Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaśka Sochacka. Najgłośniejsza debiutantka tego roku to "nasza" dziewczyna z Pradeł. "Jeśli czegoś chcesz, to nie ma znaczenia kod pocztowy"

Wiktoria Żesławska
Wiktoria Żesławska
Szymon Bijak
Szymon Bijak
Kaśka Sochacka to najgłośniejsza debiutantka tego roku.
Kaśka Sochacka to najgłośniejsza debiutantka tego roku. Facebook
Z Pradeł, aż po nowojorski Time Square. To właśnie tam można zobaczyć Kaśkę Sochacką, którą wielu z nas pamięta jeszcze z Mam Talent w roku 2010. Łamie stereotypy, pokazuje, że można wszystko, a to przecież jeszcze nie koniec. Z Kaśką i o Kaśce – o karierze, o Pradłach, o świętach.

Kaśka Sochacka to "nasza" dziewczyna z Pradeł. Poznajcie jej historię

W 2010 roku skromna dziewczynka o imieniu Kasia wystąpiła w programie Mam Talent. W 2021 roku wciąż skromna, wciąż Kasia, lecz z wieloma sukcesami na koncie pojawiła się na kanapie Kuby Wojewódzkiego. Dziennikarz nie zapomniał wspomnieć o wyjątkowo małej miejscowości, gdzie jak powiedział – nie dało się zagrać nawet w tysiąca. Kaśka Sochacka, obecnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych wokalistek pochodzi z Pradeł (pow. zawierciański). Czy przeszkodziło jej to w dotarciu na szczyt?

- Wydaje mi się, że jeśli czegoś chcesz, to nie ma znaczenia kod pocztowy, tylko twoja motywacja i siła konkretnego marzenia. Na pewno, gdybym w latach 90-tych wychowywała się w dużym mieście, to szybciej mogłabym tą swoją zajawkę przekuć w obcowanie z muzyką, ale z drugiej strony, może ta „małomiasteczkowość” jest jakiś atutem, czymś, co mnie ukształtowało. Dorastanie w małej miejscowości miało swoje oczywiste minusy, ale gdybym miała sobie zaplanować życie raz jeszcze, to niczego bym nie zmieniła - mówi, w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim", Kaśka Sochacka.

Niedawno mogli ją zobaczyć nawet mieszkańcy Nowego Jorku – jej twarz pojawiła się na billboardzie na NY Time Square. Na co dzień, podróżuje po całym kraju śpiewając dla tysięcy fanów. Wciąż jednak, jak mówi, pamięta i z uśmiechem na twarzy wraca do maleńkich Pradeł.

- Za każdym razem kiedy wracam do domu, czuje spokój. Czas zwalnia a ja staram się nacieszyć każda chwilą z rodziną. W ciągu ostatniego roku wyjątkowo rzadko miałam chwile wolnego, ale jeśli tylko miałam, to zawsze wplatałam gdzieś przyjazd do Pradeł. Lubię Pradła. Każde miejsce kojarzy mi się z dzieciństwem, z czymś dobrym, z wieczornymi spacerami z mamą, z pierwszymi przyjaźniami i zauroczeniami, z pierwszą jazdą na rowerze i grą w piłkę z kolegami na ulicy. Nie ma na Jurze miejsca, które byłoby mi bliższe niż moje Pradła - wspomina.

W tym roku Kaśka wydała dwa albumy. Każdy z nich cieszył się ogromnym zainteresowaniem jej fanów. Mówią o tym wyświetlenia, liczba odsłuchów w serwisach streamingowych czy frekwencja na koncertach. Co ciekawe, na występach Kaśce zdarza się spotkać swoich sąsiadów z Pradeł!

- Zdarzyło mi się w wakacje, że po koncercie moja sąsiadka zrobiła sobie ze mną zdjęcie. Było to bardzo urocze, bo oczywiście mamy sporo wspólnych zdjęć, choćby z dzieciństwa, ale ona tak się spłakała na tym koncercie, ze koniecznie chciała uwiecznić ten dzień - opowiada.

Jak to wszystko się zaczęło? Wspomina, że jej rodzina żyła muzyką, co zaowocowało pasją, ale jak się okazało, także talentem. Z małych Pradeł, stała się gwiazdą wielkiej skali, na co dzień mieszkającą w zupełnie innych okolicznościach, niż kiedyś. Podobnie jak czas w rodzinnej okolicy, docenia także życie w dużym mieście.

- Miasto, ze swoją dynamiką i dostępem do wielu atrakcji jest kuszące. Lubię to. Śpiewam o tym w piosence „Porzucić”. Każdy jednak chyba potrzebuje czasem wziąć głęboki oddech i zwolnić. Wtedy marze o moim domu rodzinnym. Jak w nim jestem jednak zbyt długo, to brakuje mi tego ciągłego ruchu, pracy i wyzwań, wiec wracam. I tak w kółko - mówi Kaśka.

"Kaśka jest idealnym dowodem na to, że trzeba walczyć o swoje"

„Najwolniejsza kariera ostatnich lat” - napisał Kuba Wojewódzki na Instagramie w treści posta, w którym zapowiedział udział Kaśki Sochackiej w swoim programie. W tym zdaniu jest sporo prawdy. Aby autorka utworu „Wiśnia” znalazła się w miejscu, w którym obecnie się znajduje, musiało minąć sporo lat. Droga była kręta i zawiła.

Kaśka występowała w popularnych programach talent-show. Może nie wygrała, ale nie zamierzała rezygnować ze swoich marzeń. Po prostu, odłożyła je w czasie i wierzyła, że w końcu los się do niej uśmiechnie. Co jakiś czas o jej poczynaniach można było słyszeć, choć pewnie wielu z nas nawet nie miało takiej świadomości. W 2017 jej kompozycja „Trochę tu pusto” wykorzystano w zapowiedzi serialu „Zawsze warto”, który był emitowany na antenie Polsatu.

