- Ojciec wepchnął mnie i siostrę przez okno do pociągu. Rzuciliśmy się szukać wolnego przedziału i kiedy go tylko znaleźliśmy, to natychmiast rozsiedliśmy się w nim na kilku miejscach krzycząc "zajęte, zajęte!". To był dobry pomysł, bo już po chwili pociąg był tak zapchany, że szpilki nie dało się włożyć - wspomina Kolorz.
WAKACJE MOJEGO DZIECIŃSTWA - ZNANI PISZĄ O SWOICH URLOPACH
Sam pobyt w nadmorskim miasteczku był już dużo mniej emocjonujący. Przyszły lider związkowców na "dzień dobry" zachorował na ropną anginę i pierwsze kilka dni spędził w łóżku.
- Nie byłem jedynym, który po przyjeździe ze Śląska tak zareagował na morskie powietrze. W przypadku wczasowiczów z naszego regionu to było nagminne - śmieje się Kolorz.
Jakby mało było choroby, także pogoda nad Bałtykiem była tego lata raczej mało łaskawa dla turystów. Skoro zatem nie było sensu spędzać czasu na plaży, to gościom nie pozostawało nic innego jak tylko szukać atrakcji w samym Dźwirzynie.
- Tyle tylko, że to były wtedy zupełnie inne czasy aniżeli teraz. Nie było tylu kafejek czy innych miejsc, gdzie można wyjść wieczorem. W praktyce jedyną atrakcją było więc objazdowe kino. Akurat grali w nim "Płonący wieżowiec". W ciągu pobytu w Dźwirzynie osiem razy zobaczyłem ten film - opowiada Kolorz.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?