W kulturze i życiu społecznym remanenty wypadają inaczej. Wprawdzie mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, lecz ileż razy przekonujemy się, że to nieprawda. Za oknem pozaduszkowe klimaty, które nie nastrajają do wychodzenia z domu, tym bardziej że niektóre adresy przestały istnieć, choć słyszę - na przykład - o próbie reanimacji Piastowskiej 1, gdzie przed laty chętnie zaglądałem, bo tutaj mieściła się pracownia katowickiego malarza i grafika Andrzeja Urbanowicza. Nie wiem, czy to się może udać. Gospodarza już przecież nie ma. Atmosfery twórczego napięcia i niespiesznych rozmów, omijających szerokim łukiem to, co łatwe i oficjalne, już chyba nie uda się w tym miejscu przywrócić.
Nie ma już wśród nas także Antoniego Halora, też kiedyś współtwórcy katowickiej grupy Oneiron. To był człowiek wszechstronnie utalentowany i chodzący własnymi ścieżkami, stąd to poczucie, że jego dorobek nie został należycie doceniony, mimo że rodzinne Siemianowice Śląskie starały się o nim pamiętać. Może udałoby się zebrać w jakąś reprezentacyjną całość szkice i eseje Halora, tak zręcznie peregrynującego po dziejach i kulturze Górnego Śląska? Wszyscy skorzystalibyśmy na tym.
Kilkanaście dni temu odszedł redaktor Jerzy Skwara, kiedyś związany z nieco zapomnianym już pismem katolickim "Ład" i paroma innymi instytucjami wydawniczymi, czerpiący ze społecznej nauki Kościoła.
Skwara ukończył katowickie Gimnazjum im. św. Jacka, które we wczesnych latach 50., gdy wypędzono tutejszych biskupów, a wokół panoszył się stalinizm, było oazą wolności i nadziei na przetrwanie fundamentalnych wartości humanistycznych.
Zresztą, ta szkoła wypuściła wielu zacnych i wartościowych absolwentów, choć dość szybko została spacyfikowana.
Zdaje się, że Skwara chodził do tej samej klasy, co późniejszy wybitny szermierz i architekt Wojciech Zabłocki. Można to zresztą sprawdzić, bo Skwara po latach opracował i opublikował monografię swojej szkoły. Przez wiele ostatnich lat był bowiem wydawcą.
Jego prywatna oficyna "Unia", choć niewielka i w tym sensie marginalna, wydała serię niekomercyjnych książek, zwłaszcza z obszaru historii najnowszej, ze szczególnym uwzględnieniem Kresów Wschodnich i II wojny światowej. Tutaj ukazała się potężna kronika wokoło wojennych dziejów Lwowa. To chyba dzieło życia Skwary.
Katowice i Górny Śląsk stały się dziś - niestety - peryferyjnym ośrodkiem wydawniczym, choć od czasu do czasu pojawiają się nowe inicjatywy, lecz zawsze rodzą się obawy o ich trwałość i stabilność. Dlatego każda wyrwa w tym obszarze jest tak bolesna, bo nie ma pewności, czy ktokolwiek zdoła ją czymś zastąpić.
Kiedy myślę o redaktorskich wysiłkach, jakie podejmował Skwara, to dostrzegam w tych działaniach także polityczną odrębność i osobność.
Wmawia się nam, że społeczeństwo jest podzielone na pół, tak jak sugeruje to nam scena partyjno-polityczna. A to nieprawda, bo książki wydawane przez Skwarę nie wpisują się w te podziały. Najlepszym świadectwem kolejne tomy esejów Włodzimierza Paźniewskiego, nie wyłączając "Hotelu Platon", który ukazał się kilka miesięcy temu.
Niepokorne pisarstwo byłego redaktora naczelnego "Dziennika Zachodniego" zupełnie nie mieści się w granicach - zdawałoby się - stabilnych linii politycznych i światopoglądowych sporów. Tkwi poza "układem", choć nie tylko dlatego jest tak wartościowe.
Cóż, teraz Paźniewski stracił swego wiernego wydawcę. I znowu zniknęła drobna, choć istotna wartość w naszym regionie.
Krzysztof Karwat
publicysta
*Wyszedł ze szpitala i zmarł. Zwłoki znaleziono po roku 35 m od szpitala
*Euforia na koncercie Kultu w Spodku [ZDJĘCIA i WIDEO]
*Zmiana opon na zimowe obowiązkowa. ZOBACZ GDZIE i DLACZEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?