Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Durczok o wyborach: Dziś można wybudować piękniejszy Śląsk bez polityków

Kamil Durczok
Kamil Durczok
Kamil Durczok Arkadiusz Lawrywianiec
Śląsk ma dziś swoją wielką szansę. Największą od dawna. Paradoksalnie, na dwa dni przed wyborami ta szansa nie leży w głupszych czy mądrzejszych politykach. Leży obok. Zorganizujmy i powiedzmy rządzącym w twarz: albo to robicie, albo za 4 lata Was nie ma - pisze Kamil Durczok przed wyborami parlamentarnymi specjalnie dla Dziennika Zachodniego.

Wszystko, na czym nam naprawdę zależy, możemy wybudować bez nich. Polska Bawaria jest bliżej niż się nam zdaje. Już wiemy, że żaden poseł i senator nam jej nie zbuduje. Ale zbudujemy ją sami. Pewnie dlatego, że w większości przypadków jesteśmy od nich mądrzejsi, bardziej przedsiębiorczy, operatywni i zdolniejsi. Także dlatego, że w przeciwieństwie do nich mamy swoje miejsce na ziemi. A nasz hajmat, Bogu dzięki, nie ma nic wspólnego z Wiejską, sejmem i jaskiniami władzy. Tylko oni muszą nam wreszcie przestać przeszkadzać.

Nawoływanie do bojkotu polityki przed wyborami zdaje się być szaleństwem. Kłopot w tym, że na tym naszym poczuciu przyzwoitości, powinności głosowania i nielicznych, ale wciąż żywych nadziejach, bezczelnie grają kolejne ekipy. Jedni podtrzymując mity z epoki Gierka, inni zapowiadając rewolucję, jeszcze inni dosłownie obiecując gruszki na wierzbie. A my, Ślązacy, jesteśmy skazani na wybór między tymi, co w nas widzą niemiecką forpocztę (tylko raz na cztery lata muszą z tym siedzieć cicho) - a tymi, co sobie przypominają, że jest taki region, któremu wypadałoby coś ciepnąć. Jak psu sznita z tustym. Więc idziemy do wyborów i ze strachu przed poniżeniem, ogłupieniem i zapomnieniem głosujemy. Za albo przeciw. Zwykle to drugie. Gęby pełne frazesów o soli ziemi czarnej i pracowitości ludzi tej ziemi wywrzaskiwali wszyscy. Mamili i kusili, póki kartka z głosem nie lądowała w urnie. Potem ich obietnice też lądowały w urnie. Tylko że była to urna na cmentarzu politycznych obietnic i ludzkiej naiwności.

Parada obietnic Platformy była niczym wobec lenistwa jej posłów. Rządzić przez dwie kadencje i zabrać się za naprawianie górnictwa na rok przed wyborami? Platformie tylko się wydaje, że wygrała wybory samorządowe. To pyrrusowe zwycięstwo, zawdzięczane głupio wymyślonej książeczce do głosowania. Ale Platforma i jej śląski cysorz byli tak szczęśliwi, że znowu się udało, że z tej lekcji nie wyciągnęli żadnych wniosków. Symbolem rządów ekipy PO nie będą NOSPR ani autostrady. Nie będzie też Centrum Kongresowe ani coraz potężniejsze Pyrzowice. Symbolem będzie trzech bezczelnych wesołków przysłanych z Warszawy na negocjacje z górnikami. Symbolem będzie ich brak kompetencji, zero pomysłów i porażająca niewiedza, ile i jakie kopalnie faktycznie trzeba zostawić przy życiu, a ile ich zamknąć. Symbolem będzie ucieczka Tuska do Brukseli krótko po tym, jak naobiecywał związkowcom wszystko, co ci w swojej pazerności chcieli usłyszeć. Symbolem będzie wychodzący z rządowych rozmów Dominik Kolorz z okrągłymi, zdumionymi oczami, mówiący, że takiego łagodnego Tuska jeszcze nie widział. Trzeba było raptem pół roku, żeby dramat branży eksplodował, a ulicami śląskich miast przeszły marsze jednakowo wściekłych górników i mieszkańców.

Platforma i jej śląski cysorz byli tak szczęśliwi, że znowu się udało, że z tej lekcji nie wyciągnęli żadnych wniosków.

PiS przyglądał się temu wszystkiemu pozbawiony narzędzi, by coś realnie zdziałać. I gdyby na tym poprzestał, byłoby ok. Ale oczywiście PiS - Śląska nie rozumiejący, a w wielkiej części (na czele z Prezesem) się go obawiający - poszedł pod rękę ze związkowcami. Najgorszą z możliwych, cyniczną i kłamliwą drogą. Powiedzenie górnikom, że trzeba tylko zmiany władzy, to takie samo oszustwo, jak rządowy plan naprawy tej branży. Węgla tyle samo i w tych samych kopalniach wydobywać się nie da. Trzeba będzie zamykać i trzeba będzie zwalniać, a dzisiejszym zaślepionym przyszłymi stołkami działaczom PiS dedykuję obrazki z 1999 roku. Rządziła Akcja Wyborcza Solidarność, a mimo to przywieziony przez rozwścieczoną Solidarność potężny górniczy łańcuch oplótł Ministerstwo Finansów. Ale PiS-owcy, dziś niesieni gorączką spodziewanego sukcesu, są gotowi Ślązaków na rękach nosić, byle się dorwać do władzy. Co będzie dalej, nietrudno przewidzieć.

Węgla tyle samo i w tych samych kopalniach wydobywać się nie da.

