Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katowice. Saper cudem uniknął śmierci w tragicznym wypadku w Kuźni Raciborskiej. Lekarze z Katowic sprawili, że odzyskał dawny wygląd

Marcin Śliwa
Marcin Śliwa
Dzięki zespołowi specjalistów z oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. A. Mielęckiego w Katowicach pod kierownictwem prof. Iwony Niedzielskiej, Tomasz Znojkiewicz (w środku) odzyskał dawny wygląd i powoli wraca do normalnego funkcjonowania.
Dzięki zespołowi specjalistów z oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. A. Mielęckiego w Katowicach pod kierownictwem prof. Iwony Niedzielskiej, Tomasz Znojkiewicz (w środku) odzyskał dawny wygląd i powoli wraca do normalnego funkcjonowania. Marcin Śliwa
Jesienią 2019 roku podczas rozminowywania lasu w Kuźni Raciborskiej doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło trzech saperów. Dowodzący nimi Tomasz Znojkiewicz cudem przeżył eksplozję, mimo tego, że stał mniej niż metr od miejsca wybuchu. Doznał licznych złamań kości twarzoczaszki, a skórę jego głowy pokryły tysiące odłamków. Trzy lata od tych dramatycznych wydarzeń, dzięki zespołowi specjalistów z oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. A. Mielęckiego w Katowicach pod kierownictwem prof. Iwony Niedzielskiej, Tomasz Znojkiewicz odzyskał dawny wygląd i powoli wraca do normalnego funkcjonowania.

- Znajduję się w bardzo bliskiej strefie od miejsca wybuchu, około 70 centymetrów. Do dzisiaj wielką zagadką jest, dlaczego udało mi się przeżyć. Siła wybuchu była ogromna, pocisk miał ponad 4 kilogramy materiału. To ilość materiału potrzebna, do przewrócenia komina - tłumaczy Tomasz Znojkiewicz. - Proszę sobie wyobrazić, jaka fala nadciśnienia i temperatury uderzyły w moją posturę. Cała siła wybuchu została przyjęta przez głowę, około 70 procent kości głowy zostaje zmiażdżonych i zdeformowanych. Ziemia i odłamki z gigantyczną prędkością wbijają mi się w skórę twarzy. Wygląda to tak, jakbym wilgotną głowę zanurzył w worku z makiem - dodaje.

Bezpośrednio po urazie okuliści usunęli liczne ciała obce z gałek ocznych, a chirurdzy plastyczni z siemianowickiej oparzeniówki zajęli się leczeniem rozległych oparzeń. Miesiąc po wypadku chirurdzy szczękowo-twarzowi z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie przeprowadzili repozycje złamań twarzoczaszki. Mimo tego wszystkiego pan Tomasz wciąż zmagał się z niedomykalnością powiek, asymetrią twarzy i rozległym tatuażem pourazowym. Ten ostatni problem rozwiązała seria zabiegów laseroterapii.

Natomiast aby rozwiązać pozostałe problemy, pacjent zgłosił się do specjalistów z oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. A. Mielęckiego w Katowicach. Przywrócenie estetyki i prawidłowej czynności aparatu ochronnego oka wymagało zastosowania u niego indywidualnie zaprojektowanych i wytworzonych implantów. Wiązało się to jednak z kilkoma utrudnieniami. Typowo implanty rekonstruujące ściany oczodołu projektuje się w oparciu o zwierciadlane odbicie ścian przeciwnego, nieuszkodzonego oczodołu. Ma to na celu uzyskanie równej objętości oczodołów, co gwarantuje symetryczne ustawienie gałek ocznych warunkujące prawidłowe widzenie i estetykę twarzy. Tymczasem u pana Tomasza zarówno lewy, jak i prawy oczodół uległy uszkodzeniu podczas wypadku.

Zmusiło to lekarzy do wykonania rekonstrukcji w oparciu o dostępne w literaturze naukowej dane dotyczące średniej objętości oczodołów. Ponadto obrażenia dotyczyły wielu ścian i brzegów oczodołów, co implikowało wieloczęściową konstrukcję implantów. Kolejnym wyzwaniem, już środoperacyjnym, była niezliczona ilość obcych ciał metalicznych w tkance podskórnej, które musiały być podczas zabiegu wprowadzenia implantów usunięte. To również się udało.

- Dzięki zabiegowi wykonanemu przez panią profesor wizualnie jestem tak jak widać, czyli nie jest źle. Jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy i bardzo dziękuję pani profesor - mówi Tomasz Znojkiewicz.

Pan Tomasz wymaga jeszcze długotrwałej fizjoterapii, ale już dziś może cieszyć się z bardzo dobrego efektu estetycznego. To ważne, ponieważ ułatwi mu to powrót do aktywności społecznej. Niestety, w wyniku tragicznego wypadku, Tomasz Znojkiewicz traci niemal wszystkie zmysły. Wzrok funkcjonuje na poziomie 15 procent tego, jak przez wypadkiem. Smak jest bardzo upośledzony, pokarm przy jedzeniu jest jałowy. Słuch również uległ znacznemu pogorszeniu. Mimo tak poważnego uszczerbku na zdrowiu robi wszystko, aby wrócić do normalnego funkcjonowania.

- Jestem człowiekiem zadaniowym i musze mieć swój cel, do którego dążę. Nie używam słów na "n", czyli nie wiem, nie umiem, nie da się, nie zrobię. Jestem tego przeciwieństwem i za wszelką cenę staram się powrócić do normalności - mówi Tomasz Znojkiewicz.

W tym wszystkim bardzo pomaga mu doświadczenie wyniesione z wieloletniej służby wojskowej.

- Wojsko nauczyło mnie tego, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko jest do zrobienia, tylko trzeba bardzo chcieć i mieć zawziętość. Z wojskiem jestem związany od lat osiemdziesiątych. To były inne czasy, ale nauczyły mnie twardości i niepoddawania się - wyjaśnia.

W powrocie do zdrowia, poza doskonałą opieką medyczną, jaką otrzymał, kluczowe było także wsparcie ze strony najbliższych.

- Największą rolę odegrała moja żona. To tytaniczna praca, którą wykonała i wykonuje. Była cały czas przy mnie, w tym bardzo złym momencie i jest do dzisiaj. Wszyscy członkowie rodziny również mnie wspierają - kończy Tomasz Znojkiewicz.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera