Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś mogą jechać po Ciebie. Już dziś pomyśl, jak ułatwić życie ratownikom [ZDJĘCIA]

Katarzyna Domagała
Brak podjazdu i zepsute windy to też problem
Brak podjazdu i zepsute windy to też problem Katarzyna Domagała
Na początku września karetka pogotowia ratunkowego nie mogła dojechać do rannego mężczyzny, który potrzebował pomocy na ul. Mariackiej w Katowicach. Elektroniczne słupki, które powinny automatycznie odblokować wjazd na deptak, nie schowały się. Z całym sprzętem ratunkowym, który waży ok. 30 kg, ratownicy musieli pieszo dotrzeć do mężczyzny. Po tym bulwersującym zdarzeniu wsiedliśmy do karetki, by sprawdzić, czy był to odosobniony przypadek. Jak się okazuje, mimo że karetka na sygnale jest pojazdem uprzywilejowanym, dotarcie do pacjenta wcale nie jest takie proste. Lista przeszkód jest długa...

Na sygnale

Trasa, jaką w miniony poniedziałek przed godz. 10 rano musiała pokonać karetka ze stacji Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu nie była wyjątkowo trudna, bo przebiegała poza centrum miasta i poza godzinami szczytu na drogach. Nie była też długa - raptem sześć kilometrów na ul. Wojska Polskiego, koło cmentarza. Mimo to nie udało się przejechać jej bez problemu. Pierwszy raz kierowca na hamulec musiał gwałtownie nadepnąć, kiedy tuż przed maską karetki jadącej na sygnale, a więc słyszanej z daleka, na pasach dla pieszych przebiegła pani z rowerem. Później jeszcze trzykrotnie trzeba było gwałtownie zwalniać - dwa razy wyjeżdżające z dróg bocznych samochody zajechały drogę karetce, a raz, gdy kierowca jadący przed karetką gwałtownie zahamował.

- Przecież tak będzie zawsze, a co gorsza, problem będzie coraz większy, bo samochodów na drogach jest coraz więcej. W godzinach szczytu jazda karetką to tragedia - mówi Jerzy Putowski, który od 1975 roku wozi pacjentów. Jego kolega po fachu, Andrzej Badura, w pogotowiu pracuje od 1988 roku. Od niedawna jest ratownikiem medycznym. Mówi wprost: By rozgarniać samochody, które nie ustępują drogi karetce, trzeba by zamontować do niej pług. Takie rozwiązanie, choć oczywiście niemożliwe, rozwiązałoby problem tylko połowicznie. Jak podkreślają ratownicy, są też kierowcy, którzy chcąc uniknąć stania w korku, ruszają tuż za nimi. Jazda na "doczepkę" jest jeszcze bardziej niebezpieczna. Co, kiedy karetka gwałtownie zahamuje - a jak pokazują przykłady - jest to dość częste i uderzą w tył auta?

Długa lista problemów

Naszą bezmyślność widać szczególnie w nocy, kiedy wszystkie auta stoją na osiedlach i blokowiskach. - Miejsc parkingowych jest mało i kierowcy najchętniej zostawialiby samochody tuż przy wejściu do bloku, broń Boże dalej niż 10 metrów od niego - komentuje Piotr Unger z Pogotowia Ratunkowego w Rybniku. Przykład? Sosnowiecka Środula, gdzie administratorzy pomalowali koperty przed wejściami, mimo to kierowcy parkują na nich.

- Nie dość, że karetkę zostawiamy daleko, to nieraz jest problem z odnalezieniem właściwego numeru mieszkania - podkreśla Badura. I jak dodaje, domy ponumerowane są chaotycznie, bez logiki, brakuje tabliczek z numerami lub nie są oświetlone.
A zepsute windy? Sprzęt, jaki muszą zabrać ze sobą waży ok. 30 kg, jeśli przypadek jest ciężki, nawet 50 kg. - Po wejściu na 10. piętro i zejściu z pacjentem, ratownikom ręce same wydłużają się do ziemi - zauważa Marek Jeremicz, dyrektor Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu. W jego placówce jako anegdotę ratownicy opowiadają sobie taką historię: gdy zespół przyjechał do wieżowca, okazało się, że winda nie działa. Na 10. piętro ruszyli schodami. A tam czekała zdziwiona starsza pani, która wezwała karetkę: panowie schodami, a ja trzymam dla was windę - stwierdziła.

Lista problemów

Remonty na drogach i jazda w godzinach szczytu: Remonty oznaczają zwężenia i zmianę organizacji ruchu, która sama w sobie jest problemem. Kierowcy nawet jak chcą, nie mają wtedy gdzie zjechać przed karetką.

Motocykliści i kierowcy wyścigowi: nieraz zamiast ustąpić karetce miejsca, zaczynają wyścig za nią.

Podobnie brzmiące nazwy ulic: taki problem jest np. z ul. Dąbrowskiego i Dąbkowskiego czy Sucharskiego i Kucharskiego. Już podczas przyjmowania zgłoszenia dyspozytorka upewnia się, o jaką ulicę chodzi.

Czas dojazdu karetki do poszkodowanego określają ogólnopolskie przepisy

Czas dojazdu karetki do pacjenta określa Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Zgodnie z nią nie więcej niż 8 minut w mieście powyżej 10 tys. mieszkańców powinno zająć karetce dotarcie do pacjenta. Zaś 15 minut powinno jej zająć dotarcie do pacjenta poza miastem powyżej 10 tys. mieszkańców. Maksymalny czas dojazdu nie może być dłuższy niż 15 minut w mieście powyżej 10 tys. mieszkańców i 20 minut poza miastem powyżej 10 tys. mieszkańców. Średni czas przejazdu w I półroczu 2012 w Śląskiem wynosił 7,21 minuty w mieście powyżej 10 tys. mieszkańców i 13,15 minuty poza miastem powyżej 10 tys. mieszkańców.

W naszym województwie działają 154 zespoły ratownictwa medycznego. W tym 75 zespołów specjalistycznych (na karetce oznaczone symbolem "S") i 79 zespołów podstawowych (na karetce oznaczone symbolem "P"). Karetki stacjonują w ponad 80 różnych miejscach w regionie, tak pomyślanych, by jazda po całym obszarze działania była jak najkrótsza.


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!