Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katowice. Martwy mężczyzna leżał na dworcu 7 godzin. Dlaczego w Katowicach nie ma lekarza koronera?

Szymon Karpe
Szymon Karpe
Przez 7 godzin w stolicy województwa śląskiego nie znaleziono lekarza uprawnionego do wydania karty zgonu, w związku z czym zwłoki leżały na chodniku pilnowane przez patrol policji.
Przez 7 godzin w stolicy województwa śląskiego nie znaleziono lekarza uprawnionego do wydania karty zgonu, w związku z czym zwłoki leżały na chodniku pilnowane przez patrol policji. 112 Katowice Służby Ratunkowe/Wikoria
Ciąg dalszy bulwersującej sprawy ze środy. 16 października wczesnym rankiem na dworcu PKP w Katowicach z wózka inwalidzkiego osunął się starszy mężczyzna, który niedługo po tym zmarł. Przez 7 godzin w stolicy województwa śląskiego nie znaleziono lekarza uprawnionego do wydania karty zgonu, w związku z czym zwłoki leżały na chodniku pilnowane przez patrol policji. Dlaczego trzeba było czekać wiele godzin na ich zabranie? Dlaczego w Katowicach nie ma lekarza koronera?

Policjanci 7 godzin pilnowali zwłok leżących na chodniku

Do zdarzenia doszło w minioną środę 16 października po godzinie 6:00 w podziemnej części dworca PKP w Katowicach przy przystanku autobusowym nr 3. 60-letni mężczyzna, poruszający się na wózku inwalidzkim, osunął się z wózka na ziemię. Wbrew wcześniejszym i nieuprawnionym doniesieniom medialnym oraz komentarzom w przestrzeni internetowej, obecni na miejscu świadkowie zareagowali, a jedna z przebywających na dworcu mieszkanek od razu wykręciła numer alarmowy 112. Dyspozytor wysłał na miejsce zgłoszenia zespół pogotowia ratunkowego.

Po szybkim przybyciu na miejsce ratownicy i pielęgniarka próbowali uratować mężczyznę. Przez około 30 minut trwała akcja resuscytacji serca, która niestety nie przywróciła czynności życiowych 60-latka, a mężczyzna zmarł. O śmierci poinformowano policję, która po dotarciu na dworzec od razu rozpoczęła procedurę skontaktowania się z lekarzem mającym uprawnienia do wystawienia karty zgonu. Pomimo że ratownik medyczny ma uprawnienia do zakończenia akcji w momencie, gdy dalsze działania ratunkowe nie mają sensu, zgodnie z obowiązującym w Polsce przepisami nie ma on jednak uprawnień do wydania karty zgonu, nawet w takich przypadkach jak ten z ubiegłej środy. Taki dokument może wydać jedynie lekarz. W konsekwencji, na dotarcie uprawnionego lekarza czekano aż 7 godzin. W tym czasie zwłoki mężczyzny leżały przykryte folią i zasłonięte parawanem, a cały dyżur dwuosobowego patrolu policji minął na ich pilnowaniu.

- Kontaktowaliśmy się z dwunastoma katowickimi przychodniami, zaczynając od tej najbliższej. Prosiliśmy o przysłanie na dworzec lekarza, który stwierdziłby zgon mężczyzny, co pozwoliłoby na zabranie jego ciała z dworca. Niestety, żaden lekarz się nie znalazł. Dopiero o godz. 13.20 przyjechał lekarz, który formalnie stwierdził zgon. Wtedy w ciągu 10 minut przyjechał samochód zakładu pogrzebowego, który zabrał zwłoki - mówi oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Katowicach Agnieszka Żyłka.

Dlaczego w Katowicach nie ma lekarza koronera?

Dlaczego przez 7 godzin w stolicy województwa śląskiego i mieście liczącym ponad 300 tysięcy mieszkańców nie znalazł się żaden lekarz, który dotarłby na dworzec szybciej, wystawił kartę zgonu i umożliwił transport zwłok do zakładu pogrzebowego? To pytanie od środy zadaje sobie wielu mieszkańców Katowic. Według informacji przekazanych przez oficer prasową Komendy Miejskiej Policji w Katowicach wynika, że przychodnie, z którymi kontaktowali się funkcjonariusze (kilkukrotnie z każdą z nich), albo nie miały uprawnionego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, albo jedyny tego dnia lekarz POZ w pierwszej kolejności zajmował się pacjentami i nie mógł opuścić miejsca pracy.

