Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kempski przed obliczem Temidy

Aldona Minorczyk-Cichy
Marek Kempski do EKF trafił w 2001 roku, po odejściu ze stanowiska wojewody
Marek Kempski do EKF trafił w 2001 roku, po odejściu ze stanowiska wojewody fot. karina trojok
Markowi Kempskiemu, byłemu wojewodzie śląskiemu grozi do 10 lat więzienia. Chodzi o działanie na szkodę Europejskiej Korporacji Finansowej (EFK) i narażenie spółki na milionowe straty. Proces rozpocznie się w styczniu przyszłego roku przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Marek Kempski nie zgadza się z zarzutami.

EFK zajmowała się obrotem wierzytelności, pośrednictwem finansowym, handlem nieruchomościami i kupowaniem przedsiębiorstw państwowych. Jej właścicielem był Robert H., biznesmen rodem z Małopolski. Oprócz niego i Kempskiego na ławie oskarżonych usiądzie też Henryk D., były poseł BBWR (Bezpratyjny Blok Wspierania Reform, komitet wyborczy założony w 1994 roku, który działał do 1997 roku). Henryk D. był łączony ze sprawą mafii węglowej.

Robert H. zaczął robić interesy w latach 90. XX wieku. Chodziło o podejrzany obrót ziemią i nieruchomościami. Media donosiły o niepłaceniu przez niego zobowiązań. Wskazywały, że unika płatności dzięki "przepuszczaniu" towaru przez tak zwane spółki-córki. Insynuowały, że może unikać odpowiedzialności dzięki zatrudnianiu polityków.

Faktem jest, że wśród pracowników firm Roberta H. byli nie tylko Marek Kempski i były poseł BBWR Henryk D. Wiceprezesem w EKF był Piotr Rojewski, wiceprzewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności za czasów Marka Kempskiego, później dyrektor katowickiego oddziału Ruchu. Byli tam też Andrzej Szarawarski, były wiceminister gospodarki z SLD i były lewicowy senator Bogusław Mąsior. Warto wspomnieć także nazwiska przyrodniego brata Leszka Millera - Sławomira oraz Marka Gu-mowskiego, byłego prokuratora i twórcy Instytutu Lecha Wałęsy oraz zamordowanego przed laty byłego ministra sportu Jacka Dębskiego. Ten ostatni był szefem warszawskiego biura spółki Roha, handlującej węglem. Dostawał za to 25 tys. zł miesięcznie.

Kempski do EKF trafił w 2001 roku, niedługo po odejściu w atmosferze skandalu ze stanowiska wojewody śląskiego. "Rzeczpospolita" zarzuciła mu tolerowanie korupcji. Kempski dokonał czystek w urzędzie i jednocześnie oddał się do dyspozycji premiera. Dymisję przyjęto. Jeszcze niedawno otoczony przyjaciółmi - nagle został sam. Jak twierdzi Marek Kempski - propozycja pracy od właściciela EFK była dla niego wtedy wybawieniem.

Wcześniej wokół Kem-pskiego także bywało "nieprzyjemnie". Na jaw wyszło, że mieszka w lokalu komunalnym, a jednocześnie jest właścicielem mieszkania spółdzielczego. Chodziło także o wyprowadzenie z "Solidarności" pieniędzy na kampanię wyborczą AWS w 1997 roku oraz zwrot kosztów za delegację związkowców do Norwegii w 1994 roku.

Kempskiemu nigdy nie postawiono z tego powodu zarzutów. Nie stało się tak także w sprawie rzekomego tolerowania korupcji w Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, a konkretnie - powiązań polityczno-biznesowych.

Powinieniem milczeć

Z Markiem Kempskim rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Kiedy usłyszał pan zarzuty w sprawie działania na szkodę Europejskiej Korporacji Finansowej?

To było jakieś pięć lat temu. Akt oskarżenia był chyba rok temu. Ta sprawa krążyła. Prowadziły ją prokuratury w Nowym Sączu, Tarnowie, potem Kielcach. Zamawiano ekspertyzy. Nie zgadam się z zarzutami, ale będę musiał się z nimi zmierzyć. Proces zacznie się prawdopodobnie w styczniu. Zapewniam, że nie będę utrudniać postępowania czy ukrywać się. W prokuraturze także składałem obszerne wyjaśnienia.

Jak pan trafił do EFK?

Odezwali się do mnie. Właściciel spółki i jeszcze inna osoba. To było niedługo po wydarzeniach w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim. A ja odszedłem z niego w naprawdę trudnej atmosferze. Byłem bez pracy. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Oni byli jedyni.

Czym się pan zajmował w spółce?

Zaproponowano mi stanowisko prezesa.

Dlaczego pan przyjął tę propozycję? Nie znał się pan na tym.

Po prostu potrzebowałem pracy. Myślałem, że tam wszystko działa jak trzeba. Wydawało mi się, że to normalna firma. Wszystkie decyzje konsultowałem z właścicielem spółki. Miałem zastępców. Wszedłem do działającej już firmy. Pewne sprawy po prostu tam kontynuowałem.

A z perspektywy czasu, uważa pan, że wszystko było w porządku?

Nie zgodziłem się z zarzutami, jakie mi postawiono. W ogóle niezręcznie mi jest o tym mówić. Nie chcę pewnych spraw komentować. Przede mną proces. Powinienem milczeć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera