Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Entuzjaści, pasjonaci, hobbyści

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat arc.
Zwykło się mówić, że reforma samorządowa z początku lat 90. była - spośród wszystkich innych - najbardziej udana. To chyba prawda. Poza decentralizacją władzy - jednak niedokończoną - otworzyła pole dla nowych inicjatyw obywatelskich i sprzyjała odświeżeniu formuły dawnych stowarzyszeń lokalnych.

Dotąd społecznicy z rozmaitych towarzystw pielęgnujących miejscowe tradycje i historię byli - czy chcieli, czy nie chcieli - wplątywani w aparat władzy partyjnej, stanowiąc rodzaj dekoracji i element ideologicznej "nadbudowy". Wystarczy zaglądnąć do dawnych monografii miast i innych opracowań popularnonaukowych, w których łamano proporcje na rzecz XIX- i XX-wiecznej "walki klas", ze szczególnym uwzględnieniem "zdobyczy socjalizmu".

Rzecz jasna, pomniejszano lub wręcz pomijano wątki niemieckie, co sprawiało, że w narracjach dotyczących zwłaszcza wieków XVII i XVIII pojawiały się dotkliwe dziury. Tworzył się pozór, że źródła historyczne z tej epoki były uboższe od średniowiecznych, a przecież to nie mogła być prawda. Po latach można sobie darować lekturę takich książek, a przynajmniej rozdziałów skrajnie zideologizo-wanych. No, chyba że ktoś jeszcze zachował umiejętność czytania "między wierszami" albo potrafi czytać "ze zrozumieniem i wyrozumieniem" - dla autora...

Dzisiaj samorządy i pozostające na ich obrzeżach środowiska regionalistów tworzą rozległy ruch wydawniczy, także promocyjny. Bywa, że jest on delikatnie wspierany przez lokalny biznes, który - poprzez zamie-szczanie reklam albo dotowanie usług poligraficznych - pozwala historykom, zwłaszcza utalentowanym amatorom, na poszerzanie pól aktywności. Oto przypadek pierwszy z brzegu. Z pewnym opóźnieniem dotarłem do poszerzonego wydania monografii Szombierek, jednej z najstarszych dzielnic Bytomia. Jej autor, Józef Larisch - niestety, już nieżyjący - zgromadził doprawdy bogate materiały, dość umiejętnie nimi zarządzając, mimo że przecież nie był zawodowcem, lecz pracownikiem dozoru górniczego w tutejszej kopalni.

Często bowiem mankamentem pasjonatów historii jest nie tyle niedobór wiedzy, co brak umiejętności jej wykorzystania i "sprzedania". Zwykle skutkuje to licznymi powtórzeniami, mieliznami, złamanymi proporcjami między faktami istotnymi i drugorzędnymi, ułomnościami stylu. W tym przypadku tych niedoróbek jest niewiele, bo książka przed wydaniem oddana została w ręce fachowych recenzentów, redaktorów i edytorów.

Autorzy tego pokroju wchodzą w luki pozostawione przez naukowców, dla których te najmniejsze z "małych ojczyzn" są jakby za małe. Amatorzy i pasjonaci uzyskują nawet pewną przewagę, bo gotowi są jednej takiej publikacji poświęcić długie lata pracy, ba, niemal całe życie. Chodziłoby tylko o to, by - jak w przypadku "Historii Szombierek" - nie bać się konfrontacji i konsultacji z profesjonalistami.
Można też - to przypadek Barbary i Adama Podgórskich z Rudy Śląskiej - nie ograniczać się tylko do własnych badań, lecz szukać wsparcia wśród innych dziennikarzy obywatelskich, regionalistów, publicystów i literatów.

To rudzkie małżeństwo ma już bogaty dorobek własny, ale otwiera się także na szersze inicjatywy. Najświeższym dowodem - "Godulowe silva rerum", czyli praca zbiorowa kilkunastu autorów, krążąca wokół postaci Karola Goduli. To w niej po raz pierwszy tak wyraźnie opublikowano dowody na to, że najpewniej tzw. domek Goduli, którego tylko zgliszcza zachowały się przy ul. Bujoczka w Rudzie, wcale nie był miejscem zamieszkania słynnego "króla cynku". Bo to nieprawda, że Godula egzystował jak ubogi mnich. Jak to mogło być, że przez długie dekady popełniano tak wielki błąd? Jak to mo-żliwe, że prawdopodobnie ta-kże legendarna Joanka Gry-czik, czyli spadkobierczyni ogromnego majątku Goduli i późniejsza hrabina von Schaffgotsch, tolerowała taką pomyłkę? Zainteresowanych odpowiedzią na te i inne pytania odsyłam do lektury tej ciekawej książki.

Warto też docenić te pasje, które wchodzą w kulturowe nisze, niemal zupełnie pomijane i zapominane. To przypadek małżeństwa Ireny i Romana Gatysów z Nakła Śląskiego, które stało się ekspertem w dziedzinie śląskiej porcelany. Hobby wzmocnione zostało serią publikacji i okazjonalnymi pokazami czy wykładami. Z tych zbiorów chętnie korzystają profesjonalne instytucje wystawiennicze.

Krzysztof Karwat


*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
*Zielony młody jęczmień najlepszy na odchudzanie. Jak przyrządzić? [WIDEO]
*Górnik Zabrze na dnie. Komu zależy na upadku klubu? Socios Górnik chce go ratować

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!