Here On Earth – kilka słów o zespole
Grupa Here On Earth powinna być dobrze znana śląskim fanom cięższych brzmień. Zespół powstał osiem lat temu w Katowicach. Grupa zadebiutowała w 2015 roku minialbumem zatytułowanym „Day One”. Ma w dorobku dwa albumy studyjne. W 2016 roku ukazał się krążek „In Ellipsis”, a dwa lata później album „Thallium”, który recenzowałem na łamach MetalNews.pl. Wśród swoich inspiracji muzycy Here On Earth wymieniają zespoły takie, jak Tool, Anathema, Porcupine Tree, czy Katatonia. Utwór „Evidence” ostatniego z wymienionych zespołów katowiczanie grają podczas swoich koncertów. Ja do brzmień, które słychać w muzyce Here On Earth dodałbym jeszcze szczyptę Pink Floyd.
Omawiając nową płytę nie sposób nie odnieść się do wcześniejszych dokonań zespołu. W recenzji krążka „Thallium” chwaliłem intrygujące teksty, zwróciłem jednak uwagę na momentami „polskawy” angielski. Zapewne nadinterpretacją będzie stwierdzenie, że w jakikolwiek sposób wpłynąłem na kształt krążka „Nic nam się nie należy”, ale faktem jest, że dziewięć utworów, które trafiły na omawiany album zostały napisane w języku polskim. Wcześniej Krzysiek Wróbel, wokalista formacji, zaśpiewał w języku ojczystym wyłącznie w jednym utworze, singlu „K.A.T.E.”. Tu przyznam, trochę żałuję, że ten kawałek nie znalazł się na płycie. Wyjątkowo ładna i przestrzenna kompozycja została wsparta przepięknym, metaforycznym tekstem. Co nie znaczy, że na omawianym albumie zabrakło tym podobnych utworów. Ale po kolei.
„Nic nam się nie należy”, czyli rzecz o kondycji ludzkości
Pierwszym, co przyciąga uwagę to okładka albumu. Widać na niej nienarodzone dziecko. Ten pozornie prosty obrazek, moim zdaniem, kryje w sobie głębszy przekaz. Maleńkie ciało wygląda, jak poskładane z kilku elementów, zupełnie, jakby było już na tym najwcześniejszym etapie życia w jakiś sposób uszkodzone i napiętnowane. Górujący nad dzieckiem tytuł płyty dopełnia poczucia, że na świat przychodzimy w jakimś sensie naznaczeni i że ten świat wcale nie jest dany wyłącznie nam. I właśnie ta myśl przewija się przez album nieustannie.