Szlak Śląskiego Bluesa 2022
Pierwszy odszedł ten operujący głosem, kilka lat później ten operujący niskimi dźwiękami, a kilka miesięcy temu ostatni z trójki -ten z gitarą.
Orkiestra Szlaku Śląskiego Bluesa pamięta doskonale każdego z nich i tegoroczny koncert postanowiła poświęcić właśnie im ― trójce przyjaciół w czarnych kapeluszach ― Andrzejowi Urnemu, Ryśkowi Riedlowi i Jerzemu „Kawie” Kawalcowi.
7 października w instytucji Katowice Miasto Ogrodów twórcy Szlaku Śląskiego Bluesa zaproponowali koncert złożony z utworów, którymi cała trójka cieszyła słuchaczy do samego końca. Postanowili skupić się przede wszystkim na tych utworach, gdzie przyjaciele występowali wszyscy razem. Dzięki temu powstała wyselekcjonowana mieszanki utworów, zwłaszcza tych, w których prym wiedli instrumentaliści.
Zanim jednak orkiestra z gośćmi rozpoczęła muzyczną ucztę, organizatorzy wspólnie z prezydentem Katowic, Marcinem Krupą, wręczyli specjalne wyróżnienia krewnym Ryszarda Riedla, Jerzego Kawalca, Andrzeja Urnego, a także żonie zmarłego kilka miesięcy temu Wojciecha Zamorskiego, który był wielkim miłośnikiem muzyki i przyjacielem Szlaku Śląskiego Bluesa.
Kiedy pojawił się pomysł, by koncertowo uczcić pamięć trzech legendarnych panów w kapeluszach?
- Po śmierci Andrzeja Urnego, którego bardzo ceniłem jako muzyka i gitarzystę, chodził mi po głowie pomysł, żeby w jakiś sposób go na Szlaku uhonorować. Długo brakowało mi hasła przewodniego i archiwizując jeden z wywiadów szlakowych, trafiłem na wypowiedź, w której któryś z rozmówców o trójce Riedel, Urny i Kawalec użył właśnie określenia „Gang kapeluszników”. I się wszystko poukładało w głowie. Panowie trzymali się razem, więc na scenie też chcieliśmy ich razem znaczyć - mówi Wojciech Mirek, muzyk i organizator koncertów Szlaku Śląskiego Bluesa.
Jak co roku - najpierw wspólnie ze skrzypkiem Janem Gałachem ustalił podstawowy zespół, a następnie pod każdy z utworów dobierano albo wokalistę, albo instrumentalistę, który najlepiej się w niego wpasuje, bądź doda coś ciekawego od siebie.
Wbrew tytułowi koncertu, utworów Dżemu w programie umieszczono najmniej. Skupiono się bardziej na utworach Andrzeja Urnego i Jerzego Kawalca, ewentualnie na utworach w których pojawiał się Rysiek, ale nie z Dżemem.
Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. Sebastian Riedel, Krzysztof Ścierański, Leszek Winder, Łukasz Drapała, Wojciech Waglewski czy Vito Bambino.
Główna pula biletów jak co roku rozeszła się jak ciepłe bułeczki. Czy zatem kolejne edycje finałowych koncertów Szlaku Śląskiego Bluesa nadal będą odbywać się w tym samym miejscu, czy można się spodziewać przeprowadzki do większej przestrzeni i rozbudowania edycji?
- Wypełniamy po brzegi trzecią największą siedzącą salę w Katowicach. Następny jest NOSPR, który ma ok. 1800 miejsc siedzących i później Spodek. Nie chciałbym, by kiedykolwiek ktoś zarzucił nam, że robimy konkurencję dla legendarnego festiwalu Rawa Blues, który regularnie w NOSPRze i Spodku się odbywa z powodzeniem od lat. My jesteśmy raczej uzupełnieniem programu Rawy o te mocne, śląskie akcenty. Dzięki naszemu koncertowi publiczność Rawy może zostać dzień dłużej w Katowicach, spędzić piękny bluesowy weekend. I myślę, że tak jest najlepiej - podsumowuje Wojciech Mirek.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Opuszczona willa Chruszczowa na katowickim Zadolu budzi grozę. Znacie to miejsce?
- Tyle zapłacisz za Abonament RTV 2023. Oto nowe stawki i lista zwolnionych
- Wielka woda na Śląsku. Takich zdjęć w serialu Netflixa nie zobaczycie. Porażające
- Umiera Huta Uthemann w Katowicach-Szopienicach, rozpada się na naszych oczach. Zobacz
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?