Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KATOWICE: Wychowawcy z Domu Aniołów Stróżów codziennie dyżurują na śląskich ulicach i niosą pomoc dzieciom. Na Załężu pokazali jak pracują

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
12 kwietnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy. W przeddzień (11 kwietnia) na podwórku przy ulicy Wyplera 10 na katowickim Załężu, o zasadach mądrego pomagania opowiadali przedstawiciele Domu Aniołów Stróżów. Natomiast jego podopieczni malowali kolorowe obrazki na chodnikach i budowali ściankę ze specjalnych klocków, zachęcającą do przekazania 1,5 proc. podatku na Dom Aniołów Stróżów.
12 kwietnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy. W przeddzień (11 kwietnia) na podwórku przy ulicy Wyplera 10 na katowickim Załężu, o zasadach mądrego pomagania opowiadali przedstawiciele Domu Aniołów Stróżów. Natomiast jego podopieczni malowali kolorowe obrazki na chodnikach i budowali ściankę ze specjalnych klocków, zachęcającą do przekazania 1,5 proc. podatku na Dom Aniołów Stróżów. Karina Trojok
Wychowawcy z Domu Aniołów Stróżów codziennie dyżurują na śląskich ulicach i niosą pomoc najmłodszym. Dyżury uliczne od lat 90. są jedną z form wsparcia zapewnianej przez stowarzyszenie, które rocznie pomaga ok. 600 dzieciom z Katowic, Sosnowca i Chorzowa. Obchodzony 12 kwietnia Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy to okazja, by przypomnieć o problemach dzieci i zasadach mądrego pomagania. - Podczas wspólnej zabawy na ulicach i podwórkach udaje nam się zbudować relacje i poznać problemy, z którymi mierzą się dzieci. To pierwszy krok do udzielenia pomocy - mówią wychowawcy z Domu Aniołów Stróżów.

Anioły na Śląsku pomagają codziennie

Mimo, że przez ostatnie 30 lat sytuacja dzieci na Śląsku zmieniła się diametralnie, to nadal jest komu pomagać. Nowe problemy i wyzwania przyniosła wojna w Ukrainie. Podopieczni Domu Aniołów Stróżów odczuwają więcej strachu, smutku i złości. Szczególnie mocno te emocje przeżywają dzieci pochodzenia ukraińskiego, a część z nich jest już pod skrzydłami stowarzyszenia.

Swoje piętno odcisnęła też pandemia, czas izolacji i przerwy w chodzeniu do szkoły. Dane są przerażające: gwałtownie rośnie liczba dzieci, których dotyka pustka i samotność. Badania pokazują, że aż co 7 dziecko w Polsce ma tak złe samopoczucie, że zagraża to jego zdrowiu psychicznemu.

Wspomniane problemy dostrzegają wszyscy, którzy opiekują się dziećmi – rodzice, wychowawcy i nauczyciele. Zmiany widzą także streetworkerzy z Domu Aniołów Stróżów. To oni regularnie spotykają się z dziećmi, organizują zajęcia i zachęcają do rozmowy.

Wychowawcy z Domu Aniołów Stróżów codziennie dyżurują na podwórkach na Załężu, Juliuszu i Biadaczu. To dzielnice śląskich i zagłębiowskich miast, które mocno doświadczył proces zamykania kopalń i hut. Gwałtowne zmiany wpłynęły nie tylko na byłych pracowników, ale także na ich dzieci, a nawet wnuki.

W efekcie nadal można spotkać tutaj maluchy i nastolatków, którym z różnych powodów brakuje opieki, domowego ciepła lub stałego wsparcia. To właśnie do nich pomocną dłoń wyciągają Anioły. Spotkania z dziećmi na „ich" terenie to czasem jedyna przestrzeń na spokojną rozmowę.

Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy

11 kwietnia, w przeddzień Międzynarodowego Dnia Dzieci Ulicy, przedstawiciele Domu Aniołów Stróżów, wraz z podopiecznymi spotkali się na podwórku przy ul. Wyplera 10, na katowickim Załężu, by opowiedzieć o swoich doświadczeniach w pracy z dziećmi potrzebującymi pomocy.

- Trzeba być ostrożnym. Mieć wyczucie, cierpliwość i wiedzę pedagogiczną. Dziecko bardzo szybko się otwiera, ale szybko można też je zranić - mówi Sandra Alińska wychowawczyni – streetworkerka w Placówce Podwórkowej na Załężu, która z Domem Aniołów Stróżów związana jest od 1,5 roku.

