Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Święty-Ersetic nie była święta, ale zawsze dostawała prezenty od Dzieciątka

Jacek Sroka
Justyna Święty-Ersetic w lutym wygrała plebiscyt DZ na Sportowca Roku na Śląsku. Teraz też jest w gronie faworytów naszej zabawy. W Berlinie podczas ME zdobyła dwa złote medale
Justyna Święty-Ersetic w lutym wygrała plebiscyt DZ na Sportowca Roku na Śląsku. Teraz też jest w gronie faworytów naszej zabawy. W Berlinie podczas ME zdobyła dwa złote medale fot. Paweł Relikowski
Justyna Święty-Ersetic przeszła do historii lekkiej atletyki. Podczas tegorocznych mistrzostw Europy w Berlinie dokonała rzeczy niebywałej, w ciągu półtorej godziny zdobywając dwa złote medale. Pochodząca z Raciborza sprinterka najpierw wygrała indywidualny bieg na 400 m, a później razem z koleżankami z reprezentacji Polski sięgnęła po złoto w sztafecie 4x400 m. Dziś nasza mistrzyni opowiada nam trochę o sobie i o swoich świętach.

- Przy świątecznym stole będzie co wspominać, choć prawdę powiedziawszy z tych 90 minut dzielących dwa biegi finałowe na Stadionie Olimpijskim w Berlinie naprawdę niewiele pamiętam - mówi Justyna Święty-Ersetic. - Po biegu indywidualnym leżałam w namiocie i byłam potwornie zmęczona. Bałam się, czy dam radę dobrze pobiec w sztafecie, czy nie zawiodę dziewczyn i czy mój organizm to wszystko wytrzyma. Pomagał mi profesor Jan Blecharz, który ze mną wówczas rozmawiał i przekonywał, że dam radę. Było to dla mnie bardzo trudne zadanie, ale cieszę się, że sobie z nim poradziłam. Jak widać, w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Ostatecznie to, że finał 400 m i sztafety był jednego wieczoru, wyszedł mi na dobre i wywołał wielkie halo wokół mojej osoby. Może nawet powinnam być wdzięczna Niemcom, że właśnie tak ustawili program ME, ale raczej nie chciałabym czegoś takiego jeszcze raz przeżywać.

Śląski charakter

Biegaczka AZS AWF Katowice kilkaset dni każdego roku spędza na obozach. Na jej koncie na Instagramie można oglądać zdjęcia z różnych egzotycznych zakątków świata, bo większość zgrupowań sprinterek odbywa się poza granicami kraju.

- To jest ta przyjemniejsza strona mojej kariery - stwierdza 26-letnia zawodniczka. - Mogę zobaczyć spory kawałek świata, co bez trenowania lekkiej atletyki pewnie nie byłoby możliwe. Zawsze jak jestem gdzieś za granicą i mam wolną chwilę, to staram się zobaczyć coś nowego. To jednak tylko krótki przerywnik w ciężkiej pracy, którą wykonujemy na tych obozach. Sama uważam, że jeżeli nie ćwiczy się na sto procent, to nie ma sensu trenować, bo tylko dając z siebie maksa można powalczyć o te najwyższe laury. Tak objawia się mój śląski charakter.

Śląski charakter objawia się również zamiłowaniem naszej mistrzyni do porządku. Święty-Ersetic na zgrupowaniach wszy-stko ma równo poukładane w szafkach i koleżanka, z którą dzieli pokój, musi się bardzo starać, by nie bałaganić, bo to spotyka się z natychmiastową reprymendą ze strony raciborzanki.

Rodzinne święta

Święta Bożego Narodzenia nasza najlepsza sprinterka zawsze spędza w rodzinnym domu.

- To dla nas trochę luźniejszy okres i nawet sobie nie wyobrażam, że mogłabym w tym szczególnym okresie być gdzieś na 
zgrupowaniu - dodaje Święty-Ersetic. - Bardzo lubię Boże Narodzenie, bo mam wtedy czas dla rodziny. To dni przeznaczone na spotkania z najbliższymi i prawdę mówiąc już nie mogę się ich doczekać.

Justyna Święty nie jest święta i nigdy nią nie była. W środowisku lekkoatletów krążą opowieści o ciężkim charakterze naszej mistrzyni, która, gdy ma gorszy dzień, potrafi pokłócić się z trenerem Aleksandrem Matusińskim. Bywa, że treningi naszych sprinterek kończą się głośnymi krzykami zawodniczki z Ra-ciborza. Szkoleniowiec przez te lata nauczył się już postępować ze swoimi „Aniołkami” i wie, kiedy powinien usunąć się w cień. Per saldo ta współpraca wszystkim jednak wychodzi na dobre, a lekkoatletka zawsze dostaje pod 
choinkę prezenty od Dzieciątka, jak mówi się w Raciborzu, co oznacza, że jednak była w minionym roku grzeczna.

