Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta zagłodziła psy w Myszkowie. Były w tragicznym stanie. Świadkowie zeznawali przed sądem

Janusz Strzelczyk
Janusz Strzelczyk
Tak wyglądały psy w hodowli w Myszkowie, gdy właścicielce zabrała je fundacja "Do serca przytul psa".
Tak wyglądały psy w hodowli w Myszkowie, gdy właścicielce zabrała je fundacja "Do serca przytul psa". arc
Kobieta miała zagłodzić psy, które hodowała w Myszkowie. W środę 13 października, przed Sądem Rejonowym w Myszkowie odbyła się kolejna rozprawa kobiety oskarżonej o zagłodzenie psów, które hodowała. Zeznania składali świadkowie z Fundacji „Do serca przytul psa” i sąsiedzi hodowli.

W sierpniu ubiegłego roku działacze Fundacji „Do serca przytul psa” i pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zawierciu, dzięki sygnałowi sąsiadów hodowli uratowali cztery prawie zagłodzone na śmierć psy - trzy dogi kanaryjskie i suczkę rasy bulterier. Pieski były w wieku do 4 do 8 lat.

ZOBACZCIE PRZERAŻAJĄCE ZDJĘCIA ZAGŁODZONYCH PSÓW

Na środowej rozprawie zeznawały dwie działaczki fundacji, które interweniowały zabierając głodujące psy. Na pytania sędziego Marka Zachariasza w jakim stanie były zwierzęta i jak długo jeszcze byłyby w stanie jeszcze żyć stwierdziły, że mogłyby już nie przeżyć następnej doby. Jedna ze świadków powiedziała, że miała w życiu wiele interwencji w sprawie źle traktowanych zwierząt, ale ta była najbardziej dramatyczna.

Wg świadków powód zaniedbań w hodowli mógł wynikać z problemów rodzinnych oskarżonej, problemów alkoholowych. Do hodowli bowiem przez kilka lat, kiedy była prowadzona nie było zastrzeżeń. Przez około pięć miesięcy trwało doprowadzenie zagłodzonych psów do dobrego stanu zdrowie. Jeden jeszcze przechodzi rehabilitację. Koszt ich rehabilitacji to około 30 tys. zł.
Wg świadków cena jednego szczeniaka tej rasy jakie były tam hodowane to 5-7 tys. zł.

Z kolei świadkowie, sąsiedzi hodowli mówili, że psy zobaczyli w dniu, w którym przybyła po nie fundacja. Ich widok zrobił na nich wstrząsające wrażenie. Wcześniej nie interesowali się hodowlą, ani jej właścicielką. Pamiętają, że gdy kobieta nie pojawiała się w hodowli to widywali jest syna, wg nich w wieku około 15 lat, których tam przyjeżdżał i chyba przywoził im jedzenie. Przez większość okresu funkcjonowania hodowli – około 3 lat – ich zdaniem psy były zaopiekowane.

Nie przeocz

Obrona oskarżonej zwróciła się do sądu o dopuszczenie nowych wniosków dowodowych. Jeden to zeznania sprzedawczyni ze sklepu w Będuszu, gdzie oskarżona robiła zakupy i gdzie można kupić karmę dla psów,. Drugi dotyczy zeznań pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Myszkowie w sprawie oceny stanu psychiczno-emocjonalnego oskarżonej. Oskarżona jest podopieczną MOPS-u. Sąd przychylił się do wniosków obrony. Oskarżenie chciało ich odrzucenia.

Małgorzata Z. w Myszkowie, w dzielnicy Będusz, prowadziła hodowlę psów. W sierpniu ubiegłego roku działacze Fundacji „Do serca przytul psa” i pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zawierciu, dzięki sygnałowi sąsiadów hodowli uratowali cztery prawie zagłodzone na śmierć psy - trzy dogi kanaryjskie i suczkę rasy bulterier. Pieski były w wieku do 4 do 8 lat.

Psy pozostawały praktycznie bez opieki od 10 lipca do 14 sierpnia 2021 roku. Małgorzata Z., na poprzednie rozprawie zeznawała przed sądem, odpowiadając na pytania sędziego Marka Zachariasza. Mówiła m.in. że nie była w stanie opiekować się psami. Z powodu kłopotów finansowych musiała wyprowadzić się z wynajmowanego domu w Myszkowie-Będuszu do wynajmowanego mieszkania w blokach w Myszkowie. Rozwiedziona, z dwojgiem dzieci, poszukująca pracy, nie miała pieniędzy na utrzymanie psów. Odwiedzała je co dwa-trzy dni. Dawała im najtańszą karmę dostępną na rynku i dlatego, jej zdaniem, psy dostały biegunki, co było przyczyną ich dramatycznego chudnięcia. Jak stwierdziła fundacja, psy były zamknięte w domu i w pomieszczeniu gospodarczym; zjadały swoje odchody. W jej życiu wiele się zmieniło. Jej partner znęcał się nad nią. Miał założoną niebieską kartę.

Hodowlą psów rasowych zajmowała się profesjonalnie kilka lat. Ale, jak powiedziała, nie z myślą o ich rozmnażaniu. Niemniej w latach 2013-2017 wyhodowała około 30 psów sprzedawanych wg niej w cenie od 1 tys. do 4 tys. zł za jednego. Z powodów zdrowotnych i kłopotów rodzinnych (rozwód) straciła kontrolę nad hodowlą. Nie potrafiła znaleźć pomocy. Twierdziła, że znajoma powiedziała jej, że za oddanie do schroniska trzeba zapłacić 500 zł. Nic nie dało ogłoszenie na Facebooku, bo spowodowało tylko hejt i dlatego je wycofała.

Dziś cztery uratowane psiaki są już bezpieczne, wszystkie mają domy, opiekunów.
Kiedy interweniowała fundacja, dog kanaryjski ważył 28 kg (te psy ważą 75 kg). Psy były zagłodzone: Katie - bulterierka zamknięta w klatce kenelowej bez jedzenia i picia wazyła 6 kg, Monte - samiec doga kanaryjskiego (28 kg), Briana - suczka doga kanaryjskiego (32 kg) oraz Shery suczka doga Kanaryjskiego (31 kg).

Musisz to wiedzieć

Prokuratura Rejonowa w Myszkowie skierowała do Sądu Rejonowego w Myszkowie wniosek o ukaranie Małgorzaty Z. karą 1 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem wykonania kary tytułem próby na okres 3 lat. Wnioskowała też o karę zakazu posiadania jakichkolwiek zwierząt przez 5 lat, nawiązkę w kwocie 1000 zł na cel związany z ochroną zwierząt i zapłatę kosztów postępowania. Oskarżyciele posiłkowi, organizacje obrońców zwierząt, chcą kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

Rozprawa została odroczona do grudnia br.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera