Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa rybnicka. Była wiosna. Od maja trwało trzecie powstanie śląskie. Rybnik praktycznie był w polskich rękach

Marek Szołtysek
Zdjęcie rybnickiego dworca kolejowego po eksplozji dnia 22 czerwca 1921 roku. I pomyśleć, że dzisiaj tak wygląda Mariupol i inne ukraińskie miasta
Zdjęcie rybnickiego dworca kolejowego po eksplozji dnia 22 czerwca 1921 roku. I pomyśleć, że dzisiaj tak wygląda Mariupol i inne ukraińskie miasta ARC
Działo się to w Rybniku. Od maja trwało trzecie powstanie śląskie, w którym ludzie zaangażowani po polskiej stronie tego konfliktu, chcieli przyłączenia możliwie największej części Górnego Śląska do Polski. Od pierwszych dni maja Rybnik praktycznie był już w polskich rękach. Wśród ludzi czuło się jednak zdenerwowanie - pisze na łamach Dziennika Zachodniego Marek Szołtysek, historyk i znawca Śląska.

Wszyscy zadawali sobie pytanie co będzie, gdy miasto pozostanie w Niemczech albo gdy przejdzie po Polski. Największy stres przeżywali ci, którzy publicznie deklarowali się po niemieckiej albo po polskiej stronie. Przykładowo za Polską byli rodowici rybniczanie jak Alojzy Prus, ale też rybniczanie przyjezdni jak - Władysław Weber – z Wielkopolski albo Artur Trunkhardt – pochodzący z niemieckiej Westfalii. Za Niemcami zaś byli niemieccy urzędnicy – co oczywiste - ale też rodowici rybniczanie, jak rzeźnik Jerzy Nowak albo fryzjerka Gryjta Krautwurst. Właśnie w tej nerwowej atmosferze doszło do wielkiej eksplozji pociągu na torach koło rybnickiego dworca kolejowego. Tak opisuje to wspomniany już Trunkhardt w książce „Dzieje miasta Rybnika” z 1925 roku: „Dnia 22 czerwca 1921 roku około godziny 6.30 był Rybnik świadkiem wielkiej katastrofy wybuchowej. Na torze 19 koło tutejszego dworca znajdowały się cztery wagony zawierające materiały wybuchowe. Jego personel został dosłownie zmiażdżony. Wszelkie szyby okien wystawowych ze sklepów oraz szyby w domach zostały pod naporem powietrza stłuczone. Dach budynku gimnazjalnego został zupełnie odkryty /…/”. Szkody odniósł też kościół św. Antoniego, co opisuje ks. Emil Drobny w książce „Kościół św. Antoniego” z 1931 roku: „/…/ W kościele wyleciały wszystkie okna, dach został do połowy zniesiony, architektoniczne części zniszczone. /…/ Zamknięto kościół, gdyż spadające cegły zagrażały życiu przechodzących/…/”.
Kto był winny tej eksplozji? Jedni twierdzili, że był to po prostu nieszczęśliwy wypadek albo nieuwaga obsługi pociągu, jadącego z dynamitem do okolicznych kopalń. Może ktoś z nich zaprószył ogień od papierosa? Tego jednak nie rozstrzygnięto, bo cała załoga zginęła a ratownicy nie byli nawet w stanie ustalić, czy ofiar było siedem czy osiem. Natomiast z braku konkretnego winnego, Polacy i Niemcy nawzajem podejrzewali siebie o sabotaż. Przykładowo znamy opinię Niemców, którą przekazał nam w swej książce Drobny: „/…/ Zarząd kościoła św. Antoniego, by zebrać potrzebne do naprawienia szkód fundusze, zwrócił się z prośbą o wsparcie do kopalń na terenie rybnickim, ale spotkał się wszędzie z odmową. Natomiast Śląski Wydział Pomocy Doraźnej - jeszcze wtedy organ władzy niemieckiej - odpisał cynicznie: Nie posiadamy na taki cel funduszów i polecamy zwrócić się do organizatorów powstania /…/”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera