Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolekcjonerzy wakacyjnych wrażeń. Dziś Jacek Drost: Ten smak pierwszego razu

Jacek Drost
Pierwszy raz za granica, czyli niezapomniana Chorwacja
Pierwszy raz za granica, czyli niezapomniana Chorwacja arc.
To pewnie banał i prawda stara jak świat, że najlepiej smakuje pierwszy raz. Koniec i kropka. Wszystko będące drugim, trzecim czy którymś tam z kolei razem jest jedynie porównywaniem. Ta zasada dotyczy również wakacji.

Pierwszy raz pod namiotem. Połowa lat 80. ubiegłego wieku. Mam 11, może 12 lat. Rodzice wysyłają mnie na obóz do Stegny. To spełnienie chłopięcych marzeń o życiu, jakie wiedli Pan Samochodzik czy Indianie z książek Alfreda Szklarskiego. Pierwsza noc pod namiotem - kompletnie nieprzespana. I to nie tylko dlatego, że wrażeń mnóstwo - zamiast łóżka kanadyjka, śpiwór zastąpił pierzynkę, a rolę ściany pełni zwykły brezent.

Ale również dlatego, że nieopodal naszego obozowiska jest lotnisko wojsk radzieckich. Tej mojej pierwszej nocy w namiocie lotnicy urządzają sobie nocne loty, więc kiedy ich MIG-i ileś tam podchodzą do lądowania, to huk jest taki, że własnych myśli nie słychać, a cały namiot drży w posadach, jakby trzęsienie ziemi nawiedziło Stegny. Co za noc! Nie przebiły jej żadne inne noce w namiocie, mimo że później przez prawie dwie dekady sypiałem podczas letnich wypadów pod brezentem.

Pierwszy raz autostopem. Pociągiem, autokarem, samochodem, samolotem. Po prostu szybko i wygodnie. Nie to co jazda autostopem, która zmusza do nieustannej improwizacji, kreatywności, elastyczności, anielskiej cierpliwości i odporności na wszelkie niedogodności. Ów niezrównany smak podróżowania autostopem poznałem mając naście lat, kiedy wybrałem się z bratem do Jarocina. Bez grosza w kieszeni, ale za to z plecakiem pełnym... świeżych ogórków. Jechaliśmy tym autostopem, jechaliśmy, aż w końcu do Jarocina nigdy nie dojechaliśmy. Ale ileśmy w ciągu tych trzech czy czterech dni podróży odwiedzili miejscowości i ile poznaliśmy ludzi, to nasze. Tego nam nikt nie odbierze.

Pierwszy raz za granicą

Najbardziej banalne, normalne, pospolite 10-dniowe zorganizowane wczasy w Chorwacji stać się mogą czymś niezwykłym pod warunkiem, że są pierwszymi wczasami poza granicami kraju. Tu wszystko już zna-my, wszystko widzieliśmy. Od gór po morze, od Mazur po Jurę Krakowsko-Częstochowską - wszystko takie swojskie i oklepane. A tam... pełna egzotyka. Począwszy od ludzi mówiących innym językiem, poprzez koty, które są smuklejsze od naszych, a na nieustannym upale skończywszy. Tak, tej Chorwacji to już nic nie przebije. No, może wyprawa w Himalaje.

Pierwszy raz w domu

Kiedy rok w rok człowiek przez długie miesiące kombinuje gdzie by tu latem wybyć, a później przez długie tygodnie organizuje wszystko, by ten swój wakacyjny wypad odpalić, to wreszcie przychodzi taki moment, kiedy mówi: "Chrzanię to. Nigdzie nie jadę". Miałem tak w ub. roku. Zostałem w domu. Było super.

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO



*Pamietacie zabawki z PRL? ZOBACZCIE ZDJĘCIA
*Gdzie jeździliśmy kiedyś na weekend? ZOBACZ ZDJĘCIA ARCHIWALNE
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!