Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy papież Franciszek kanonizuje Franciszka Blachnickiego? Cud trzeba potwierdzić

Agata Pustułka
Ks. Franciszek Blachnicki, chociaż nie był wybitnym mówcą, potrafił przyciągnąć tłumy. Zrewolucjonizował komunikację w Kościele
Ks. Franciszek Blachnicki, chociaż nie był wybitnym mówcą, potrafił przyciągnąć tłumy. Zrewolucjonizował komunikację w Kościele skan z książki Roberta Derewendy "Dzieło Wiary"
Ksiądz Franciszek Blachnicki ma wielkie szanse, by stać się pierwszym śląskim świętym papieża Franciszka! 27 lutego 2013 roku abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki, złożył na ręce prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Angelo Amato "Positio" przygotowane w ramach trwającego procesu beatyfikacyjnego. Teraz trzeba potwierdzić cud, jaki stał się za sprawą ks. Blachnickiego. Ci, którzy go znali, nie mają wątpliwości, że takim cudem było życie duchownego, który stał się wrogiem nr jeden komunistycznego reżimu, bo właśnie jemu udało się porwać polską młodzież. Nie bez powodu Jerzy Urban, rzecznik prasowy generała Jaruzelskiego, mówił o nim "ten fanatyczny polityk".

Uzdrawiał dzieci i dorosłych

Proces beatyfikacyjny ks. Blachnickiego rozpoczął się w 1995 roku. Ówczesny arcybiskup, dziś senior ks. Damian Zimoń, bardzo energicznie zainicjował prace. Teraz trwa "potwierdzenie cudu", bo do beatyfikacji potrzebny jest cud, który będzie świadczył o uzdrowieniu.

- Mamy liczne świadectwa jego pomocy, ale ten ostatni akt beatyfikacji jeszcze przed nami - wyjaśnia ks. Adam Wodarczyk, który jako 14-latek związał się z ruchem oazowym, a teraz jest moderatorem generalnym Ruchu Światło-Życie. Jest też rzymskim postulatorem w procesie beatyfikacyjnym ks. Blachnickiego.

Wielu wiernych przedstawiło świadectwa pomocy "śląskiego Franciszka". Jedna z kobiet opowiedziała o historii uzdrowienia męża, który po upadku z wysokości cierpiał na prawostronny niedowład. Inna poprosiła o modlitwę w intencji chorego na nowotwór. Małżeństwo, które po latach doczekało się potomstwa, było w rozpaczy, bo dziecko zachorowało i lekarze nie dawali mu szans. Zapłakana mama zadzwoniła do Krościenka nad Dunajcem, gdzie mieści się centrala Ruchu i poprosiła o duchowe wsparcie. - Z wielkim płaczem prosiłam... Módlcie się, dziecko mi umiera! Módlcie się o cud całkowitego uzdrowienia - czytamy w relacji zebranej przez ks. Wodarczyka. Dwa tygodnie później maluszek był w domu cały i zdrowy. - Wśród członków Ruchu Światło-Życie oraz w innych środowiskach kościelnych w Polsce i poza jej granicami, m.in. w Niemczech, gdzie znajdował się początkowo jego grób, coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy świadczące o przekonaniu o świętości ks. Blachnickiego. Wiele osób udawało się do Carlsbergu, aby tam się modlić - dodaje ks. Wodarczyk.

Ruch wolnych obywateli

Fenomen ks. Blachnickiego próbowano rozgryźć naukowo. Na jego temat powstało ponad 100 prac magisterskich, doktorskich i habilitacyjnych. Mówiąc skrótem, oaza Blachnickiego była pierwszą masową organizacją społeczną, funkcjonującą poza oficjalnym obiegiem! Zorganizowanym ruchem wolnych obywateli za żelazną kurtyną. Dzięki księdzu Franciszkowi Blachnickiemu Poczta Polska po raz pierwszy i ostatni w historii dostarczała ważące po kilka kilogramów paczki z... węglem. Gdy komunistyczne władze odmówiły mu wydania przydziału na zakup opału, kapłan zwrócił się o pomoc do oazowiczów z Ruchu Światło-Życie. Urząd pocztowy w Krościenku został zawalony przesyłkami. Ostatecznie ksiądz przydział dostał, ale musiał odwołać akcję. To tylko jeden z przykładów solidarności funkcjonującej w tej wyjątkowej w historii Kościoła wspólnocie. A stworzył ją ksiądz, który nie był wybitnym mówcą, a głębokie nawrócenie przeżył w celi śmierci, w której czekał na ścięcie. Potrafił jednak porwać tłumy.

W latach świetności do Ruchu Światło - Życie należało 100 tysięcy Polaków! 20 proc. kleryków przeszło przez Ruch. To była siła. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od dziecięcych rekolekcji wprowadzonych przez Blachnickiego w jego pierwszej parafii, małych kilkunastoosobowych grup ministrantów...

Oaza w skali makro

Ks. Blachnickiego śmiało można nazwać prekursorem nowej komunikacji z wiernymi, z której czerpał nasz papież Jan Paweł II, a którą możemy obserwować patrząc na papieża Franciszka. To "dziecko" II Soboru Watykańskiego, który tchnął nowego ducha w światowy Kościół. Światowe Dni Młodzieży, zapoczątkowane przez papieża Polaka, są taką oazą w skali makro. Zresztą Franciszek Blachnicki i Karol Wojtyła to to samo pokolenie, to samo pokoleniowe przeżycie, jakim była okupacja, wspólne doświadczenie dwóch totalitaryzmów. Tuż po wyborze na Stolicę Piotrową Jan Paweł II spytał ks. Blachnickiego: Jak to teraz będzie? Wakacje bez oaz?