Pierwszy, tak naprawdę, namacalny ślad zostawiła w 2019. Pod koniec roku ukazała się jej EPka zatytułowana „Wiśnia”, która została wydana przez wytwórnię Jazzboy Records, czyli tej samej, dzięki której na szerokie wody wypłynął kilka lat wcześniej Kortez. I później już jakoś poszło z górki. Jej utwory pojawiały się na antenie m.in. Radiowej Trójki. Jak się okazało: spodobały się słuchaczom. Na tyle. że 17 stycznia 2020 wspomniana kompozycja znalazła się na samym szczycie kultowej Listy Przebojów. To był pewnego rodzaju przełom.

Później jednak, niestety, nastała pandemia koronawirusa, która uprzykrzyła życie artystom. Swoich wydawnictw nie mogli odpowiednio wyeksponować, a koncerty zostawały odwoływane. O ile wykonawcy, którzy na rynku byli od lat, mieli wyrobioną pozycję i łatwiejsze dojście do swoich słuchaczy, to z pewnością debiutanci – tacy jak Kaśka Sochacka – musieli poczekać na lepszy moment. Taki nastąpił w marcu 2021 – właśnie wtedy na półkach sklepowych pojawił się jej debiutancki album „Ciche dni”, który dotarł do piątego miejsca listy sprzedaży. To wynik, który zdecydowanie mógł napawać optymizmem. Swoją twórczością idealnie trafiła w gusta w naszym kraju.

- W Kaśce Sochackiej czuję takie połączenie tego, co najlepsze w Kortezie i Ani Dąbrowskiej. Podobnie jak u nich, mamy do czynienia ze smutnymi utworami o związkach, miłości, rozstaniach, czyli rzeczach i emocjach, które są każdemu bliskie. Dlatego kiedyś wielką popularnością cieszyły się Kasia Kowalska czy Edyta Bartosiewicz – to artystki, które w swoich piosenkach nieustannie przeżywają trudne emocje - tłumaczy Rafał Samborski, współpracownik działu muzycznego Interii. - Rozmawiałem nie tak dawno z moją przyjaciółką, która zdradziła mi, że słuchała „Cichych dni” w momencie, kiedy przechodziła przez kiepski okres w swoim życiu. Dzięki temu czuła bliskość z utworami. I wydaje mi się, że twórczość Kaśki Sochackiej ma w sobie to coś, co sprawia, że najchętniej odtworzysz ją w momencie kryzysu, kiedy chcesz, aby muzyka w jakiś sposób cię wspierała.

Dziennikarze muzyczni podkreślają, że nie mamy do czynienia z niesamowicie oryginalną propozycją, ale… - Później jednak następuje ten moment, kiedy wszystkie te elementy mają ze sobą współgrać. I jest to na tyle ze sobą spójne wewnętrznie, że to działa. Dodajmy do tego naturalność – nikt nie zarzuci Kaśce, że stoi za nią sztab ludzi wymierzających co do milimetra każdy krok jej kariery. Chociaż żyjemy w takich czasach, gdzie autentyczność jako wartość się zdewaluowała, to ostatecznie zawsze okazuje się ogromnym plusem dla artysty - wyjaśnia Samborski.

Jeśli myślimy o debiutantach w 2021, w pierwszej kolejności na myśl przychodzi właśnie Kaśka Sochacka. Zresztą wygrała ona trzecią odsłonę plebiscytu „Sanki” organizowanego przez „Gazetę Wyborczą”, w którym dziennikarze wskazują najciekawsze nowe twarze polskiej sceny muzycznej.

- Moim zdaniem kluczem do sukcesu, oczywiście poza talentem, było po prostu szczęście. Albo w końcu szczęście, bo debiutancka płyta powstawała w bólach przez ponad pół dekady - nie ma wątpliwości Kamil Wróblewski, dziennikarz i szef muzyczny radia TOK FM.

Dwa wydawnictwa, występ na głównej scenie Męskiego Grania, koncerty w coraz większych salach. Nie mogła ona w tym roku narzekać na nudę.

- Na pewno Kaśka jest idealnym dowodem na to, że trzeba walczyć o swoje i nie można się poddawać. To przykład dla innych starających się wydać swoją płytę. Trzeba mieć talent, ale bez szczęścia i cierpliwości ani rusz - dodaje Kamil Wróblewski.

Podobnego zdania jest Rafał Samborski. - Jeżeli Kaśka dalej będzie tworzyć takie utwory, jak teraz, to zawsze znajdzie swoich odbiorców. Być może w tym momencie przeżywamy jakiś szczyt jej popularności – kto wie? Myślę jednak, że przez uniwersalność emocji, o jakich opowiada, niezależnie od tego, co się wydarzy, i tak odnajdzie własne miejsce. Nawet jeśli nie przebije się do tej najwyższej ligi mainstreamowej, nie będzie występować na wielkich festiwalach, to będzie miała swoich odbiorców, bo na tego typu muzykę potrzeba będzie zawsze.

Dokładnie 17 grudnia wokalistka zagrała ostatni koncert w ramach „Ciche dni tour”. Po tak intensywnym czasie, pora na świąteczny odpoczynek. Jak przyznaje Kaśka, w tej kwestii, jest wierna tradycjom.

- Nie będę oryginalna. Lubię dzień wigilii, te wszystkie porządki, gotowania, sprawdzanie czy farsz jest doprawiony, a barszcz wystarczająco kwaśny - mówi Kaśka.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo