniec irlandzki, jazz, modern aż po hip hop. Ale to ostatnie kręci mnie najbardziej. Na wszystkich pokazach czy turniejach staram się dawać z siebie 200 procent, jestem ambitną osobą i uparcie dążę do celu Jestem też wytrwała, czego nauczył mnie Klips - opowiada Julia.

Właśnie ta wytrwałość pomogła nastolatce przezwyciężyć wszystkie przeszkody i dostać się do "You Can Dance".

Koczowanie pod drzwiami

Zanim dostała się bowiem do finału czwartej edycji tego popularnego show, próbowała się dostać do drugiej edycji. Bezskutecznie. Twórcy programu podziwiali jej determinację kiedy koczowała pod drzwiami Opery Śląskiej w Bytomiu przez całą noc poprzedzającą casting. Zależało jej, aby jak najszybciej się pokazać. Wtedy jednak było dla niej za wcześnie. - Jurorzy powiedzieli, że jestem jeszcze niedojrzała emocjonalnie. Chociaż rocznikowo miałam już wymagane szesnaście lat to nie byłam gotowa na program - wspomina nastolatka.

Wygrywa perfekcja

Do eliminacji przed czwartą odsłoną "You Can Dance" Julia Żytko przystąpiła z większą świadomością swoich umiejętności tanecznych. - Byłam starsza i mądrzejsza. Postanowiłam też jeszcze więcej czasu poświęcić na ćwiczenia. Chciałam być przygotowana perfekcyjnie - zdradza.

Udało się. Najpierw zwycięsko wyszła z eliminacji, a następnie okazała się jedną z najlepszych tancerek podczas półfinałowych warsztatów tanecznych w Lizbonie. Takie słowa pochwały powiedział jej nie tylko Michał Piróg, juror programu (obok Weroniki Marczuk-Pazury i Augustina Egurolli). Zachwycona Julią była także Laurie Ann Gibson, przygotowująca uczestników do ostatnich eliminacji przed wyłonieniem finalistów programu. Laurie wcześniej tworzyła choreografię do teledysków światowych gwiazd, między innymi Mary J. Blige, Missy Elliott czy Dido.

Dla Julii Żytko "You Can Dance" jest ogromną szansą. - Chciałabym, aby ludzie widzieli we mnie przede wszystkim dobrego tancerza. Mam nadzieję, że uda mi się zaistnieć - podkreśla nastolatka.

Trzymają kciuki

Podczas każdego finałowego programu "na żywo", który można oglądać w środy o godz. 21.30 kciuki za Julkę trzyma nie tylko jej rodzina, ale także znajomi i życzliwe jej osoby, zwłaszcza z Jastrzębia-Zdroju.

- Wierzę, że zajdzie daleko. Mocno jej kibicujemy i wysyłamy SMS-y. Nawet te małe, czteroletnie "klipsiątka" głosują. Julia jest dla nich zielonym światełkiem, który wytyczył ścieżkę. Pokazała, że ciężkim treningiem można zdobyć naprawdę wiele - dodaje Bogusława Piechoczek.

Drugi finałowy odcinek "You Can Dance", emitowany w minioną środę, dla Julii zakończył się szczęśliwie. Głosy widzów uratowały dziewczynę przed odpadnięciem z dalszej rywalizacji.

- Nie chodzi o to, ile razy upadniesz, ale o to, ile razy wstaniesz. A dzisiaj był upadek - powiedział przewodniczący jury, Augustin Egurolla.

W tym programie nie miała szczęścia, bo quickstep nie był najlepszy. Podobnego zdania byli fani Julii,ale dzięki nim wyszła z opresji i przeszła do kolejnego odcinka. - Czułam stres, miałam łzy w oczach. Aż do tego odcinka nie wiedziałam, że temu programowi mogą towarzyszyć tak wielkie emocje - zdradziła Julia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!