Kobieta nadal zarabia mniej. Czy pomoże jej gender?

W ubiegłym roku NIK sprawdził ponad 500 instytucji publicznych - od ministerstw począwszy, a na gminnych spółkach skończywszy - pod kątem ewentualnych różnic w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn zatrudnionych tam na podobnych stanowiskach. Skontrolowano zarówno pensje zasadnicze, jak też przyznawane premie oraz przyznawane przez pracodawcę świadczenia dodatkowe. Zaskoczenia nie było.

- Statystyczna różnica między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn w sektorze publicznym jest faktem - przyznaje Paweł Biedziak, rzecznik NIK-u. Jak dodaje ową nierówność zauważono w 80 proc. skontrolowanych stanowisk pracy. Okazało się ponadto, że im niżej w hierarchii danej instytucji znajduje się stanowisko, tym większe jest ryzyko, że zatrudniona na nim kobieta będzie zarabiać gorzej niż pełniący podobną funkcję mężczyzna (na wyższych stanowiskach pensje bardziej się do siebie zbliżają).

Na terenie naszego regionu NIK - poza urzędem marszałkowskim oraz wojewódzkim - skontrolował starostwo powiatowe w Będzinie, urząd miejski w Chorzowie, Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Rudzie Śląskiej, ZOZ w Świętochłowicach, a także Centrum Badań i Dozoru Górnictwa Podziemnego w Lędzinach. Wszędzie tam łączne wynagrodzenie mężczyzn o kilka, a w niektórych przypadkach nawet o kilkanaście procent, przewyższało zarobki pań. Wyjątkiem od tej reguły okazało się jedynie stanowisko młodszego referenta w rudzkich wodociągach, na którym panuje finansowe równouprawnienie.

- W pracy wszyscy jesteśmy w pewnym sensie "numerami". Powinno liczyć się doświadczenie i spełnienie wymogów formalnych - komentuje Grzegorz Rybka, prezes rudzkiego PWiK.

Opublikowany przedwczoraj raport tu i ówdzie wywołał już sporą konsternację. Krzysztof Kulka, Dyrektor Generalny Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego (gdzie skądinąd większość kierowniczych stanowisk piastują właśnie panie) w rozmowie z DZ zarzekał się, że o jakiejkolwiek dyskryminacji nie może być mowy, a ewentualne różnice w wynagrodzeniach są efektem jedynie różnic w zakresie odpowiedzialności. Podobnie w gruncie rzeczy tłumaczy całą sytuację NIK. Jak bowiem podkreśla Paweł Biedziak stwierdzone różnice płacowe nie są spowodowane naruszeniem prawa przez pracodawców, lecz wynikają z roli, jaką dla danej instytucji pełniła komórka organizacyjna, w której dana osoba była zatrudniona.

- Kobiety pracowały w komórkach zajmujących się obsługą kontrolowanej przez nas jednostki, a mężczyźni, głównie ze względu na posiadane kierunkowe wykształcenie, znajdowali częściej zatrudnienie w komórkach specjalistycznych związanych z realizacją głównych zadań instytucji - twierdzi Biedziak. Innymi słowy, praprzyczyną dzisiejszego zróżnicowania zarobków jest różna ścieżka edukacyjna kobiet i mężczyzn.

Z taką diagnozą nie całkiem zgadza się jednak prof. Katarzyna Popiołek, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach. Wskazuje ona, że wśród mężczyzn piastujących wysokie stanowiska sporo jest historyków, filologów, czy absolwentów innych kierunków humanistycznych.

- A tymczasem od kobiety na takim stanowisku wymaga się już naprawdę specjalistycznego wykształcenia - mówi prof. Popiołek.

*Najlepsze prezenty na Walentynki DLA NIEGO I DLA NIEJ
*Rodzice małej Lilki mówią o błędach lekarskich [WIDEO + KOMENTARZE]
*Jaki akumulator wybrać? Który najlepszy i najtańszy? ZOBACZ TUTAJ
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]