Kociaki z Bobrka miały się utopić
W Bytomiu znaleziono porzucone kocięta. Pomogły im osoby, które zaangażowane były w działanie bytomskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Oddział jest w likwidacji z powodu długów.
— Tak wygląda TOZ, który nie działa. (…) Wrzucone były w worku do wody na Bobrku. Szybko termoforek, mleko – mówi w opublikowanym filmiku w mediach społecznościowych Joanna Stuka.
Pani Joanna pomagała zwierzętom we wspomnianym bytomskim oddziale Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. W jej opinii brak TOZ-u w Bytomiu sprawia, że wiele zwierząt nie ma zapewnionej opieki. To właśnie do niej trafiły kocięta.
— Jest to trochę niefajne, dlatego, że my dalej ratujemy, chociaż powinniśmy nic nie robić, bo nie ma zarządu, nie ma TOZu. Koty pozostały, maluszki i pełno ludzi dobrej woli – mówi Joanna Stuka.
Afera o bytomski TOZ
Pani Joanna w opublikowanym filmiku z ironią stwierdza, że „pozdrawia wszystkich, którzy doprowadzili do tego, że TOZ-u już nie ma i inne osoby, które nie pomogły i będą za uspaniem maluchów.” Jest to związane z aferą związaną z zawieszeniem oddziału w Bytomiu na początku roku. Towarzystwo wydało w tej sprawie oświadczenie.
— Jako organizacja mająca na celu odpowiedzialną pomoc zwierzętom nie możemy dawać przyzwolenia na działania, które prowadzą do sytuacji, w której Zarząd Oddziału doprowadza do znacznego zadłużenia jednostki wskutek przyjmowania nadmiernej ilości zwierząt. A to uniemożliwia prawdziwą, odpowiednią pomoc w konsekwencji dla wszystkich zwierzaków, za które podejmujemy odpowiedzialność – pisało towarzystwo.
Zadłużenie powodowało m.in. zabieranie rannych zwierząt, podczas gdy miasto Bytom miało podpisaną umowę ze schroniskiem. Gdy TOZ dowiedziało się o zadłużeniu oddziału, zaproponowało restrukturyzację, pomoc dotyczącą fundraisingu i czasowe nieprzyjmowanie zwierząt. Ostatecznie zadłużenie okazało się być o połowę większe (30 tys. zł) niż początkowo deklarowano. Nie udało się powołać zarządu komisarycznego. Dlatego oddział TOZ postawił oddział w stan likwidacji.
— Dodatkowo należy mieć świadomość, że zwierzęta te nie są rozsiane w sieci domów tymczasowych, ale większość z nich przebywa w dwóch mieszkaniach. W jednym mniejszym (38 metrów kwadratowych) przebywa obecnie 25 kotów, a w drugim, większym, przebywa ponad 20 psów i kotów. Działania te mają znamiona animal hoarding (zbieractwa zwierząt) i w dalszym ciągu niekontrolowane mogłyby doprowadzić do analogicznej sytuacji, w jakiej w przeszłości znalazła się Pani Czesława Gospodarek znana pod pseudonimem artystycznym Violetta Villas – pisał w lutym tego roku TOZ.
Kociaki pokazane na zdjęciach wyglądają na zadbane. Stanowisko TOZ-u zabolało osoby pracujące dotychczas w oddziale. Nie ukrywają żalu.
— Popieraliście nas przez tyle lat ciężkiej pracy za co bardzo WAM DZIĘKUJEMY. Starałyśmy się interweniować na każde zgłoszenie, zasadne, czy też nie. Dlatego PROSIMY BŁAGAMY w i mieniu naszych zwierząt nie opuszczajcie Nas TERAZ. My nadal chcemy walczyć w imieniu naszych braci mniejszych, w jakiej formie tego jeszcze nie wiemy – pisały w lutym w mediach społecznościowych osoby pracujące do lutego w bytomskim TOZ.
Nie przeocz
- Bytom w 1994 roku na zdjęciach. Pamiętacie miasto sprzed 30 lat? Zapraszamy na spacer
- Śląskie to tylko kominy? Bzdura. Wybraliśmy 15 niezwykłych miejsc. To cuda natury
- Zwłoki znalezione w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek. Są wyniki badań DNA
- Nowi proboszczowie w Śląskiem. Od lipca sporo zmian w parafiach. Sprawdźcie
Musisz to wiedzieć
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?