W niektórych miastach, m.in. w sąsiadujących z Katowicami Gliwicach czy Tychach, funkcjonuje lekarz koroner, czyli lekarz medycyny sądowej, uprawniony do wydania karty zgonu w nagłych sytuacjach. I tak Centrum Ratownictwa Gliwice ma podpisaną umowę ze Szpitalem Miejskim nr 4 na okoliczność potrzeby pilnej obecności lekarza medycyny sądowej. W Tychach również Wydział Zdrowia Urzędu Miasta podpisał kilka lat temu podobną umowę, a tyscy policjanci w razie potrzeby kontaktują się z lekarzem koronerem. W Katowicach taka instytucja, niestety, nie funkcjonuje, mimo że już w 2016 roku - przy okazji podobnego zdarzenia, jak to na dworcu PKP - Pełnomocnik Terenowy Rzecznika Praw Obywatelskich w piśmie do prezydenta Katowic doradzał, aby rozważyć powołanie powiatowego koronera.

W komunikacie z dnia 2 czerwca 2016 roku na stronie BIP Rzecznika Praw Obywatelskich czytamy:

- W odpowiedzi Prezydent Miasta Katowice poinformował RPO, że Miasto Katowice nie ma wyznaczonej osoby/placówki do pełnienia usług polegających na stwierdzaniu zgonu osób zmarłych w granicach administracyjnych Miasta w sytuacjach, gdy nie ma lekarza zobowiązanego do stwierdzenia zgonu. Miasto stara się jednak ustalić właściwe sposobu postępowania oraz oceny podstawy do wydatkowania środków publicznych z tego tytułu, mając na uwadze obowiązujące przepisy.

W pytaniach skierowanych do rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach zapytaliśmy, dlaczego Katowice nie zatrudniają lekarza uprawnionego do stwierdzenia zgonu i wystawienia karty zgonu, czy w mieście jest jakakolwiek procedura na wypadek podobnych zdarzeń, kto zdaniem miasta odpowiada za sytuację ze środy 16 października oraz jakie działania podjęto od 2016 roku, kiedy to Pełnomocnik Terenowy RPO zwracał Katowicom uwagę na problem procedury w przypadku nagłego zgonu na ulicy oraz doradzał powołanie lekarza koronera. Z udzielonej odpowiedzi nie dowiedzieliśmy się niestety niczego poza tym, że miasto czeka na ustawę.

- Dzisiaj nie ma podstawy prawnej do tego, by samorząd zatrudnił koronera. Od kilku lat trwają prace na poziomie rządowym nad ustawą, która ma regulować te kwestie, jako miasto braliśmy nawet udział w konsultacjach i przesłaliśmy uwagi. Liczymy, że niebawem zakończą się prace nad jej zapisami, a następnie zostanie uchwalona - odpowiedziała rzecznik prasowa Urzędu Miasta w Katowicach, Sandra Hajduk.

Wydanie karty zgonu określają przepisy z...1959 roku

Projekt, o który chodzi, powstał pod koniec listopada 2019 roku, ale jak do tej pory nie trafił pod głosowanie w Sejmie. Dziewiętnastostronicowy projekt "ustawy o stwierdzaniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów" przewiduje m.in. przyznanie uprawnień do wydania karty zgonu koronerom powoływanym przez właściwego wojewodę oraz kierownikowi zespołu ratownictwa medycznego. Z pewnością odciążyłoby to pracę lekarzy POZ i prawdopodobnie pozwoliło unikać takich sytuacji, jak ta z katowickiego dworca.

Na konieczność aktualizacji przepisów w temacie wydawania karty zgonu zwraca również uwagę Śląska Izba Lekarska, którą poprosiliśmy o komentarz.

- Środowisko lekarskie czeka na zmianę anachronicznych przepisów z 31 stycznia 1959 roku, które w takich przypadkach obowiązują. Sytuacja z katowickiego dworca pokazuje potrzebę wdrożenia zmian systemowych i obligatoryjnego istnienia funkcji koronera - mówi Alicja van der Coghen, rzecznik prasowa Śląskiej Izby Lekarskiej.

Trudno jednak nie zauważyć, że - w przeciwieństwie do Katowic - samorządy innych miast znajdują podstawę prawną do zatrudnienia koronera, bądź wdrożenia innej procedury na ewentualność nagłej śmierci ulicznej już w obowiązujących przepisach. Obecnie procedurę wydania karty zgonu opisują Ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 roku oraz rozporządzenia ministra zdrowia (po 1989 roku w przedmiotowej sprawie wydano 3: w 2001, 2006, i 2015 roku).

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera