Kolejny tragiczny wypadek na S1 w Mierzęcicach. Dlaczego na tym odcinku wciąż giną ludzie? Co jest z tą drogą nie tak?

Niespełna 10-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej S1, między węzłami Podwarpie i Pyrzowice, należy do najbardziej niebezpiecznych dróg w regionie. Tędy mieszkańcy aglomeracji jadą najczęściej na lotnisko w Pyrzowicach.

Co najmniej kilka razy w roku dochodzi tam do śmiertelnych wypadków. Tak było i tym razem. W środę w Mierzęcicach tir zjechał nagle na przeciwległy pas i uderzył w auta osobowe. Zginęła kobieta jadąca osobową kią. Utrudnienia trwały kilka godzin. Ruch przekierowano na równoległą DK 78.

Będzińscy policjanci twierdzą, że droga jest doskonale oznakowana. Na całym odcinku jest podwójna linia ciągła i zakaz wyprzedzania. A jednak dochodzi tam wciąż do tragedii.

- Za-zwyczaj nawet nie prędkość jest tam powodem wypadków - mó-wi Paweł Łotocki, rzecznik będzińskiej policji. - Często się zdarza, że kierowcy przejeżdżają po prostu na przeciwny pas ruchu. Czasem jest to efekt zasłabnięcia, zaśnięcia za kierownicą, chwili nieuwagi. Czasem kierowcy, jadący wcześniej dwupasmową S1 od Dąbrowy, nie zauważają, że droga nagle zwęża się za Podwarpiem do jednego pasa i jadą przeciwnym pasem - dodaje Łotocki.

Policjanci twierdzą, że nie ma jednego najbardziej kolizyjnego miejsca na tej drodze.

- Do wypadków dochodzi praktycznie na całym prawie 10-km odcinku - mówi Łotocki. - Fotoradar nic by tu nie zmienił, nie można też zrobić separatorów na 10 km drogi. Jestem pewien, że gdy powstanie druga jezdnia S1, będzie tu bezpieczniej - dodaje.

Druga jezdnia ekspresowej S1 w tym miejscu będzie gotowa za półtora roku, czyli w drugim kwartale 2021 r. Wtedy cała S1 od strony Dąbrowy Górniczej aż do węzła Pyrzowice będzie miała po dwa pasy w każdym kierunku.

Wjazdy i zjazdy z niej będą bezkolizyjne. Powstanie tam pięć wiaduktów i most. Wszystko ma kosztować prawie 122 mln zł.