- Czuję się jakbym była tu 10 lat. Czuję, że to jest moje miejsce i bardzo się w tym spełniam. Każdy dzień to jest dla mnie misja, konkretne działanie dla młodego człowieka. To nasza przyszłość. Wierzę, że warto w nich inwestować - dodaje.

Jak wygląda jej dzień? Zaczyna się od dyżuru ulicznego.

- Obchodzimy cały teren Załęża. Najlepszy jest teren szkoły, gdy dzieci wychodzą z lekcji. To jest taki moment, że są w większych grupach. Można wtedy zagadać, odprowadzić dziecko do domu i w tym czasie usłyszeć, co się wydarzyło. Niekoniecznie złego, bo często chcę, by mówili, co dobrego spotkało ich w tym dniu. Mam taką łatwość, bo dzieci już mnie kojarzą. Same biegną, przytulają się. Pytają kiedy się zobaczymy, kiedy będą zajęcia animacyjne w terenie. Tu zaczyna się współpraca. Kiedy ja ich słucham, oni słuchają mnie - opowiada Sandra Alińska.

Jej zdaniem, rolą ulicy jest odkrywanie pasji dzieci i wspieranie ich w tym.

- Naszą wspólną pasją okazała się muzyka. Dużo mamy dzieci uzdolnionych muzycznie, artystycznie. Gdy będą mieć wsparcie ze strony dorosłych, to będą wielkimi ludźmi - podkreśla.

Pomagają całym rodzinom

- Dbamy o rodzinę, o kontakt z rodzicami, o dzieci i szkołę. To holistyczne podejście, dzięki czemu nasza praca jest skuteczna - mówi wychowawczyni.

Nie ukrywa, że rodzice czasem się krępują, nie potrafią przyjąć tej pomocy.

- Jest im po prostu niezręcznie. Okazują wdzięczność, że przygarniamy ich dzieci, chcemy i spędzamy z nimi czas, budując relacje. To bardzo poruszające - podkreśla.

Pomagać można na wiele sposobów, również jako wolontariusz. Jakie cechy powinien mieć?

- Ważne, by lubił pracę z dzieci, by był dobrym człowiekiem. Ważną cechą jest też odwaga, bo nie każdy wolontariusz potrafi tak współpracować z dziećmi. Najmłodsi nawiązują relacje z wolontariuszami, nie tylko z nami. I to jest bardzo piękne, że dzieci poznają więcej pozytywnych dorosłych. Zmienia im się też wtedy światopogląd. Bo często mają takie przemyślenia, że dorosły jest zły, niedobry i tylko wymaga - podkreśla Alińska.

System pomocy się rozszerzył

Historia stowarzyszenia zaczęła się od pomocy dzieciom, które przebywały na katowickim dworcu. Pomoc była wtedy doraźna, a powstały kilka lat później pierwszy Dom był schronieniem, azylem, otwartym dla każdego. Po prawie 30 latach realia w Polsce bardzo się zmieniły. Praca uliczna jest kontynuowana, ale system pomocy znacznie się rozszerzył. Dzieci wspierane są systemowo.

- Uczymy i przygotowujemy na zmiany, jakie mają szansę się dokonać w życiu młodych ludzi i ich rodzin - podkreślają przedstawiciele Domu Aniołów Stróżów.

- Dla nas Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy to będzie tak naprawdę kolejny dzień pracy z dziećmi. Kolejny dzień, w którym pomagamy, rozwiązujemy problemy szkolne, rodzinne, budujemy ich poczucie własnej wartości, czy pokazujemy różne alternatywy na spędzanie wolnego czasu - mówi Karolina Skórka z Domu Aniołów Stróżów.

- Rocznie pomagamy około 600 dzieciom. Ta pomoc jest bardzo różna. Niektóre dzieci potrzebują ciepłego posiłku, inne intensywnej pracy z psychologiem. Część dzieci regularnie odwiedza nas w naszym placówkach, o których mówimy, że to są "drugie domy". Ale też spora grupa osób to dzieciaki, które uczestniczą w zajęciach ulicznych. Organizujemy też zajęcia podczas ferii, wakacji, czyli wtedy, gdy szkoła jest zamknięta. Wówczas działamy jeszcze intensywniej, bo wiemy, że są dzieci, które potrzebują, by zorganizować im czas. By spędziły go w bezpieczny sposób - dodaje.

W trakcie wtorkowego spotkania na podwórku przy ulicy Wyplera 10 w Katowicach dzieciaki tworzyły kolorowy obrazek na chodnikach. Budowały też ściankę ze specjalnych klocków, która zachęcała do przekazania 1,5 proc. podatku na podopiecznych Stowarzyszenia Dom Aniołów Stróżów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera