Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy mama reprezentuje pokolenie sandwiczowe. Sama zajmuje się rodzicami, i dziećmi

Monika Krężel
Zanika u nas model wielopokoleniowej rodziny. Tymczasem w 2060 roku w Polsce około 34 proc. ludności ma mieć 65 lat i więcej. Kto się nimi zaopiekuje?
Zanika u nas model wielopokoleniowej rodziny. Tymczasem w 2060 roku w Polsce około 34 proc. ludności ma mieć 65 lat i więcej. Kto się nimi zaopiekuje? 123RF
Grażyna ma 48 lat, męża i dwoje dzieci. Późno wyszła za mąż, miała 35 lat. Pierwsze dziecko urodziła dwa lata później. Dzisiaj o sobie mówi, że jest z pokolenia sandwiczowego.

- Starszy syn ma 11 lat, a młodszy 9. Nie są jakoś specjalnie samodzielni, w domu pomogą tyle co inne dzieci w ich wieku. Wszystko jest na mojej głowie, bo mąż jest zawodowym kierowcą. Bywa, że nie ma go przez kilka dni, a jak jest to krótko, tyle, żeby się przygotować do kolejnego wyjazdu - opowiada Grażyna.

- Ale nie to jest najgorsze. Choć pracuję i często jestem z chłopcami sama, to jakoś sobie radzę. Martwię się rodzicami. Oboje są pod osiemdziesiątkę i wymagają opieki. Tata choruje przewlekle, zdarza się, że codziennie do nich wpadam. Robię zakupy, niekiedy staram się coś ugotować i posprzątać, bo na szczęście mieszkają niedaleko. Jeszcze dwa lata temu nie wymagali takiej opieki, ale ostatnio już sobie nie radzą. Młodsza siostra mieszka z rodziną w Berlinie, rzadko przyjeżdża, też ma dzieci w wieku szkolnym. Często myślę, co będzie dalej, jak dojdą jeszcze problemy z teściami... A ja muszę przecież pracować do 67. roku życia - podkreśla.

O takich osobach, jak Grażyna mówi się, że są sandwiczami. Z jednej strony opiekują się dorastającymi dziećmi, a z drugiej - schorowanymi rodzicami. Są obłożone obowiązkami jak kanapka i coraz trudniej jest im je udźwignąć.

Jedna osoba i tyle obowiązków

O sandwiczowym pokoleniu zaczęto mówić kilka lat temu. To generacja 40-, 50-latków, którzy mają na utrzymaniu małe lub dorastające dzieci, a ich starsi rodzice też wymagają coraz szerszej opieki.

Barbara z Gliwic uważa, że jest szczęściarą, bo jej mama wcześnie ją urodziła, a i ona sama szybko zdecydowała się na dzieci.

- Moja mama miała 22 i 24 lata, gdy nas urodziła. Ja zaś pierwsze dziecko miałam już na studiach, a drugie zaraz po ich skończeniu - opowiada nasza Czytelniczka. - Rodzice szybko przeszli na emeryturę. Tata miał 48 lat, bo pracował w górnictwie, mama pożegnała się z pracą zaraz po pięćdziesiątce. Pomogli mi wychować córki, a dzisiaj cieszą się jeszcze zdrowiem i emeryturą. Ja zaś też mam teraz na wiele rzeczy czas. Pracuję zawodowo, ale mam dorosłe córki. Obie studiują i choć jeszcze mieszkają z nami, to sobie dorabiają. Ale jak patrzę na moją przyjaciółkę Agatę, to jej współczuję. Ona ugina się od obowiązków. Ma starszych, schorowanych rodziców i dwoje dzieci, bo późno wyszła za mąż. Jedno ma 10 lat, drugie siedem. Czasami biorę jej dzieci i z moimi dziewczynami zajmujemy się nimi przez połowę soboty. Przyjaciółka w tym czasie jedzie do rodziców i zajmuje się nimi i ich domem. To jest koszmar, ale co ma zrobić? - pyta Barbara. Mówi, że rzeczywiście jej przyjaciółka jest sandwiczem, ale totalnie zmiażdżonym przez górną i dolną warstwę.

Jej przyjaciółka Agata późno urodziła dzieci, a i sama jest późnym dzieckiem. Nie ma też rodzeństwa. - Jej mama skończy w tym roku 80 lat, tata jest jeszcze starszy - wylicza Barbara. - Ta dziewczyna jest umordowana. Dzieci jeszcze wymagają zainteresowania, choćby pomocy w lekcjach. Mąż pracuje do nocy, żeby zarobić, a ona też ma przecież swoją pracę zawodową. Niektóre moje koleżanki są w podobnej sytuacji. Wszystkie musimy pracować do 67. roku życia, więc kto się zajmie naszymi rodzicami? Mnie to nie dotyczy, ale wielu osób w wieku 40 czy 50 lat już tak. Przecież my nie mieszkamy w Niemczech czy we Francji, gdzie rodziców oddaje się do domów opieki czy seniora, jak tam je zwał, bo takie miejsca nikogo nie rujnują finansowo. U nas to inna bajka.

Domy opieki są bardzo drogie, nie ma też tradycji, tej społecznej akceptacji, żeby oddawać tam rodziców. A w ogóle nie ma o tym mowy, bo emerytura nie starcza na opłatę takiej instytucji - podkreśla.

Barbara zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. - Ta sytuacja będzie jeszcze dramatyczniejsza. Bo pracujemy coraz dłużej, a i młodzi ludzie coraz później decydują się na dzieci. Jak się im je urodzą, to ich starsi dziadkowie w żaden sposób nie pomogą w opiece nad nimi. Co tu zrobić, jak się ma pracę, małe dziecko i matkę chorującą na Alzheimera albo Parkinson? Kto pomoże? Nikt, nie ma w Polsce systemu pomocy, nie ma nic - uważa nasza Czytelniczka.

Nie da się ukryć, że wiele rodzin w Polsce jest w podobnej sytuacji. Mamy więc dorosłych i pracujących jeszcze zawodowo ludzi, którzy - z jednej strony - mają starszych rodziców, ale są też rodzicami dorastających dzieci. To te osoby nazwane zostały sandwiczami czy pokoleniem sandwiczowym. I z jednego, i z drugiego boku zostały nadmiernie obciążone, obłożone obowiązkami jak... kanapka.

Pokoleniem sandwiczowym zainteresował się też Maciej Zdziarski, krakowski dziennikarz i publicysta. Napisał nawet o tym problemie - wraz z dziennikarką Iwoną Schymallą - książkę "CzwartePrzykazanie.pl". - Zadaliśmy sobie w niej pytanie, co zrobić, żeby pomóc starszym rodzicom - tłumaczy Maciej Zdziarski. - Mnie samego pokolenie starszych osób zaczęło interesować kilka lat temu. Moja mama, gdy przeszła na emeryturę powiedziała o sobie, że: "O, teraz już jestem starszą panią". A wcześniej była niezwykle aktywna, ruchliwa. Było dla mnie zaskoczeniem, że nagle ogłosiła taki komunikat. Rzeczywiście, odejście na emeryturę ograniczyło jej kontakty ze znajomymi. Okazało się, że ona nie wie, co ze sobą zrobić i jak zagospodarować sobie czas. Zacząłem się zastanawiać czy starość zmienia człowieka tak bardzo?

Maciej Zdziarski przyznaje, że sandwiczom trudno jest pogodzić obowiązki. - Ich starsi rodzice zaczynają chorować, potrzebują wsparcia, nawet w tym, żeby zagospodarować im czas - mówi dziennikarz. - Z obserwacji widać, że zwykle ktoś rezygnuje z opieki nad starszą osobą niż swoimi dziećmi - dodaje.

W 2060 roku w Polsce ok. 34 proc. ludności ma mieć 65 lat i więcej. Nie da się ukryć, że opieka nad starszymi rodzicami będzie nie do udźwignięcia dla młodszego pokolenia. Jeśli schorowane osoby będą wymagały non-stop opieki, to część z nich trafi do domów opieki.

- W Polsce ciągle jeszcze funkcjonuje obiegowa opinia, pewien stereotyp, że dzieci, które oddają rodziców do domów opieki, są złe - mówi prof. Katarzyna Popiołek, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach. - Tymczasem nie można jednakowo oceniać postępowania dzieci starszych rodziców. To zależy przecież od stanu zdrowia rodzica, standardu domu i opieki, jaki on gwarantuje. Jeśli senior mieszka ze swoimi dziećmi, a one cały dzień są w pracy, to będzie czuł się samotny. Gdy jest schorowany, przewróci się w mieszkaniu, to gdy nie będzie w stanie sam się podnieść, będzie tak kilka godzin leżeć. Tymczasem w domu seniora będzie miał całodobowa opiekę, towarzystwo. A jeśli rodzinę łączy naprawdę mocna więź, to dzieci będą odwiedzać rodzica bardzo często - podkreśla.

Zdaniem profesor Katarzyny Popiołek, ta negatywna opinia towarzysząca problemowi oddawania rodziców do domu opieki, zaczyna się zmieniać. Zdarza się, że starsi rodzice sami podejmują temat, chcą by dzieci zastanowiły się razem z nimi, jaki dom opieki wybrać. A one też zdają sobie sprawę z tego, że pracując od rana do wieczora nie będą w stanie zapewnić rodzicom profesjonalnej opieki. Przy cięższych, przewlekłych chorobach ta opieka jest często niemożliwa do pogodzenia z pracą zawodową.

Pozostaje niestety jeszcze kwestia finansowa, bo rodzin bardzo często nie stać na to, by zapewnić rodzicom profesjonalną zewnętrzną opiekę. Pobyt w domach seniorów jest drogi, a jeśli są na każdą kieszeń - to na miejsce w nich czeka się latami.
- W Europie wszystkie społeczeństwa się starzeją, dlatego przed rządzącymi stoi zadanie opracowania polityki społecznej, która uwzględni potrzeby starszych osób - uważa prof. Katarzyna Popiołek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!