Trzeba też przyznać, że imię Franciszek w Kościele zrobiło na przestrzeni wieku fantastyczną karierę. Nasz śląski Franciszek jest tego doskonałym przykładem.

Urodził się w Rybniku. Miał siedmioro rodzeństwa. Maturę zdał na rok przed wybuchem II wojny światowej. Do wojska zgłosił się na ochotnika i wziął udział w kampanii wrześniowej. Za działalność w konspiracji w 1940 r. trafił do Auschwitz. "Na pamiątkę" został mu numer na przedramieniu - 1201. Po 14 miesiącach obozu trafił do katowickiego więzienia, skazany na karę śmierci przez ścięcie. Niemal w ostatniej chwili przyszło ułaskawienie z Berlina. Wszyscy skazańcy pisali takie prośby, bez szczególnej wiary w powodzenie. Pozytywnie rozpatrzono tylko podanie Franciszka. To pierwszy cud. - Po blisko 5-miesięcznym pobycie w celi karę śmierci zamieniono mu na 10 lat więzienia. W latach 1942-1945 przebywał kolejno w obozach w Raciborzu, Rawiczu, Börgermoor, Zwickau i Lengenfeld - mówi ks. Adam Wodarczyk.

Chichot historii dał znak w 1961 roku, gdy ks. Blachnicki trafił do tego samego katowickiego więzienia, co za czasów III Rzeszy. Tym razem za prowadzenie Krucjaty Wstrzemięźliwości, w którą zaangażowało się tysiące wiernych i kapłanów. Władze nie tolerowały tej działalności. Kapłan "za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości o rzekomym prześladowaniu Kościoła w Polsce" w areszcie spędził 4 miesiące. Był znienawidzony przez reżim. W okresie wygnania biskupów śląskich uczestniczył w pracach tajnej kurii. Po wprowadzeniu stanu wojennego, który zastał go w Rzymie, na falach radia Wolna Europa zapowiedział rozpad bloku sowieckiego. To było prorocze, choć niewielu wierzyło w taki scenariusz.

Dwa pogrzeby kapłana

Ks. Blachnicki w 1982 r. znalazł się w Niemczech, w ośrodku Marianum w Carslbergu. Z jeszcze większą energią niż zwykle zaczął organizować Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło-Życie. Był przekonany, że zachodnia cywilizacja "nie odczuwa głodu Boga". Jego nagła śmierć w wieku 66 lat, 27 lutego 1987 roku, była zaskoczeniem. Niemal natychmiast pojawiły się pogłoski, że został otruty. Publicysta "Gościa Niedzielnego" Andrzej Grajewski mówił o pianie, która w wielkich ilościach wydobywała mu się z ust po śmierci. - To nie jest objaw typowy dla zatoru płuc - mówił Grajewski i dodawał, że zgon kapłana nastąpił tuż po tym, gdy dowiedział się, że dwoje zaufanych ludzi z jego otoczenia, Andrzej i Jolanta Gontarczykowie, są agentami SB.

Pismo niezależne "Bibuła" przedstawiło ostatnie dni życia ks. Blachnickiego według relacji osoby z bliskiego otoczenia kapłana: 26 lutego 1987 r. ksiądz powiedział swym współpracownikom, że za dwa dni dostanie materiały potwierdzające agenturalność pary socjologów. Rano 27 lutego doszło do burzliwej rozmowy z Gontarczykami. Wkrótce po tej rozmowie Blachnicki zasłabł i w ciągu kilkudziesięciu minut skonał.

- Gontarczykowie przedstawili się jako emigranci polityczni, działacze Solidarności sprzed wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Szybko zdobyli zaufanie ks. Blachnickiego. Sukces SB był możliwy dzięki postawie kapłana, który twierdził, że nie ma nic do ukrycia. Zdawał sobie sprawę z możliwych tajnych działań SB, ale nie szukał wokół siebie zdrajców i agentów - ocenił Robert Derewenda w książce "Dzieło wiary" poświęconej historii Ruchu Światło-Życie.

Oaza ks. Blachnickiego było solą w oku komunistycznych władz. Wobec jej uczestników i organizatorów stosowano różne represje. Nagonka na ks. Blachnickiego była stała i bardzo agresywna. Posunięto się nie tylko do medialnych ataków, ale fałszywkę, w postaci listu od księdza, podsunięto prymasowi Wyszyńskiemu!

29 marca 2000 roku w Carlsbergu w Niemczech odbyła się ekshumacja i rozpoznanie doczesnych szczątków ks. Blachnickiego. Po 13 latach na obczyźnie trumnę ze szczątkami ks. Blachnickiego przewieziono do Polski, do Krościenka. Tu odbył się drugi pogrzeb kapłana. Szybko okazało się, że Ruch utworzony przez ks. Blachnickiego wciąż jest atrakcyjny dla wiernych i przekracza granice. Np. rozwija się w Chinach, choć bez rozgłosu, ze względu na możliwe represje, jakie mogą spotkać katolików ze strony władz. Oaza dobrze się ma w Słowacji, na Filipinach, w USA, czy Kenii. - Wielu naszych oazowiczów to dzisiaj także emigranci, którzy np. w Wielkiej Brytanii promują ideę domowego Kościoła - wyjaśnia ks. Wodarczyk.

KLIKNIJ I PRZEJDŹ DO GŁOSOWANIA NA:
WYDARZENIE ROKU 2013 W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM


*Gdzie najtaniej na zakupy [PORÓWNANIE CEN W MARKETACH]
*Kuchenne Rewolucje w Tychach: Dom Bawarski Tychy Magdy Gessler [ZDJĘCIA + WIDEO]
*Najpiękniejsze polskie kolędy [POSŁUCHAJ i WYBIERZ]
*Najlepsze prezenty na święta Bożego Narodzenia [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!