Krzysztof Król, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego i przewodniczący komisji badającej przyczyny i przebieg katastrofy w kopalni Pniówek w Pawłowicach, więcej na temat donosu nie chciał mówić. Powiedział jedynie, że ,,nie powiadomiono o niczym dotyczącym bezpośrednio katastrofy”.
Zapytany o sprawę domniemanego przekroczenia czasu pracy przez górników na Pniówku, Krzysztof Król również nie odpowiedział.
- Na tym etapie nie chciałbym jednoznacznie się wypowiadać - mówił.
Zagrożenie wciąż jest
Członkowie komisji we współpracy z policją próbują odtworzyć tragiczne wydarzenia „sekunda po sekundzie”. Dużym wsparciem są tu możliwości techniczne mundurowych, którzy przekazują gotowe stenogramy WUG-owi. Mają oni „trochę większe możliwości oczyszczenia szumów”. Jak poinformował wiceprezes Król, do uporządkowania jest około 1000 rozmów.
Otwarcie rejonu i przeprowadzenie wizji lokalnej jest konieczne, aby zakończyć w przyszłości prace komisji. Na to jednak szybko się nie zanosi, ponieważ temperatura w otamowanym rejonie jest wysoka.
- Nic nie wskazuje, żeby to było bardzo szybko. Podawana jest i woda, i azot. Daje to rezultaty, ale nie w takim stopniu, aby uznać, że pożar jest wygaszony, i żeby można było tam bezpiecznie wejść - poinformował przewodniczący komisji.
Według jego informacji atmosfera w otamowanym rejonie składa się w 70 proc. z metanu, w 30 proc. z azotu i śladowych ilości tlenu. Najwięcej wybuchów było tuż po drugim z nich, zanim całkowicie nie został otamowany groźny rejon. Przesłuchano także świadków zdarzenia (śledczy wraz z przedstawicielem WUG) - dotychczas około 40 osób, choć to nie wszyscy, z którymi chciano porozmawiać.
Komisja zabezpieczyła także urządzenia górnicze i będzie je sprawdzać, jednak niestety „większość z nich pozostaje w rejonie zamkniętym”.
Krzysztof Król poinformował również, że wiele informacji z pracy komisji jest na razie utajnionych i będzie można je przedstawić opinii publicznej dopiero po zakończeniu prac. Z wyników jej prac będzie mogła korzystać prokuratura w swoim śledztwie.
Komisja bez wątpliwości
Do komisji badającej sprawę katastrofy dołączył Józef Kasper - dyrektor Głównej Stacji Ratownictwa Górniczego w Ostrawie-Radwanicach i ratownik górniczy z 30-letnim doświadczeniem. Jego dodatkowym atutem ma być niezależność, by „zniwelować nierzadko bezpodstawne oskarżenia opinii publicznej”.
Jak podkreślił Król, nie ma wątpliwości co do obecności w składzie komisji profesora Nikodema Szlązaka. Przypomnijmy, że jego syn, Łukasz Szlązak jest dyrektorem „Zofiówki” - jednej z kopalń należących do JSW. WUG nie widzi w związku z tym żadnego konfliktu interesów, dlatego Nikodem Szlązak będzie dalej brał udział w pracach w komisji.
- Nie ma podstaw, aby podważać wiarygodność profesora - podkreślił Krzysztof Król.
Według wiceprezesa WUG, trudno o lepszego specjalistę w dziedzinie zagrożenia metanowego. Dodał, że branża górnicza jest dość wąska, a inni członkowie komisji „są na pensji w Jastrzębskiej Spółce Węglowej”. Przewodniczący pytał retorycznie, czy ich wiarygodność też trzeba podważyć.
- Pokażcie mi jakiegokolwiek naukowca z branży górniczej, jakiekolwiek specjalności, który by dla któregoś przedsiębiorcy węglowego nie robił jakichkolwiek opracowań - mówił do dziennikarzy.
Przypomnijmy, że do katastrofy w KWK Pniówek doszło 20 kwietnia br. W wyniku wybuchów metanu życie straciło tam dziewięciu górników i ratowników górniczych, a siedmiu osób do tej pory nie udało się odnaleźć.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
Sonda - Czy Polacy chcą amerykańskiej elektrowni atomowej w Polsce?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?