Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Po nas choćby potop, a na razie „starzy” samorządowcy zostają

Krzysztof Karwat
Karwat: Po nas choćby potop, a na razie „starzy” samorządowcy zostają
Karwat: Po nas choćby potop, a na razie „starzy” samorządowcy zostają Dziennik Zachodni
Mogło być gorzej. PiS poinformował, że jednak nie od razu zostanie zaordynowana dwukadencyjność prezydentów, burmistrzów i wójtów. Zasada ta ma być wprowadzona dopiero po przyszłorocznych wyborach.

Niepokoi, że prawdopodobnie doczekamy się tzw. przedłożenia poselskiego, a nie rządowego, więc obejdzie się bez konsultacji i samorządowcy nie będą mieli nic do gadania. To znamienne, że zręby nowej ustawy przedstawili posłowie z trzeciego szeregu partii rządzącej, nieznani szerszej publiczności, co tworzy pozór, że oto dotarł do nas „głos ludu”, a nie gremiów kierowniczych. A to rozwiązanie, wiążące się z ograniczeniem biernego prawa wyborczego, jest kontrowersyjne i w Europie prawie w ogóle nie stosowane.

Argumenty? Dwukadencyjność miałaby nas uchronić przed nepotyzmem, kumoterstwem i kostnieniem lokalnych układów. Myślenie takie wypływa ze środowisk, które albo mają niewielu przedstawicieli we władzach wykonawczych, albo nie mają ich w ogóle. Ciekawe więc, jak zachowa się na przykład Nowoczesna, która dotąd też sprzyjała przymusowej „wymianie kadr”. Według mnie, to populizm, bo rozhuśtanie karuzeli stanowisk jest czymś jeszcze gorszym. Prezydent miasta, mający świadomość, że i tak będzie musiał (ze swoją ekipą) odejść niezależnie od woli wyborców, chętnie powie: „Po mnie choćby potop!”.

Utrwali się zatem jeden z najcięższych grzechów naszych polityków, czyli planowanie i działanie w rytmie kadencji wyborczych. A przecież wiemy, że procesy inwestycyjne i modernizacyjne muszą być rozkładane na długie lata.

Z zapowiedzi wynika, że w małych gminach skasowane zostaną jednomandatowe okręgi, wprowadzi się zasadę wyborów proporcjonalnych, a nie większościowych i taki system liczenia głosów, który preferuje duże partie. Czy lokalne komitety zdołają się tej presji przeciwstawić i jakie skutki przyniosą zmienione granice okręgów wyborczych? Jeszcze ciekawsze, czy będzie tylko jedna tura wyborów. Na razie ustawodawca milczy, bo trwa kalkulacja: opłaci się czy nie? A pewności nikt mieć nie może, bo nie zawsze wygrywa ten kandydat, który był najlepszy w pierwszym rozdaniu. To niemądry pomysł. Często bowiem po pierwszej turze prowadzi ktoś, kto zebrał 20 - 30 proc. głosów, co zwykle oznacza, że większość poparła innych kandydatów. Miałby więc prezydentem miasta zostawać ktoś, na kogo głosuje ledwie co czwarty wyborca?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!