Może Państwo nie wiecie, ale nasz fotoreporter Arkadiusz Gola ma jeden dar - ludzie dają mu się fotografować, nawet gdy tego nie lubią. Wpuszczają go do swoich domów i chętnie opowiadają historie budynków, które już ledwo przypominają nam dawny, prawdziwy Śląsk. Może dlatego, że sami chcą chociaż trochę wskrzesić ich dawną świetność i przypomnieć sobie młodzieńcze lata.
- Widzicie tu przyszłość? Jak się tu będzie teraz mieszkać?
- Chyba fajnie - uśmiecha się Danuta Młotek. - Cały czas się tu fajnie mieszka, albo już człowiek nauczony...
Tak było i tym razem, ale nie do końca. Państwo o nazwisku Młotek żyją na Kolonii Zgorzelec od pokoleń. Teraz trwa tu rewitalizacja budynków, czyli mówiąc po ludzku, generalny remont familoków, a nawet ratowanie pustostanów.
- Tu były ogródki obok każdego domu - opowiada nam pani Danuta, popijając kawę. - Mieliśmy też murowane chlewiki, było ich cztery, i ubikacje. Kiedyś trzeba było wyjść z klatki schodowej do toalety. Przeważnie każdy miał gęsi i kury. Tak jak na wsi było - dodaje. - Konie, byki... - dopowiada pan Jan Młotek. - Wszystko mieliśmy. Kozy, kury, gęsi, Sporo robiłem przy koniach. Jeździłem również do węgla i kartofli.
Kolonia Zgorzelec została wybudowana w latach 1897-1901 przez Huberta von Tiele-Wincklera dla pracowników pobliskiej Huty Hubertus (Huty Zygmunt). Można powiedzieć, że jest typowym przykładem zespołu urbanistyczno-architektonicznego z okresu rozwoju przemysłu na Górnym Śląsku. Pan Młotek pamięta czasy świetności huty.
- Tam było fajnie. Roboty było "w pierony" - mówi z uśmiechem Jan Młotek, przypominając sobie dawne czasy. - Chodziłem do pracy na cztery zmiany. Kiedyś było inaczej. Nie było tam daleko - dodaje.
Jak twierdzi, nie tylko pracownicy dawnej huty mieszkali na Osiedlu Zgorzelec.
- Niektórzy robili na hucie, niektórzy na kopalni Szombierki. Dużo mieszkało tutaj pracowników z huty. W tych pustostanach też. Wielu z nich poumierało lub pojechało do Niemiec - wyjaśnia.
Ceglane lica ścian, czerwona stolarka i żeliwne ankry (z niem. kotwy), które w rzeczywistości spinały bryłę budynku - to elementy znamienne dla zabudowy z początku XX wieku na Górnym Śląsku. Pieczołowicie odtworzono je podczas remontu.
- Wszystko jest bardzo podobne do tego co pamiętam - przyznaje pani Danuta. - Te brudne czerwone cegły straszyły. Teraz osiedle zaczyna wyglądać dokładnie tak, jak je zapamiętałam - dodaje.
Pani Danuta wraz z Janem mieszkają na Osiedlu Zgorzelec od pokoleń.
- Ja urodziłam się pod osiemnastką, a Jan na dole - mówi z uśmiechem. - Miałem do niej 200 metrów - przyznaje mąż. - Zakładałem lacie i od razu do niej biegłem przez ogródki - dodaje.
Ich rodzice też mieszkali na bytomskim Zgorzelcu.
- Żyjemy tutaj z pokolenia na pokolenie. Nasz syn też mieszka obok - wyjaśnia.
Ostatnie prawdziwe śląskie mieszkanie. Takich już nigdzie nie zobaczycie
Familoki na Zgorzelcu zmieniają się nie tylko od zewnątrz, ale także w środku. Jednocześnie na terenie osiedla prowadzone są też prace dodatkowe, polegające na podłączeniu wszystkich budynków do sieci światłowodowej oraz dwóch budynków do sieci gazowej. Jak zapowiadał Jacek Panas, z ZBM-TBS, trwają prace nad tym, aby przy całej Kolonii Zgorzelec zmienić dotychczasowy system zasilania energetycznego z napowietrznych linii na linie poprowadzone pod ziemią. Ponadto większość mieszkań ma tu już ogrzewanie centralne.
- A ja mam piec - mówi z uśmiechem pani Danuta. - W dużym pokoju stoi kominek. Był kiedyś kaflok, ale strasznie stary. Kafle pękały. Teraz nakupię drewna i jest gorąco. Grzeję kiedy chcę - wyjaśnia.
Mieszkanie Państwa Młotków jest wyjątkowe nie tylko z tego powodu. To jedyne mieszkanie na Osiedlu Zgorzelec, w którym nie ma przedpokoju. Wchodzi się prosto do kuchni.
- Chodziłem tutaj i szukałem mieszkań do fotografowania - wyjaśnia Arkadiusz Gola pani Danucie. - W dużych mieszkaniach jest wejście do sieni i od razu do kuchni. Wy właśnie tak macie. Wszędzie ludzie zrobili sobie ścianki. Gdzie się człowiek nie obejrzy, tam ściana.
- Jakby tu był przedpokój to jaka byłaby ta kuchnia?! - powiedziała oburzona pani Danuta. - Taka klitka, na co mi to?
Osiedle Zgorzelec na rozdrożu między Bytomiem a Rudą Śląską
Chociaż nasi rozmówcy przyznają, że uwielbiają swoje osiedle i są do niego przywiązani, nie ukrywają, że brakuje tu jednej rzeczy...
- Jakby tu był sklep to by było całkiem dobrze - przyznaje pan Jan.
Faktycznie, Osiedle Zgorzelec jest odgrodzone od całej reszty. Ponadto znajduje się na rozdrożu Rudy Śląskiej i Bytomia. Zarówno do centrum Goduli, jak i Szambierek jest stosunkowo daleko. Trzeba jechać autobusem lub samochodem. Wycieczki piesze również są możliwe, ale droga jest nad wyraz ruchliwa.
- Dobrze, że syn ma samochód, to przywozi nam napoje i wodę mineralną - mówi nam pani Danuta. - Autobusem jak się z tym jedzie, to boli kręgosłup. Po jakieś drobne rzeczy można skoczyć autobusem i tak robimy. Jeśli chodzi o większe zakupy, to już ciężka sprawa - dodaje.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?