Po każdym większym deszczu blaszak ów odbijał się uroczo w większych i mniejszych kałużach, wypełniających wszelkie dziury w nawierzchni. Każdy, kto chciał bezpiecznie dostać się do autobusu, musiał bardzo uważnie patrzeć pod nogi. W przeciwnym razie zwichnięcie kostki na nierównym pół-bruku, czy krzywej, dziurawej płycie – było murowane.
Całości dopełniały jedno rachityczne drzewko i liczne budy, w których przedsiębiorczy obywatele próbowali ratować sytuację i jakoś tych podróżnych i kierowców obsłużyć („Papier, prasa, upominki”, „Imbis poleca piwo, dania gorące, doner kebab, napoje”, „Bar Polonia serdecznie zaprasza”, a nawet „Części zamienne do autokarów”, „Myjnia” i "Auto obsługa” - a wszystko to wypisane w typowej dla owego czasu, reklamowo-domorosłej stylistyce, wprawiającej w rozpacz co wrażliwsze plastycznie jednostki).
Szaro, ponuro, po prostu brzydko. Taki był stary dworzec PKS przy Sądowej. Ale... jakoś nikt nie narzekał. Choć Katowice nie miały szczęścia do wizytówek miasta, jakimi na ogół są wszelkiego rodzaju dworce (obok tego przy Sądowej, funkcjonował przecież równie koszmarny obiekt przy Piotra Skargi, o starym dworcu PKP nie wspominając), spełniały one swoją rolę. Bo wśród nieciekawych okoliczności krajobrazowych, na szarym tle aż lśniły czyściutkie nowoczesne autokary międzynarodowych linii. Można sobie było pojechać na przykład do Aachen albo do Wiednia, Berlina czy Pragi. I tylko to się wtedy liczyło.
Dzisiejszy dworzec przy Sądowej (po przeciwnej stronie ulicy, niż był ten stary), wygląda zgoła inaczej. Ale to już zupełnie inna historia...
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?