Szkocja smakuje zjejczałym masłem. Dosłownie. Wcale nie chodzi o sławną angielską i szkocką kuchnię, której i tak w zasadzie nie miałem okazji spróbować. Bo mając w kieszeni kilka funtów i przed sobą 40 dni (oj jakże bardzo postnych) autostopu raczej bazuje się na tym, co w Polsce wrzuciło się do plecaka, czyli na zupkach chińskich. Ale nie ich smak - który razem z kolegą próbowaliśmy zresztą wzbogacać tym, co znaleźliśmy w lesie (Anglicy nie jedzą grzybów, wyspy są całe obrośnięte kozakami!), ale... masła pamiętam do dziś.
Kierowca wysadził nas w środku "niczego", jak to czasem się zdarzało. Było już ciemno, a my nie mieliśmy wody, zaś w oddali majaczyło jakieś światełko. Zapukaliśmy do drzwi i poprosili o napełnienie sfatygowanych butelek. Ośmieleni zapytaliśmy też o kawałek masła, bo "wszak sklepu nie ma żadnego w okolicy…" No i dostaliśmy, co chcieliśmy. Jedliśmy łapczywie. Smakowało jakoś oryginalnie. Dopiero rano, o brzasku sprawdziliśmy datę. Termin ważności upłynął trzy lata wcześniej.
Finlandia smakuje zieloną miętą. Zresztą Skandynawia, którą za studenckich czasów (och jak do nich tęsknię - ile wtedy było czasu na podróże!) też zwiedziliśmy autostopem, ma wiele smaków. Bo przed nami stały tu otworem lodówki niezwykle serdecznych i otwartych mieszkańców Krainy Tysiąca Jezior. Zresztą nie tylko lodówki były otwarte, ale także domy, do których często byliśmy zapraszani nawet wówczas, gdy gospodarze szli do pracy zostawiając nam klucze. Widać w tamtych czasach do Finlandii nie dotarła jeszcze zła sława o Polakach, którzy kradną wszystko co popadnie. Myśmy, przysięgam, zrobili wyłącznie dobre wrażenie.
A mięta? Nie, wcale nie odkryję tu jakiś nieznanych dotąd przyzwyczajeń Finów, nie zauważyłem by namiętnie parzyli sobie zieloną herbatkę. To my żuliśmy tą miętę, pracując na zalanym słońcem fińskim polu, chcąc jakoś odwdzięczyć się naszym gospodarzom, którzy nie chcieli ani grosza, goszcząc nas przez tydzień.
Polska smakuje... lodami, które teraz nad Bałtykiem, w Brennej, Kamieniu Śląskim, czy Rybniku dojadam za swoim wspaniałym, czteroletnim synkiem, który za każdym razem z werwą zaczyna lizać czekoladowe, albo owocowe, ale gdy wafel robi się już miękki i przecieka, mówi: "masz tato".
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Off Festiwal 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?