Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Pomieszana góralsko-śląska krew

Krzysztof Karwat
Jakieś 10 lat temu wójt jednej z gmin powiatu żywieckiego, chcąc wyrazić swe niezadowolenie i wymusić na wojewodzie pieniądze na infrastrukturę, zagroził oderwaniem swych włości od województwa śląskiego. Rzecz jasna, takich uprawnień - do ogłoszenia secesji - ani ten, ani żaden inny wójt, burmistrz czy prezydent nie ma, ale pogróżki zrobiły pewne wrażenie. Nie na wszystkich. Na mnie nie.

Przypominam o tym lokalnym konflikcie z wakacyjnym przymrużeniem oka. Gdyby obecnie - załóżmy, że takie prawo by obowiązywało - ten sam wójt ogłosił referendum, to jestem pewny, że większość górali nie zgodziłaby się na przyłączenie do województwa małopolskiego.

Aż im tak dobrze z Katowicami jako stolicą? Tego nie wiem. Wiem, że wiele czynników wewnętrznych i zewnętrznych bardzo się zmieniło od czasu reformy przeprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka. Proces oddalania się gmin żywieckich od Krakowa i przybliżania się do Górnego Śląska - via Bielsko-Biała - trwa zresztą znacznie dłużej. Właściwie od zakończenia wojny, choć na mapach nie było tego widać.

Historia historią, geografia geografią, a liczą się korekty w świadomości społecznej i gra interesów gospodarczych, widzianych też z perspektywy pojedynczych obywateli. Nikt - rzecz jasna - nie każe Żywczanom nazywać się Ślązakami. Kto rozsądny, nie będzie siłą wpływał na ich tożsamość. Pozostaje jednak wymowa faktów, widocznych gołym okiem, także dla przyjezdnych z innych części kraju, którzy pojawiają się tu w miesiącach wakacyjnych albo "narciarskich".

Rzecz w tym, że nie jest ich tylu, ilu życzyłyby sobie gminy leżące wzdłuż Soły czy Koszarawy. Noclegów jest znacznie więcej niż gości, jeśli uwzględnić od lat opustoszałe "pokoje gościnne", kiedyś masowo nawiedzane przez wczasowiczów z… No właśnie, skąd?

Głównie z miast górnośląskich, bo Kraków od dawna coraz bardziej odwracał się w stronę Tatr i Podhala. Choć to Kraków - już w okresie międzywojennym - "odkrył" Żywiecczyznę. Chętnie zjeżdżali tu arystokraci, pisarze, aktorzy, inteligencja twórcza i bogaci mieszczanie, którzy nie tylko rozsiadali się w karczmach i nie tylko wynajmowali stancje, ale - bywało - kupowali też okazałe domy, zwykle te poniemieckie.

Dawne to czasy, z których prawie nic nie zostało. Gdzieniegdzie tylko zwracają uwagę stuletnie i starsze - murowane bądź drewniane - wille, z kunsztem i smakiem wystawione. Ach, jakże one musiały kontrastować z przysłowiową "biedą małopolską". Chłopi naprawdę żyli tu w nędzy, a w każdym razie - w niedostatku, gnieżdżąc się w zbyt małych chatach, z gromadami dzieci, które trudno było wyżywić.

Po roku 1945 też nie było łatwo. "Najstarsi górale", a raczej ich potomkowie, też dziś wcale niemłodzi, dobrze to pamiętają. Harówa w lasach i na jałowych polach tudzież - na szczęście - nieudane próby upaństwawiania tego, co kiedyś "Habsburgi dali".
W kolejnych dekadach było już lepiej. W latach 50. i 60. zaczęli gromadnie zjeżdżać do żywieckich wsi górnicy i hutnicy. Mieszkali gdzie popadnie. W marnych pokoikach, stodołach i budynkach gospodarskich. W co drugiej chałpie kwitła agroturystyka, choć tego słowa nikt wtedy nie znał. Wszyscy byli zadowoleni.

W góralskich kiesach pojawiały się pieniądze, a w śląskich brzuchach smaczne posiłki, z "prawdziwym" mlekiem, śmietaną i serem. Tegoś normalnie w Peerelu nie uświadczył. Międzyregionalny sojusz robotniczo-chłopski tak bardzo okazał się pożądany, że w konsekwencji na Żywiecczyźnie znajdziesz dziś całkiem sporo małżeństw góralsko-śląskich.

A wcześniej przecież i górale, i Ślązacy niechętnie "mieszali krew" (zresztą do dziś i u jednych, i u drugich w cenie jest etniczna jednorodność). Warto przypomnieć, że te kontakty zdarzały się już wcześniej, w czasie okupacji niemieckiej. Żywiecczyzna też była przyłączona do Rzeszy.

To już wtedy na targowiskach śląskich miast i osad zaczęły pojawiać się góralki z naręczami drewnianych łyżek, chochli i Bóg wie czego jeszcze. I właśnie z tego wspólnego mieszania tymi łyżkami rodziły się potem "pokrojcowane" dzieci…
Kto więc chce się oderwać od Śląskiego? Nie znam takich. Popatrzmy na rejestracje samochodów. Tych z Małopolski "właściwej" (czyli ujętej w obecne granice województw) jest wielokrotnie mniej niż tych z "Katowic i okolic".


*Wybieramy Dziewczynę Lata 2015 ZGŁOŚ SIĘ i ZAGŁOSUJ NA KANDYDATKĘ
*Pożar gigantycznej hali w Zawierciu NOWE ZDJĘCIA I WIDEO
*Deep Sound Music Festival 2015 w Ogrodzieńcu MEGAGALERIA ZDJĘCIOWA
*Przepis na leczo SPRAWDZONY I NAJSZYBSZY
*Co z tym prądem? IKEA, Galeria Katowicka, 3 Stawy oszczędzają na świetle, przemysł wyłącza oddziały
*Erotyczna bielizna i gadżety z Zabrza podbijają rynek w Arabii Saudyjskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!