- Jako mała dziewczynka dostawałam oczywiście zabawki - wspomina trzykrotna mistrzyni Europy (jeden tytuł wywalczyła w 2017 r. w hali w sztafecie). - Później były to prezenty rzeczowe, bo sprawiały mi one dużo więcej radości niż pieniądze. Świadczyły o tym, że ktoś pomyślał, co chcę dostać i co może mi sprawić przyjemność, a nie tylko przeznaczył na ten cel gotówkę. Nigdy natomiast nie znalazłam pod choinką sprzętu sportowe-go. Pamiętam, że pierwszy firmowy dres kupiłam sobie za własne pieniądze odkładane ze stypendium. Ten dres do 
dziś wisi zresztą w mojej szafie.

Słodkie pierniczki

W trakcie wigilijnej wieczerzy ulubioną potrawą naszej znakomitej lekkoatletki są pierogi. Być może dlatego, że przebywając tyle dni poza domem nie ma okazji jadać ich zbyt często. Przygotowaniem Wigilii zajmuje się mama, bo Święty-Ersetic nadal mieszka w rodzinnym domu. Sama skupia się na pieczeniu, gdyż przyznaje, że uwielbia świąteczne słodkości.

- Moim ulubionym smakołykiem jest świąteczny piernik. Sama staram się przygotować takie małe pierniczki, a także inne świąteczne ciasteczka. Te ostatnie nie mają określonego z góry smaku - zależą od mojego nastroju i tego, co ciekawego znajdę w internecie - dodaje zawodniczka AZS AWF Katowice.

Od ponad roku Justyna Świę-ty jest szczęśliwą małżonką. Jej mężem jest zapaśnik MKZ Unii Racibórz Dawid Ersetic. Oboje przez trzy lata chodzili do jednej klasy, ale parą zostali dopiero po ukończeniu szkoły. Ersetic jest wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski i również mnóstwo czasu spędza na zgrupowaniach. Małżonkowie dużo częściej rozmawiają ze sobą przez telefon niż się widują, dlatego tak bardzo cieszą się na wspólne święta i sylwestra.

- Boże Narodzenie spędzimy u nas w Raciborzu, a na sylwestra wybieramy się razem z przyjaciółmi w polskie góry. Musimy się z Dawidem sobą nacieszyć, bo po Nowym Roku czekają mnie kolejne zgrupowania i znów w domu będę tylko gościem - stwierdza trzykrotna medalistka mistrzostw świata w sztafecie (Polki zdobyły brąz na stadionie w Londynie w 2017 r. oraz dwa razy srebro w hali w 2016 i 2018 r.).

Szeregowiec z kalendarza

Główną imprezą w 2019 r. będą wrześniowe mistrzostwa świata w Dausze.

- W Katarze chciałabym powalczyć o jak najwyższe laury zarówno indywidualnie, jak i w sztafecie. Będę zadowolona, jeżeli uda mi się poprawić mój wynik z Berlina, gdzie przebiegłam 400 m w 50,41 sek. Szybciej w historii ten dystans biegała tylko Irena Szewińska, ale do jej wyniku jeszcze sporo mi brakuje. Na razie chciałabym urwać z mojej życiówki chociaż setne części sekundy - mówi raciborzanka.

Po cichu zarówno ona jak i koleżanki z reprezentacji Polski myślą już także o igrzyskach w Tokio w 2020 r. Indywidualnie zdobyć medal olimpijski na 400 m będzie bardzo trudno, ale stanięcie na podium w sztafecie 4x400 m jest jak najbardziej realne.
W tym roku Święty-Ersetic została zawodowym żołnierzem.

- Przeszłam już przeszkolenie i dokładne badania. Na początku byłam tym trochę przerażona, ale okazało się, że wojsko nie jest takie straszne - stwierdza szeregowa 36. Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej.

Nasza czołowa lekkoatletka zadebiutowała także w roli modelki pozując nago, pomalowana, jak na mistrzynię Europy przystało, na złoty kolor. Obok niej w sesji wzięło udział siedem najlepszych polskich sportsmenek.

- Na pomysł wydania takiego kalendarza wpadła Ola Szmigiel, która robiła też zdjęcia. Było to dla mnie duże wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie pozowałam, ale zdjęcia wyszły bardzo ładnie, a ja nie czułam w trakcie sesji żadne-go skrępowania, bo atmosfera była świetna - dodaje biegaczka.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Cudowny gol w Centralnej Lidze Juniorów

Awantura piłkarek na meczu Czarni Sosnowiec - GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo