Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Juliance 1976. "Takie wycie, nie do porównania z czymkolwiek, tych rannych". Relacja naocznego świadka tragedii

Tomasz Szymczyk
Pierwsza strona „Dziennika Zachodniego” z 4 listopada 1976 r. Katastrofa w Juliance to mały tekst w rogu. Ważniejsze były wizyta premiera CSRS czy fotoreportaż z wizyty w ZSRR
Pierwsza strona „Dziennika Zachodniego” z 4 listopada 1976 r. Katastrofa w Juliance to mały tekst w rogu. Ważniejsze były wizyta premiera CSRS czy fotoreportaż z wizyty w ZSRR Karina Trojok
3 listopada 1976 roku około godziny 2.05 na stacji kolejowej Julianka koło Częstochowy doszło do katastrofy kolejowej. Zginęło 26 osób (20 na miejscu, 6 zmarło w drodze do szpitala), dalszych 120 zostało rannych (z czego 16 trwale okaleczonych). 42 lata po tej katastrofie redakcja DZ otrzymała list.

Byłem wtedy w podróży z Radomia do Wrocławia. W Radomiu wsiadłem do ostatniego wagonu, ale przeszedłem do przedostatniego. Ten ostatni był mocno „zapakowany”. Nie było nawet miejsc stojących - pisze Józef Kubiak i dodaje, że w przedostatnim znalazło się nawet siedzące. - Tuż przed katastrofą nie drzemałem, pociąg powoli się cofał. Żartowaliśmy sobie, że wracamy. Wtedy zdarzyło się, że rzucało tym naszym wagonem na wszystkie strony. Zdążyłem chwycić za rurkę bagażnika, to mi pomogło wyjść bez szwanku. Obok dziewczyna płakała z bólu i nie mogła się ruszyć. Zeskoczyłem dosyć przytomnie, nie trzymając się wagonu - widziałem przechylony słup trakcji elektrycznej.

To, co zobaczyłem, do dzisiaj mam w pamięci. Ostatni wagon „naskoczył” na lokomotywę z tyłu, był pogięty w harmonijkę, i skrócony. Wnętrze wagonu było ściśnięte do 1/3. Przebiegłem wzdłuż pociągu, wołałem, czy jest lekarz, pytałem o opatrunki. Wkrótce uzbierałem reklamówkę (lub coś podobnego) opatrunków. Szybko ktoś coś pomagał, młodzi ludzie weszli do wagonu wydobywać poszkodowanych.

Takie wycie, nie do porównania z czymkolwiek, tych rannych, do dziś pamiętam. Układaliśmy tych ludzi na bocznym torze, wkrótce pojawiły się karetki pogotowia. Na stacji było ciemno, w tym ferworze potknąłem się o coś, nie pamiętam, to była ręka, a może głowa - oddzielone od ciała. Mężczyzna około 50. prosił mnie, abym mu dał pić, dosyć przytomnie, rozpoznał mój mundur - byłem wtedy podchorążym rezerwy, zanim coś znalazłem, umilkł. Na tych torach, ułożonych na oparciach siedzisk, na drzwiach do przedziałów, zostało na stacji 19 ciał, tyle naliczyłem. Po powrocie do mojej szkoły - WSOWInż, dowódca kompanii najpierw mnie opieprzył za spóźnienie, później wysłuchał, później dowódca batalionu i na koniec komendant szkoły płk Barszczyński.
Proszę innych uczestników o wspomnienia. A może ktoś ma zdjęcia? Poproszę - pisze uczestnik tamtych zdarzeń sprzed lat.
Informacja o wypadku kolejowym w podczęstochowskiej Juliance w „Dzienniku Zachodnim” z 4 listopada 1976 roku to ledwie kilkanaście zdań w rogu strony. Zupełnie inaczej niż dzisiaj. Teraz katastrofie kolejowej, w której zginęło ponad dwudziestu pasażerów, poświęcono by przynajmniej kilka pierwszych stron gazety. Julianka to niewielka miejscowość w gminie Przyrów w powiecie częstochowskim. Jej centrum stanowi stacja kolejowa, jedna z wielu na linii Częstochowa - Kielce.

Jest 3 listopada 1976 roku około godziny 2 w nocy. Na dworze mgła, temperatura jest bliska zeru. Około godziny drugiej przez stację przejeżdżają dwa pociągi w kierunku Częstochowy: pierwszy z Lublina do Wrocławia, drugi z Krakowa do Gdyni. Skład do Wrocławia przejechał przez stację bez zatrzymania i ruszył w kierunku Częstochowy. Niedługo potem na stację wjechał pociąg do Gdyni, który stanął pod semaforem wyjazdowym, oczekując na wolny szlak. Skład, który wcześniej minął stację, zaczął wspinać się na wzniesienie, z nieustalonych przyczyn - jak pisaliśmy - cofnął się jednak do Julianki. Nie zatrzymał się i z całą siłą uderzył w przód pociągu do Gdyni.

- Obudził mnie nagły huk. W następnej chwili usłyszałem krzyki i nawoływania o pomoc. Wybiegłem na tory. Zorientowawszy się w sytuacji, pospieszyłem do dyżurki i stamtąd telefonicznie zaalarmowałem o pomoc - mówił DZ kolejarz Henryk Koszyka, mieszkający tuż przy semaforze wyjazdowym ze stacji w kierunku Częstochowy. - Zanim nadjechały karetki pogotowia, wspólnie z pasażerami zorganizowaliśmy pierwszą pomoc. Poza Tadeuszem Szymankiem, również pracownikiem kolejowym tej samej stacji, najofiarniej pierwszej pomocy udzielili dwaj marynarze, jeden lotnik i kilku żołnierzy z WOP, którzy jechali tymi pociągami. Pozostaną wraz z innymi bezimiennymi bohaterami tych kilku godzin, w czasie których karetki Pogotowia Ratunkowego z województw częstochowskiego, katowickiego i kieleckiego odwoziły rannych.

- Zaśnięcie obu maszynistów było główną przyczyną wypadku. Były też inne przyczyny. Młodszy maszynista był nietrzeźwy i prowadził pociąg bez nadzoru starszego. Nie mieli nadzoru z lokomotywowni w Dęblinie. Błędy ludzi były przyczyną tego wypadku. Tu zawiodło kilka osób: nie tylko dwaj maszyniści, ale i dwaj konduktorzy oraz kierownik pociągu. Mogli zareagować na cofanie pociągu, złapać za hamulec i zatrzymać pociąg - wspominał na łamach DZ Marek Bednarczyk, były okręgowy inspektor bezpieczeństwa kolejowego.

Maszynista pociągu lubelskiego i jego pomocnik stanęli przed Sądem Wojewódzkim w Częstochowie. Obu mężczyznom wymierzono karę 11 lat pozbawienia wolności, na 2 lata skazano też dyspozytora lokomotywowni. Po apelacji do Sądu Najwyższego zmniejszono maszynistom karę do 7 lat więzienia, a trzeciemu skazanemu wyrok zawieszono na 4 lata.

Po rewizji nadzwyczajnej wniesionej przez prokuratora generalnego Sąd Najwyższy zmienił wyrok dla maszynistów na 9 lat pozbawienia wolności. Zmienił kwalifikację czynu z działania umyślnego na nieumyślne, bo sami sprawcy byli narażeni na bezpośrednie skutki katastrofy.

Otwarcie Galerii Libero w Katowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo