Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Nawróceni, komandosi i Maryja

Krzysztof Karwat
Szok. Jeden z moich przyjaciół przemówił pod "starym" Muzeum Śląskim. Na alei Korfantego, nie wiedzieć dlaczego tak przemianowanej, skoro dawny patron - Armia Czerwona - był dla historii Katowic też zasłużony. Mój kumpel krzyczał do Rodziny Radia Maryja, by - zdaje się - któregoś z jej członków obronić. Bo zawsze głęboko wierzył w Polskę. Dotąd jednak nie wiedziałem, by - choćby tylko płytko - wierzył w Boga. I stąd ten mój wstrząs mózgu. I to poplątanie języka, które może mi dziś nie pozwolić jasno sprecyzować myśli. Sorry...

Ta pourazowa trauma nie chce mnie opuścić. Ale tli się we mnie nadzieja, że chłop się po prostu nawrócił i nic mi do tego! To prawdopodobne, bo on jest obecnie bardziej stary niż młody, a wiadomo - jak trwoga, to do Boga. Ale żeby tak od razu, na ulicy albo innej alei, i to tak szpetnej, jak ta katowicka, Pana Boga szukać?! Przyznacie, to ekstrawagancja. Znam lepsze miejsca.

Na Górnym Śląsku większość z nich wyznaczono w latach 1890-1910. Są solidne, z czerwonej cegły, budowane w stylu - powiadają uczeni - neogotyckim. To znaczy takim, który nawiązuje do strzelistych aktów wiary, jakie były udziałem niemal wszystkich Europejczyków żyjących w średniowieczu. Owej okropnej epoce, która zrodziła - o, zgrozo! - rodzaj Unii Europejskiej, organizm politycznie zwarty, zjednoczony pod jedną flagą (akurat papieską, nie brukselską), pozbawiony granic i zespolony chorobliwą tęsknotą do wspólnotowej egzystencji. Znakiem tych idei był krzyż ustawiany centralnie niemal pod chmurami. Po prostu - stawiano go na wysokich wieżach świątyń.

Internet to jednak wymysł diabła. Nie, nie zaprzeczajcie. Gdyby nie ten przeklęty wynalazek, nigdy bym się nie dowiedział, co się mojemu przyjacielowi - a zatem pośrednio także mnie - przytrafiło. A tak, przypadek sprawił, niewątpliwie w piekle sprokurowany, że natrafiłem w Sieci na opanowaną przez prawdziwych Aniołów Pokoju stronę, na której obrazki z centrum Katowic stanęły mi w oczach jak żywe. Żywe tylko poniekąd. Bo live mnie tam nie było.

Tak jak nie było tam prawie 300 tysięcy katowiczan ani paru milionów innych mieszkańców województwa śląskiego. Mogło też tam nie być nikogo z przyjezdnych, wszak aleja Armii Czerwonej (albo Korfantego) pozostaje w przebudowie od czasów, gdy ostatni sowieccy tankiści - zapominając w alkoholowym amoku, że mają iść wpieriod na Berlin, a nie samotnie bawić się w Kattowitz - dopalali resztki Rynku. Więc było tak, że gdy mój kumpel pytał zabawnie, czy wszystkie moherowe berety mają na głowach moherowe berety (bo on ma), nikt go wtedy nie słyszał i nie widział.
Wiadomo, tak to już jest w centrum Katowic - tramwaje jeżdżą lub nie jeżdżą, albo jeżdżą w odwrotną stronę, gdyż akurat trzeba to miasto znowu unowocześnić. A hałas i budowlany pył są wszędobylskie. I prędzej wygonisz stąd Prusaka albo innego kolonizatora znad Sprewy czy Wisły, niż się pozbędziesz wsypującego się do czaszki piasku. I pustki.

Czy warto więc pisać o ulicznej demonstracji, której na pustyni katowickiej nikt nie mógł usłyszeć ani zobaczyć? Chyba warto. Obawiam się bowiem, że w połowie września parę nowych manifestacji obrzuci mięsem, błotem, kamieniami i dobrymi radami dla Polski nie tylko gmachy publiczne w Warszawie.

Zdziwiłbym się, gdyby ponownie nie wykorzystano alei Armii Czerwonej (albo Korfantego), bo teraz - jak za dawnych dobrych lat - znowu jest prawie szeroka i do niczego innego się nie nadaje, jak tylko do maszerowania. Liczę więc na przewodniczącego związku Solidarność, że o nas nie zapomni. Wszak to nasz człowiek ze Śląska.

Kiedy inni w stanie wojennym - jak Tusk - "zdradzali naród", on już wtedy wiedział, co ma robić, służąc jako komandos w Syrii (cholera, czy ktoś mi przypomni, z kim to Ludowe Wojsko Polskie trzymało i przeciwko komu wówczas wystawiło swe armaty?). Ale pan przewodniczący może mieć problem, bo prezes patronackiej partii nie życzy sobie, by jego ludzie manifestowali akurat teraz z Solidarnością, lecz by zebrali siły na wspólny marsz z Rodziną, dwa tygodnie później.

Ciekawym, kto zaprosi tego mojego kumpla. Dajcie mu krzyż do ręki. On wprawdzie niewierzący, ale wierny. Pójdzie.
A ty, Stary, nie wahaj się. "Bądź wierny, idź" - jak pouczał Zbigniew Herbert, w którym się kiedyś razem zaczytywaliśmy.



*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!