O PSL żal nawet pisać. Choćby ludowcy mieli 100 Piechocińskich (zgoda, mrówczo pracowitych), to i tak pozostaną symbolem gadulstwa i umiejętnej konserwacji raz objętych stanowisk. Zresztą Ślązacy to dostrzegają i pojedyncze mandaty trafiają tu do ludowców raczej przez przypadek niż ze świadomego wyboru.
O lewicy szkoda gadać. Skutecznie traciła tu przez lata kapitał gromadzony jeszcze przez Barbarę Blidę czy Jerzego Markowskiego. Trudno żeby było inaczej, kiedy lokalni działacze powtarzają dziś tragikomiczny scenariusz napisany przez kiepski duet Miller/Palikot. Jeśli trzy dni przed wyborami lokalnego lidera Zjednoczonej stać tylko na obronę państwa w gospodarce, to znaczy, że kontakt z rzeczywistością stracił już dawno. O Nowoczesnej Ryszarda Petru napisać niczego sensownego się nie da, bo przebija się na razie tylko to, że kopalnie już dawno powinny być prywatne. To taka sama prawda jak to, że jeszcze przez wiele lat polska energetyka będzie korzystała z polskiego węgla. Ale ile, gdzie i jak go wydobywać - cisza.

Ten śląski polityczny pejzaż jest dramatyczny, bo wśród tych, którzy mają czelność nas prosić o głos, nie ma ani jednego autentycznego lidera. Są ludzie czasem poważani w swoich lokalnych środowiskach, trafiają się tacy z dorobkiem naukowym, są cenieni lekarze. Ale na miły Bóg! To jest jeszcze mało, żeby przyjść i poprosić o głos kilka milionów ludzi, którzy chcą wiedzieć, czy tu będą pokopalniane zgliszcza, czy tysiące malutkich geszeftów. Ktoś wie, czy trzeba tu zrobić wielkie europejskie centrum lotniczego cargo albo polską krzemową dolinę? Politycy oczywiście nie widzą, że umiejętna gra podatkami pozwala wszystkim naszym sąsiadom - na czele z Węgrami, Czechami, a potem Rumunią - kręcić filmy i zarabiać miliony dolarów na światowej klasy produkcjach filmowych! W tym samym czasie słynne podkrakowskie kopuły w Alwerni zostają niemal zarżnięte podatkami. Na Śląsku nie dorobiliśmy się nikogo, kto patrzyłby na region i mówił, że mamy za progiem genialne zaplecze turystyczne i da się tam ściągać kapitał zdolny budować tak, jak zbudowano najlepsze centra turystyczne w Europie. Nie ma nikogo, kto miałby odwagę i autorytet stanąć przed górnikami i powiedzieć: „Chopy! Tak sie dalij niy do! Ci co wom godajom, że jest inaczej, normalnie wos ciulajom!”. Górnicy ani nie są głupi, ani pazerni. Chcą tylko wiedzieć, co dalej. Dlaczego jednego roku inwestuje się w kopalnię Brzeszcze kilkadziesiąt milionów, a rok później mówi, że to kopalnia od dawna trwale nierentowna? Nie ma też nikogo z autorytetem pozwalającym wskazać wreszcie miejsce szalejącym związkowcom, gotowym grać ręka w rękę z tym, kto akurat obieca więcej. Jak się chcecie panowie bić o robotników, to się finansujcie sami. Ze składek. Bo tu poza związkowcami żyje jeszcze kilka milionów ciężko pracujących ludzi. I oni nie mają najmniejszej ochoty płacić za wasze polityczne rajdy na ich plecach.

Górnicy ani nie są głupi, ani pazerni. Chcą tylko wiedzieć, co dalej.

Całość brzmi jak manifest wściekłego faceta, który naiwnie wierzył, że mu poseł z posłanką zrobią tu eldorado. Pewnie tak można by to czytać, gdyby nie postulat na koniec. Przyszedł czas, w którym mamy pełne prawo żądać od polityków więcej i konkretniej. Pojawienie się partii buntu (których programy w zasadniczej części są tak samo beznadziejne jak pozostałych, zwłaszcza u Kukiza i Korwina) pokazuje, że „wielkim” skończył się kredyt. Kolejnego od nas nie dostaną.

Więc dziś proponuję, żeby się organizować poza polityką. Podjąć lobbing w jego pierwotnym, szlachetnym znaczeniu. Lobbysta to w powszechnym odbiorze szemrany facet z teczką, kupujący za brudny szmal korzystne decyzje. Ja mówię: bądźmy własnymi lobbystami. Bez korupcyjnego smrodu. Mamy rozum, idee i narzędzia. Internet, fejsbuk i wspólnoty. Jak chcemy, żeby nam miasto zrobiło próg zwalniający, bo rozjechanie dziecka przez auto jest tylko kwestią czasu - to się skrzyknijmy i wrzeszczmy prezydentowi pod drzwiami tak długo, aż pęknie i próg zbuduje. A jak chcemy, żeby u nas, na Śląsku, w tym najpiękniejszym miejscu na ziemi, bez polityczno-biurokratycznego bajzlu i oporu urzędasów powstało coś na światową skalę - to się zorganizujmy i powiedzmy rządzącym w twarz: albo to robicie, albo za 4 lata Was nie ma. I bądźmy konsekwentni. Pamięć to potężna broń. Dziś można wybudować piękniejszy Śląsk bez polityków. Bez ich bzdurnych haseł i wydumanych przeszkód. Przyszedł czas, żeby się obudzić! A nagroda może być piękna... Bo jak już przyjadą na otwarcie tego naszego śląskiego centrum świata jacyś posłowie albo senatorowie - to ich pogonimy w cholerę. I zrobimy sobie nasze święto! Czyż to nie piękna wizja...?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!